- Nagrywając „Killer Angels” chcieliście coś udowodnić eks-kolegom z Sabaton?
- Nie, absolutnie. Nagraliśmy ten album, bo po prostu kochamy to. Zrobiliśmy to przede wszystkim dla własnej przyjemności.
- Teraz formuła pracy nad płytą była chyba zdecydowania inna niż w poprzedniej kapeli...
- Dokładnie. Każdy z nas stał się częścią procesu tworzenia. Oczywiście ktoś przynosił pomysł, szkielet utworu, ale pozostali angażowali się, by ten pomysł rozwinąć, sprawić by przyjął postać skończonego utworu. Było zupełnie inaczej niż w Sabaton, gdzie nasza rola ograniczała się praktycznie do odgrywania gotowych rzeczy, przyniesionych nam przez Joakima (Brodena, wokalistę – przyp. red.). Teraz mamy znacznie więcej satysfakcji z pracy nad płytą.
- Kto przynosił najwięcej pomysłów na utwory?
- Tym razem Patrick (Johansson – przyp. red.) i Daniel (Mullback – przyp. red.). Ale na kolejnym albumie będzie też więcej utworów autorstwa pozostałych muzyków. Pracujemy już nad nowymi kawałkami, właśnie z myślą o kolejnej płycie.
- Kiedy ogłosiliście nazwę dla nowego zespołu, myślałem, że „wojna domowa” to ironiczny komentarz do rozstania z Sabaton...
- W rzeczywistości nie ma jednak ona nic wspólnego z tamtymi wydarzeniami. Nazwa Civil War to pomysł Patricka, on jest dość mocno obeznany z historią amerykańskiej wojny domowej i przemycił pewne rzeczy z nią związane. Poza tym ta nazwa brzmi naprawdę dobrze. Ale kryje się za nią również zabawna historia z naszego podwórka: połowa kapeli pochodzi z Falun, a druga połowa – z sąsiedniego miasta Borlange. I od zawsze pomiędzy tymi dwoma miastami były jakieś niesnaski...
- Ale tych nawiązań do amerykańskiej wojny secesyjnej jest całkiem sporo: kawałek „Gettysburg”, „Killer Angels” także...
- „Gettysburg” był w ogóle jednym z pomysłów na tytuł całej płyty. Ale ostatecznie wybraliśmy „Killer Angels”. Faktycznie, tak nazywa się książka o bitwie pod Gettysburgiem, ale słowa „Killer Angels” to jednak znacznie bardziej pojemny, wieloznaczny tytuł dla albumu.
- Mamy tutaj również polski akcent. „First to Fight” poświęcony jest jednostce GROM.
- Dokładnie. Odkryliśmy, że macie w Polsce naprawdę świetną jednostkę specjalną, jedną z najlepszych na świecie. I pomyśleliśmy, że to może być interesujący temat na tekst kawałka. Jeszcze będąc w Sabatonie, zauważyliśmy, że jesteście narodem dbającym o bezpieczeństwo, dbacie o siebie nawzajem. Mam nadzieję, że ten utwór spodoba się w Polsce.
- Włączycie do koncertowego repertuaru kawałki Sabaton lub jakieś covery?
- Zobaczymy. Mamy wystarczająco dużo kawałków, by grać nawet jako headliner, ale oczywiście zawsze chcesz dać jeszcze publiczności coś specjalnego. Nie wiem na teraz, ale oczywiście rozmawiamy na temat umieszczenia jakichś coverów w setliście.
- Będzie można Was posłuchać w Polsce, może jeszcze w tym roku?
- Zdecydowanie wybierzemy się do Polski. Jedną z rzeczy z czasów Sabaton, za którą tęsknię to właśnie koncerty w Polsce. Przeżyliśmy tutaj wiele wspaniałych chwil i ten kraj zawsze nosiliśmy w naszych sercach. Na pewno więc wrócimy do Was. Nie wiem, czy uda się to już w tym roku, ponieważ obecnie skupiamy się na rynku muzycznym w Szwecji. Ale zagramy także parę koncertów za granicą i być może Polska również znajdzie się w rozpisce. Mam taką nadzieję... Kiedy opuściliśmy Sabaton dostaliśmy z Polski mnóstwo maili, z pytaniami co się stało i dlaczego doszło do takiej sytuacji. Gdy daliśmy sygnał, że będziemy działać razem w nowym zespole – otrzymaliśmy wiadomości z zapewnieniem o wsparciu, tych pozytywnych reakcji było naprawdę sporo. To bardzo miłe. Daje napęd do działania, bo wiesz, że tworzysz nie tylko dla siebie, ale że wiele osób czeka na efekty twojej pracy...
Rozmawiał: Robert Dłucik
Napisz komentarz
Komentarze