- Przed sezonem 2020/21 w Wyrach powstał pomysł reaktywacji drużyny seniorów. Ty byłeś w grupie „inicjatywnej” chcącej odbudować drużynę. Skąd ten pomysł?
- Pomysł reaktywacji drużyny, to przede wszystkim Jarosław Góralczyk i Zarząd Klubu. Do dziś nie wiem, czemu zostałem wytypowany do tego zadania, ale już po pierwszym spotkaniu czułem, że pomysł może się udać i warto spróbować. Byłem jeszcze czynnym zawodnikiem Polonii Łaziska, ale 36 wiosen podpowiadało mi, że trzeba spróbować sił w „trenerce” i dać grać młodym, ambitnym, a przede wszystkim zdrowym chłopakom. Odnowiłem więc licencję trenera UEFA „B”, zacząłem pracę i jestem do dziś.
- Zaczęliście od klasy „B”. Pierwszy sezon był sezonem „zapoznawczym, ale w drugim nie mieliście konkurencji w drodze po awans do klasy „A”.
- Pierwszy sezon w klasie „B”, to przede wszystkim budowa zespołu. Zaczynaliśmy od zera, organizowaliśmy test-mecze, otwarte treningi, odnawialiśmy stare znajomości, żeby reaktywować zawodników, z którymi grałem, a którzy z różnych przyczyn wzięli rozbrat z piłką. Ściągnąłem górników z kopalni Bolesław Śmiały, w której pracuję i niejeden się zdziwi, jakie perełki wyciągnąłem z „dołu” na boisko. Ot, choćby Tomasz Załęcki czy Rafał Łach… W sezonie budowy zespołu zajęliśmy siódme miejsce (bardzo dobre) i chyba wszyscy byli tym trochę zdziwieni, ale zadowoleni. Następny sezon, to już awans w pięknym stylu i to z kompletem zwycięstw i ponad stu strzelonymi bramkami.
- Gra w wyższej klasie, to większe wymagania. Pierwszy sezon w klasie „A” zakończyliście na siódmym miejscu, z czego nie byłeś w pełni usatysfakcjonowany. Następny potoczył się już po Twojej myśli. Może runda jesienna jeszcze nie, ale wiosna…
- Mimo wszystko jak na beniaminka, było nieźle. W słabszej rundzie jesiennej zapłaciliśmy frycowe, wiosną okrzepliśmy, zmieniliśmy sposób gry i dostosowaliśmy się do tej klasy rozgrywek. Następny sezon poszedł po mojej myśli i chyba całych Wyr. Pierwszą rundę skończyliśmy na piątym miejscu, ale z jednym meczem zaległym, więc stać nas było na „czwórkę”. Wiosna, to dziesięć zwycięstw z rzędu i tylko jedna porażka. Zwycięstwo 3:1 z LKS-em Łąka dało wiarę w to, co robimy i napędziło zespół do kończ rozgrywek. Przyjemnie było patrzeć, jak drużyna gra i pewnie w każdym meczu idzie „po swoje”!
- Co było podstawą tak dobrej gry Fortuny w rundzie wiosennej?
- Jak długo jestem trenerem Fortuny, to wiosna zawsze jest lepsza. Dlaczego? Myślę, że okres przygotowawczy jest dłuższy i spokojniejszy, a to w niższych ligach jest ważne. Muszę dodać, że warunki treningowe są na dobrym poziomie (jak na możliwości klubu). Mamy do dyspozycji halę sportową i boisko „Orlika”. Ponadto gramy dużo sparingów (wyjazdowych), by mieć kontakt z pełnowymiarowym boiskiem, gdyż takiego zimą nie posiadamy.
- Funkcja trenera głównego w pierwszym zespole seniorów Fortuny, była pierwszym takim wyzwaniem dla Ciebie. Początkowo łączyłeś ją z funkcją trenera bramkarzy w Polonii Łaziska. Do czasu…
- Wcześniej łączyłem funkcję czynnego zawodnika i trenera i pokrzyżowała to kontuzja. Po jej wyleczeniu, zostałem trenerem bramkarzy w Polonii. Dwa lata udało się to łączyć, ale coraz więcej obowiązków w Fortunie, gdzie doszły mi treningi bramkarskie z seniorami i juniorami. Nie było sensu robić czegoś na „pól gwizdka”, więc trzeba było podjąć decyzję o „trzymaniu za ogon jednej sroki”. W pracy tak w Polonii, jak i w Fortunie zawsze dawałem z siebie sto procent i taka jest moja dewiza. A Polonii życzę awansu do III ligi…
- Śledząc protokoły meczowe, w składzie Fortuny można zauważyć nazwiska zawodników grających wcześniej w innych klubach. Jaki „magnes” przyciąga ich do Wyr?
- Nasz magnes, to przede wszystkim Rodzina. Atmosfera, dobre warunki do treningu, osiągane przez drużynę wyniki… Dobra postawa zespołu została zauważona i przyciągnęła małych sponsorów, Sponsorem strategicznym jest ROBOPARTNER, któremu chciałbym podziękować za pomoc. Podobnie jak wszystkim, którzy nas wspierają. Myślę, że atmosfera na trybunach też robi swoje, bo fajnie się gra przy komplecie kibiców. A były takie mecze, podczas których zabrakło miejsc na trybunach, Jest dla kogo grać!
- Wracając do rozgrywek. W Klasie Okręgowej na pewno przyjdzie wam grać z rywalami mocniejszymi niż dotychczas. Kwalifikacje do tej klasy wywalczyły tylko najmocniejsze drużyny z klas „A”, reszta to teamy grające w dotychczasowej V lidze. Czy dotychczasowy skład wystarczy na utrzymanie się na tym poziomie rozgrywek, czy planujesz wzmocnienia zespołu?
- W piłce nożnej jest tak, że przed sezonem każdy zespół chce się wzmocnić. Różnie to bywa, my też chcemy, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Planem było utrzymanie zespołu, ale mamy już pięć strat. Wysłannicy z innych klubów też jeżdżą na nasze mecze i obserwują. Przykład? AKS Mikołów skusił Ireneusza Badurę, ale to jest normalne i życzę mu powodzenia. Moim zadaniem jest uzupełnienie kadry i zgrywać nowych zawodników. Mam mało czasu i dlatego ten okres przygotowawczy jest tak trudny. Uważam jednak, że damy radę i będziemy gotowi do ligi, a na pewno nie będziemy „chłopcami do bicia”!
- Statystyki mówią prawdę. Według nich Fortuna co drugi sezon awansuje do wyższej ligi. Z pewną dozą humoru można rozumieć, że ten sezon będzie sezonem wprowadzającym, w następnym walczycie o V ligę…
- To tylko statystyki i z pewnością trzeba się skupić na tym, co jest tu i teraz. W piłce nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość. Na pewno w nadchodzącym sezonie będziemy grać w każdym meczu o trzy punkty.
- Sympatycy jednak liczą, że w przypadku Fortuny statystyki się sprawdzą!!!
- Też bym tak chciał, ale na dziś mogę obiecać walkę o zwycięstwo w każdym meczu. Chciałbym też zaprosić wszystkich na nasze mecze i fajnie by było, gdyby na głównej trybunie w każdym meczu brakowało miejsc!
Z Rafałem Franke rozmawiał:
Tadeusz Piątkowski
Napisz komentarz
Komentarze