Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 3 lipca 2024 14:18
PRZECZYTAJ!
Reklama

Mamy dość starych układów

Rozmowa z Tomaszem Wróblem, Wiceprezesem Stowarzyszenia Obywatelskiego Referendum.

- W ubiegłym miesiącu rozmawialiśmy z Bartoszem Szabatowskim, Prezesem „Referendum”. Byliście wtedy jeszcze stowarzyszeniem w rejestracji. Jest jakiś postęp?
-  Wszystkie formalności mamy już za sobą. Jesteśmy zarejestrowani, działamy pełnoprawnie, kilka dni temu odbyło się pierwsze walne zebranie Stowarzyszenia Obywatelskiego Referendum. Wybraliśmy władze organizacji…

- W zarządzie znalazło się kilkoro młodych, a nawet bardzo młodych osób: Ty, Bartosz, Kasia Błażyca. To jest chwyt marketingowy?
- W żadnym wypadku. Poza tym we władzach Stowarzyszenia zasiadają także „weterani” walki o społeczeństwo obywatelskie w Rudzie Śląskiej, m. in: Barbara Kołodziej i Paweł Kłys, bez których nie odbyłoby się ubiegłoroczne referendum. Nie tylko młodzi ludzie mają dość „starych układów” rządzących miastem i chcieliby coś z tym zrobić. Chcemy tutaj mieszkać, pracować, wypoczywać, zakładać rodziny i wspomagać rządzących miastem w ich decyzjach oraz przedsięwzięciach. Ale z obecną władzą niestety, nie jest to możliwe… Dla mnie najbardziej jaskrawym zaniedbaniem jest brak budownictwa komunalnego – to przecież ono jest nadzieją młodych ludzi. Nas nie stać nas na TBSy! Wskazanie na nie przez obecną panią Prezydent, jako na dowód rozwoju jest łagodnie mówiąc nieporozumieniem, a fakt, że nie wybudowano ani jednego domu komunalnego – rażącym brakiem troski, głównie o młodych ludzi.

- W statucie „Referendum” rozwój budownictwa mieszkaniowego chyba nie jest priorytetem?
- Powiedziałem o tym, jako o jednym z wielu przykładów na to, że obecna władza działa źle. Ona funkcjonuje według zasady: nie róbmy nic, to przynajmniej niczego nie popsujemy. Stowarzyszenie nasze powstało po to, aby pomagać i wspierać mieszkańców w sytuacjach, kiedy władza nie wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie spełnia składanych publicznie obietnic.

- Na przykład?
- Na przykład kilka miesięcy temu prezydent Grażyna Dziedzic zapowiedziała, że zrobi coś z ulicą Kokota w Bielszowicach. Przypomnę, że chodzi o ulicę, którą rozjeżdżają ciężarówki, wiozące towar z i do magazynów „Biedronki”. To jest jeden z najbardziej niebezpiecznych fragmentów układu komunikacyjnego w naszym mieście. Rowy melioracyjne biegną kilkadziesiąt centymetrów od jezdni. Mieszkańcy apelowali o zamontowanie przynajmniej barierek energochłonnych, które łagodziłyby skutki ewentualnego wypadku. Wbrew złożonym mieszkańcom obietnicom, na Kokota nie dzieje się nic. A takich przypadków jak powyższy na „każdej dzielnicy” znajdzie się kilka. Najpierw się coś obiecuje dla uspokojenia drażliwego tematu, a potem nic w tym kierunku się nie robi.

- Prezydent Dziedzic posłucha waszego głosu?
- Myślę że nie, ale Stowarzyszenie reprezentuje mieszkańców i żaden prezydent, jeżeli ma instynkt samozachowawczy, nie powinien lekceważyć takiego głosu.

- Na forach internetowych zarzuca się wam, że chcecie wykorzystać Stowarzyszenie, aby zasiąść w Radzie Miasta.
- A to jest zarzut?

- Powiedzmy, że mało subtelna próba sprowokowania was do odkrycia kart.
- Ale tutaj nie ma czego odkrywać, bo wszystko jest jasne i transparentne. Chcemy mieć wpływ na to, co dzieje się w Rudzie Śląskiej i nie jest to przejaw pychy, czy ślepego pędu do władzy – jest to logiczną konsekwencją naszych działań. Niektórzy udają „królów” Internetu, ale jedyne co potrafią, to anonimowe sypanie inwektyw i złośliwości na forach. My działamy w „realu” i z otwartą przyłbicą. Pod własnymi nazwiskami mówimy, czego chcemy, co nam się nie podoba i co nam chodzi. Tak na marginesie ciekawe, że przed referendum zwolennicy obecnej pani Prezydent pytali nas „czy nie możecie poczekać i wystartować w wyborach?!…” I teraz jest to zarzutem?

- Ty mówiłeś czego chcesz i jesteś za to ścigany. Nadal ciągnie się za Tobą sprawa rzekomego złamania ciszy wyborczej podczas ubiegłorocznego referendum?
- Tak. I końca nie widać. Policja najpierw umorzyła tę sprawę, ale później wznowiła dochodzenie.

- Może ktoś dopinguje policję?
- Może. W każdym razie zarzut jest absurdalny. Jestem ścigany z paragrafów regulujących organizację wyborów, a rzecz dotyczy referendum.

- Co nabroiłeś?
- W przeddzień referendum, na Facebooku przypomniałem, w jakich godzinach można głosować i gdzie.

- W przeddzień warszawskiego referendum wszystkie ogólnopolskie media od tego zaczynały serwisy informacyjne.
- No właśnie. Może osoba składająca donos na mnie powinna się też tym tematem zająć? O rudzkim referendum też huczał cały Internet, ale zarzut postawiono mnie.

- To nie jest Twoja jedyna przygoda z prawem. Kilka miesięcy temu pisaliśmy w „Prawdzie” o tym, jak za słowa krytyki pod adresem rudzkiej Straży Miejskiej, Urząd Miasta kazał Ci przeprosić tę instytucję. Przeprosiłeś?
- Nie. Wysłałem pismo z informacją, dlaczego nie przeproszę. W odpowiedzi dostałem to samo pismo, co wcześniej, tylko z aktualną datą. Znów im odpisałem. I teraz czekam na odpowiedź.

- Nie męczą Cię te sytuacje - zeznania na policji, monity ze strony Urzędu Miasta…
- Staram się przyzwyczaić do tego - jeżeli to w ogóle możliwe. Cóż, jeżeli taka ma być cena przywrócenia w Rudzie Śląskiej normalności, to warto pocierpieć.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama