W mikołowskiej fabryce Yazaki pracowały głównie kobiety z naszego powiatu. Związkowcy protestowali przeciwko takiej formie zwolnień i zarzucili pracodawcy, że nie zorganizował konsultacji na poziomie europejskim pomiędzy zarządem centralnym koncernu a członkami Europejskiej Rady Zakładowej. Stronom nie udało się jednak dojść do porozumienia i Yazaki ogłosił regulamin zwolnień grupowych.
Firma twierdzi, że nie było innego wyjścia i jest to odpowiedź na sytuację, w której struktura kosztów produkcji (płace, prąd, gaz) stała się niekonkurencyjna.
Nie zmienia to faktu, że bezpośrednią przyczyną zwolnień jest brak zleceń.
Zakład zakończył kontrakt na dostawę wiązek do samochodów Maserati, a innych projektów nie ma. W Mikołowie pozostanie w pracy 37 osób, głównie do obsługi linii automatycznej produkcji wiązek, tzw. OMF. Natomiast produkcja after market (produkcja do już funkcjonujących na rynku samochodów) zostanie przeniesiona do zakładu w Bułgarii. Nie jest jednak tajemnicą, że Yazaki docelowo chce się przenieść z produkcją do Afryki Północnej i tam będzie inwestować. Praktycznie wszystkie nowe projekty koncernu są lokalizowane w Maroku, Turcji, Tunezji i Egipcie. Ucieczka Yazaki nie jest pojedynczym przypadkiem, ale elementem szerszego trendu zwijania się przemysłu z Unii Europejskiej. Tylko w tym roku, tym śladem poszło aż osiem dużych, ponadnarodowych koncernów, które miały swoje zakłady także w Polsce.
Dlaczego tak się dzieje?
Wśród menedżerów popularne jest powiedzenie, że Stany Zjednoczone są krajem innowacji, Chiny - imitacji, a Unia Europejska - regulacji.
W związku z polityką klimatyczną, Bruksela bombarduje ludzi i gospodarkę kolejnymi zakazami, nakazami, limitami, karami. Przestaje to przypominać wolny rynek i kapitalizm, a zamienia się w socjalistyczną gospodarkę planową. Gospodarcza niestabilność i wysokie ceny energii powodują, że wielki przemysł ucieka z Europy do krajów, gdzie nie obowiązują tak wyśrubowane regulacje klimatyczne. To bardzo niebezpieczny trend. W skali globalnej spada konkurencyjność unijnej gospodarki, a jednocześnie rośnie jej uzależnienie od zewnętrznych dostawców.
Największym i najdroższym projektem w historii Unii Europejskiej jest transformacja energetyczna.
Coś tu jednak nie gra skoro podzespoły i komponenty do odnawialnych źródeł energii sprowadzane są głównie z Chin, które biją kolejne rekordy w zużyciu węgla. Oznacza to, że dzięki Europejskiemu Zielonemu Ładowi światowa emisja dwutlenku wcale nie maleje, a przesuwa się jedynie w inne zakątki globu. Na chińskie turbiny stawia unijny lider w energetyce wiatrowej, czyli Niemcy. Firma Luxcara, niemiecki deweloper farm wiatrowych poinformował niedawno o zakupie turbin o mocy 18,5 MW od chińskiego producenta Ming-Yang Smart Energy. To wydarzenie może zaważyć na przyszłości zielonej energii w Unii Europejskiej, a jednocześnie dopełnia ponury obraz unijnej gospodarki, którego elementem jest ucieczka Yazaki z Mikołowa.
Napisz komentarz
Komentarze