Ruch II Chorzów – Zgoda 38:16 (19:7)
Zgoda: Brzeska, Płoch – Góral 1, Kafel, Dziółko, Wojcik, Rolnik 1, Zellek 1, MAciejowska 4, Hodyjas 2, Baranowska, Staniczek 2, Frątczak 1, Sobota 3, Pocheć 1.
Trener: Wiktoria Flizikowska.
Cztery zawodniczki ze składu Superligi w zespole Ruchu sprawiły, że obie drużyny można było porównać do biblijnego pojedynku Dawida z Goliatem. Z tą różnicą, że tutaj Dawid nie miał nic do powiedzenia. Bielszowiczanki były do tego stopnia stremowane, że w 12 minucie przegrywały już 0:8 i dopiero Karny Wioletty Staniczek dał im pierwszą bramkę. Za chwilę Katarzyna Góral dorzuciła druga i Kinga Hodyjas trzecią, ale przez kolejne siedem minut, podopieczne Wiktorii Flizikowskiej nie potrafiły pokonać mającej ligowe ogranie Montowskiej. W grze Zgody coś drgnęło dopiero w 24 minucie i od tego mementu kilka piłek obroniła też Sandra Brzeska. Niemniej jednak po 30 minutach gospodynie prowadziły 19:7.
Pierwsze dwie akcje drugiej połowy, to bramka za bramkę, a potem pięć minut bez bramki Zgody i cztery „trafienia” Ruchu. Drugi taki przestój bielszowiczanek to okres od 48 do 54 minuty, kiedy to straciły sześć goli z rzędu. A i tak od większych strat uratowała ich wspominana już Sandra Brzeska. Porażka różnicą 22 bramek dokładnie pokazuje, w którym miejscu znajduje się młody zespół Zgody. Cztery zawodniczki, które trenują codziennie robią przepaść pomiędzy drużynami. A przecież w ekipie Zgody jest kilka utalentowanych szczypiornistek, które mają ogromne możliwości. I choć póki co, przegrywają, to jest nadzieja, że ich talent będzie się rozwijał.
SPR Wisła Sandomierz – SPR Grunwald 29:27 (14:12)
Grunwald nie prowadziła ani raz. Na początku było tylko po jeden, a potem gospodarze systematycznie budowali przewagę. Najpierw dwubramkową, by w pewnym momencie osiągnąć różnicę pięciu „trafień” (9:4). Pod koniec pierwszej połowy halembianie ruszyli w pościg, by złapać bramkowy kontakt (13:12), ale ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się prowadzeniem Wisły 14:12.
Nie inaczej było w drugiej odsłonie. Sandomierzanie prowadzili już 24:15 i dopiero wtedy w pościg ruszyli goście. Udany tylko w części, gdyż udało się dojść rywala na dwie bramki. Na resztę zabrakło czasu.
Tadeusz Piątkowski
Napisz komentarz
Komentarze