Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 3 lipca 2024 14:20
PRZECZYTAJ!
Reklama

Kwas miesiąca

W rankingu jakości życia Ruda Śląska znalazła się na przedostatnim miejscu w zestawieniu największych miast. Gorzej jest tylko w Wałbrzychu. Ale to nie są jedyne pesymistyczne wnioski , jakie płyną z „Diagnozy społecznej 2013”, autorstwa prof. Janusza Czapińskiego. Rośnie odsetek rudzian, niezadowolonych z decyzji lokalnych władz. W żadnej innej, śląskiej miejscowości prezydent miasta nie denerwuje mieszkańców tak bardzo, jak w Rudzie Śląskiej.

Niemiecki klasyk propagandy politycznej z lat 30 i 40 ubiegłego wieku, mawiał że kłamstwo powtarzane setki razy staje się prawdą. Nie wszędzie i nie zawsze ta dewiza się sprawdza. Dwa miesiące temu regionalne media podały elektryzującą informację, że w ogólnopolskim rankingu miast, w których żyje się najlepiej, Ruda Śląska znalazła się na czwartym miejscu. Ustąpiliśmy pola jedynie Gdyni, Poznaniowi i Gdańskowi, a za nami znalazła się cała reszta z Warszawą, Krakowem, Wrocławiem i miastami naszego regionu.

Źródłem tego newsa był Urząd Miasta w Rudzie Śląskiej.

W serwisie dla mediów przygotowano okolicznościowego „gotowca” na ten temat. Powołano się w nim na „Diagnozę społeczną 2013”, autorstwa prof. Janusza Czapińskiego. Jest to publikacja naukowa z najwyższej półki, bardzo solidnie analizująca jakość i poziom życia Polaków.

- To dla nas ogromne wyróżnienie, ale i dowód na to, że to, co robimy w mieście od prawie trzech lat, spotyka się z pozytywnym odbiorem mieszkańców - komentowała uradowana prezydent Grażyna Dziedzic, w materiale prasowym przygotowanym przez swoich urzędników.

W tej informacji nie podano na podstawie jakich kryteriów i narzędzi badawczych profesor Czapiński doszedł do tak rewelacyjnych wniosków.

Zasugerowano jedynie, że wkrótce poznamy cały raport. I poznaliśmy. Od kilku tygodni to kilkusetstronicowe opracowanie dostępne jest w Internecie. Ale rudzki magistrat milczy i nie szykuje dla dziennikarzy kolejnej ściągi. Okazało się, że ujawnione wcześniej dane były jedynie niewielkim, wyrywkowym fragmentem całości. W tej konkretnej ankiecie pytano mieszkańców, czy są zadowoleni z miejscowości zamieszkania. To był test lokalnego patriotyzmu, sentymentu i miłości do małej ojczyzny. Z badania wyszło, że rudzianie są bardzo przywiązani do swojego miasta.

I chwała im za to. Natomiast informacja, która wypłynęła z magistratu i wypowiedzi prezydent Grażyny Dziedzic, pasują do innego segmentu badawczego, który u prof. Czapińskiego nazywa się „ogólny wskaźnik jakości życia”.

W tym zestawieniu Ruda Śląska wypada dramatycznie słabo. Na 26 zbadanych miast znaleźliśmy się na przedostatnim miejscu, przed zdegradowanym społecznie i zrujnowanym gospodarczo Wałbrzychem.

Z naszego regionu w zestawieniu znalazło się jeszcze kilka miast, w tym Katowice, Zabrze, Jaworzno, Sosnowiec. Wszystkie uplasowały się wysoko przed nami. Ale, to nie jest koniec złych informacji dla ekipy Grażyny Dziedzic. Profesor Czapiński zbadał także poziom akceptacji mieszkańców dla działań prezydentów. W ankiecie zadano pytanie: czy w ostatnich miesiącach często denerwowały Pana/Panią decyzje i działania miejscowych władz? W 2013 roku ponad 18 proc. ankietowanych rudzian odpowiedziało twierdząco na to pytanie. Dwa lata temu, zdenerwowanych mieszkańców było zaledwie 8,5 proc.

W żadnym innym, przebadanym śląskim mieście, lokalna władza nie budzi tyle niechęci, co w Rudzie Śląskiej. Prezydenci Gliwic, Katowic, Zabrza, Sosnowca też denerwują swoich mieszkańców, ale nie w takim stopniu, co Grażyna Dziedzic rudzian.

Służby propagandowo - prasowe rudzkiego magistratu zaryzykowały i popełniły taktyczny błąd, wykorzystując do swoich celów wyrwany z kontekstu fragment większej całości.

Takie nadinterpretacje prawie zawsze wychodzą na jaw, ośmieszając autorów tego zabiegu. Z drugiej strony doradcom medialnym prezydent Dziedzic należą się brawa za to, że tak skutecznie i brawurowo udało im się przekonać media, że w Rudzie Śląskiej, dzięki obecnej władzy, żyje się prawie najlepiej w Polsce. Dowodzi to przede wszystkim o żenująco niskim poziomie regionalnego dziennikarstwa. Osoby pracujące w redakcjach nie potrafią albo im się nie chce, ocenić wiarygodność otrzymanego z urzędu „gotowca”. Cytują dokument słowo w słowo, a później nie potrafią wybrnąć z zastawionej na nich pułapki. Samego siebie przeszedł pracownik „Gazety Wyborczej”, który wysoki poziom zdenerwowania mieszkańców na prezydent Dziedzic tłumaczy tym, że próbowano odwołać ją w referendach. Autorowi najwyraźniej mylą się przyczyny ze skutkami.

Tak czy inaczej, Ruda Śląska miała swoje pięć minut w mediach. Chociaż, patrząc na skutek tej aktywności, nie wiadomo, czy autorzy reklamy popularnego środka na zgagę, nie zechcą wykorzystać tego zamieszania, jako pomysłu na kolejny „kwas miesiąca”.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama