Eksperci od szacowania wartości budynków pojawili się na razie w Paniowach.
- Pytali przede wszystkim o konstrukcję domów. Z czego są wykonane ściany i stropy, jaka jest kubatura budynku? Kiedy dowiedzieliśmy się, po co im te ekspertyzy, od razu zaczęliśmy się zastanawiać z sąsiadami, jak zablokować plany kopalni - relacjonuje nasza Czytelniczka z Paniowych.
Problem nie dotyczy tylko Paniowych. Eksperci oszacują także wartość nieruchomości w Mokrem, Śmiłowicach i Kamionce.
- W sumie chcemy wykonać inwentaryzację około tysiąca obiektów - potwierdza Tomasz Głogowski, z biura prasowego Kompanii Węglowej.
Kompania Węglowa rozpoczęła starania o koncesję na złoże „Śmiłowice”. To jeden z największych, nietkniętych jeszcze pokładów węgla. To, że ktoś zechce po niego sięgnąć było tylko kwestią czasu. Ten czas właśnie nadszedł. W procesie koncesyjnym nic nie dzieje się szybko. Trzeba setek uzgodnień, szacunków, planów, ekspertyz. Najważniejszym dokumentem jest raport środowiskowy, który określa, ile szkód wyrządzi kopalnia. Czy straty spowodowane eksploatacją nie będą większe od zysków ze sprzedaży.
- Uspokajam, że planowana eksploatacja złoża „Śmiłowice” nie rozpocznie się wcześniej, niż w 2025 roku - mówi Tomasz Głogowski.
Mieszkańcy dzielnic zagrożonych górniczą eksploatacją nie są jednak spokojni. Wielu z nich osiedliło się w powiecie mikołowskim, bo standardy życia są tutaj wyższe, niż w większości śląskich miast. Działalność górnicza może zweryfikować sielankowe wyobrażenia o Mikołowie, jako mieście wybijającym się ponad śląską, przemysłowo – wydobywczą normę.
- Przeprowadziłam się z Rudy Śląskiej, bo miałam dość tego miasta i ciągłego strachu, że dom w którym mieszkam w końcu się zawali. A teraz ma mnie czekać to samo? - denerwuje się mieszkanka Paniowych, która mieszka tutaj od siedmiu lat.
Złoże „Śmiłowice” to jeden z najbardziej łakomych kąsków w węglowym torcie. Nikt nie ma do niego koncesji, a właścicielem dokumentacji jest na razie Skarb Państwa. Obszar złoża ma kształt nieregularnego rombu. Dolna granica zasobów sięga głębokości 1300 metrów. W 2007 roku rozpoczęto prace dokumentacyjne, aby oszacować wielkość złóż. Okazało się, że zasoby bilansowe „Śmiłowic” wynoszą ponad pół miliarda ton węgla. Dla porównania, złoże „Imielin”, o które stara się także Kompania Węglowa oszacowano na 342 mln ton, a „Bobrek – Miechowice I” zaledwie 38 ton.
Złoże „Śmiłowice” przygotowywane jest dla rudzkich kopalń „Bielszowice” i „Halemba”. Ta druga należy do najsłabszych ogniw Kompanii Węglowej. W 2010 roku losy kopalni wisiały na włosku. Likwidacja nierentownej „Halemby” doprowadziłaby jednak do społecznej i ekonomicznej katastrofy Rudy Śląskiej. W lipcu 2010 roku przez miasto przeszedł protestacyjny pochód związkowców i mieszkańców. Na skutek politycznych nacisków i związkowego straszaka kopalni dano kolejną szansę. Jedynym warunkiem przetrwania „Halemby” jest mikołowski kierunek eksploatacji i wejście na złoże „Śmiłowice”. Fedrowanie w drugą stronę blokuje autostrada, dzieląca Rudę Śląską na pół. Na nieszczęście dla Mikołowa, „Halemba” leży po naszej stronie A4. W 2012 roku grupa śląskich posłów zapytała Tomasza Tomczykiewicza, wiceministra gospodarki, o perspektywy rozwojowe rudzkich kopalń w kontekście eksploatacji złoża „Śmiłowice”.
- Przy średniorocznym ubytku zasobów na poziomie około 25 mln ton (razem obie kopalnie), zasoby węgla w tym złożu powinny wystarczyć do 2110 roku – odpowiedział Tomczykiewicz.
Jednym z warunków uzyskania koncesji jest także zgoda lokalnych władz. Śląskie miasta mają z tym różne doświadczenia. Bytom przez lata akceptował wszystkie plany wydobywcze kopalń, co skończyło się zawaleniem i koniecznością wysiedlenia całej dzielnicy Karb. Ale już w Jaworznie, kiedy niemiecka spółka HMS „Niwka” chciała wydobywać węgiel pod miastem, zebrano kilka tysięcy podpisów pod listem protestacyjnym. Paweł Silberet, prezydent Jaworzna, stanął po stronie obywateli i nie zgodził się na eksploatację. Za trudnego partnera dla spółek węglowych uchodzi także Piotr Uszok, prezydent Katowic, który nie zgodził się, aby ówczesna kopalnia „Śląsk” eksploatowała złoża pod Panewnikami, gdzie mieści się, m.in., słynna bazylika Franciszkanów.
Na razie władze Mikołowa nie muszą wydawać żadnych opinii, bo Kompania Węglowa rozpoczęła dopiero grę wstępną w staraniach o śmiłowickie złoże. Decyzja nie będzie jednak łatwa. Oczywiście, kopalnie zostawią w mieście duże pieniądze tytułem opłat eksploatacyjnych. Ale jest też druga strona medalu. Intensywna eksploatacja górnicza nie buduje pozytywnego wizerunku miasta. W najbliższej okolicy mogę spaść ceny gruntów, a Mikołów straci markę miejsca, gdzie warto się osiedlić ze względu na wysokie standardy cywilizacyjne. Tak, jak obecnie wśród zamożnych Ślązaków panuje moda na Mikołów, tak szybko ten trend może się odwrócić, kiedy przygotowania do fedrunku nabiorą rozpędu. Warto w tej kwestii znać opinię samych mieszkańców. Czekamy na Państwa komentarze pod mailowym adresem: [email protected] lub telefonem 32 209-18-18
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze