- „Kamasutra po śląsku” to książka niezwykła. Tak zwane „silesiana” są zazwyczaj poświęcone językowi śląskiemu, historii, obyczajom. Często są bogobojne. Tymczasem „Kamasutra” jest na pewno śmieszna, ale też trochę obsceniczna i pornograficzne. Burzy wizerunek śląskich książek.
- Według mnie dowodzi jedynie, że język śląski, do niedawna spychany na margines, ma się coraz lepiej. Wchodzi w różne sfery życia. Podobnie, jak po polsku mamy wiersze księdza Twardowskiego i różne wierszowane obscena, tak samo po śląsku obok tych książek „ponbůczkowych” pojawiła się obsceniczna. To dobrze!
- Autor Richard Handtuch to pseudonim. Tymczasem na wewnętrznej stronie tytułowej czytamy: konsultacja językowa - Dariusz Dyrda. Nie obawiał się pan, że nazwisko w takiej książce zaszkodzi pańskiemu wizerunkowi. Kojarzony jest pan jako autor komedii po śląsku, podręcznika języka śląskiego, jako wydawca różnych śląskich książek, ale raczej poważnych.
- A czego miałbym się bać? Nie jestem autorem tych wierszyków, chociaż też nie ukrywam, że mnie bawiły, chociaż czasem też wywoływały lekkie zażenowanie. Ale mnie zapłacono za to, żebym poprawił je językowo, usunął polonizmy. Zresztą książka jest dostępna w dwóch wersjach językowych. Jasnoczerwona jest taka bardziej polska, intensywnie czerwona - ta z konsultacją językową - rychtig po ślůnsku. Można ją kupić choćby na stronie internetowej naszogodka.pl.
- A warto kupić? Czy „Kamasutra po śląsku - czyli nasze najlepsze sztelongi” wnosi coś nowego do ars amandi, sztuki kochania?
- Jeśli ktoś szuka tam urozmaicenia swojego seksu, to się zawiedzie. To raczej lekko pornograficzne i obsceniczne wierszyki o tym, jak uprawiać seks w domu, w sieni, na klopsztandze. Ale jeśli czytamy, że przy zieleźnioku trza dać pozůr, coby nie sparzyć rzici, a zaś kiej się spuścisz na zokiel, to go potem umyj - to o jakiejś ars amandi trudno mówić, prawda?
- Więc warto kupić, czy nie?
- Powiem tak… może niekoniecznie jest to dobry wyszynk dla kogoś, kto słucha Radia Maryja ale na pewno ludzie z poczuciem humoru, znający mowę śląską, ubawią się serdecznie czytając o tych sztelongach. No i może trochę wzbogacą swoją znajomość śląszczyzny. Bo kto choćby dziś z młodych Ślązaków pamięta, że po śląsku sperma to myla. Wreszcie książka ta, jakkolwiek nieco obsceniczna, świetnie wpisuje się w śląskie poczucie humoru. Widziałem reakcje kilkudziesięciu ludzi czytających ją, i oburzenie było może u dwóch, większość najczęściej zarykiwała się ze śmiechu. (ego)
Kamasutra po śląsku czyli nasze najlepsze sztelongi.
Wydawnictwo Stasikówka, format A-6, stron 64. Autor Richard Handtuch (pseudonim), konsultacja językowa Dariusz Dyrda. Cena 9.95 zł. Do kupienia m.in. na naszogodka.pl lub [email protected]. Koszt wraz z wysyłką 18 zł.
Napisz komentarz
Komentarze