Pytany jak trafił do sportu, zawsze odpowiadał: - Banalnie. Lekarz stwierdził wrodzoną wadę serca, zalecił uprawianie sportu, celem wzmocnienia i rozwoju mięśnia sercowego. Więc go uprawiałem, a jedna z dyscyplin – piłka ręczna stałą się jedną z moich miłości. – Gimnastyka, lekkoatletyka, koszykówka, piłka nożna – to dyscypliny, które uprawiał, ale wszystkie stały za piłką ręczną. Z nią poznał się w LZS-ie Orzesze, wywalczył tytuł Mistrza Śląska juniorów, więc nic dziwnego, że trafił do AZS-u Katowice. Od 1959 roku przez trzynaście sezonów reprezentował barwy katowickich akademików, wywalczył z nią tytuł mistrzowski i jako AZS-iak trafił do reprezentacji Śląska, akademickiej reprezentacji Polski i reprezentacji Polski seniorów. Karierę ligową zakończył w roku 1970, ale piłce ręcznej pozostał wierny do ostatnich dni. Obowiązki rodzinne i zawodowe nie przeszkodziły mu w pracy trenerskiej i działacza sportowego. W Orzeszu reaktywował sekcję piłki ręcznej, był prezesem klubu oraz trenerem piłkarzy nożnych i zawsze znalazł czas na spotkanie się z dawnymi kolegami z parkietu w śląskiej grupie oldbojów. Z tą grupą pojechał do Wiednia na pierwsze Mistrzostwa Europy Weteranów, skąd wrócił z brązowym medalem. Był stałym uczestnikiem Memoriału im. Jana Olszówki w Łaziskach i przez wiele lat był najstarszym zawodnikiem turnieju. Ostatni raz wystąpił na parkiecie cztery lata temu w meczu gwiazd polskiego handballu w Łaziskach (na fotografii drugi z prawej).
- Piłka ręczna jest jedną z moich miłości. To sposób na spędzanie wolnego czasu, może nawet sposób na życie. Zamiast do knajpy, idę z kolegami pograć. W cokolwiek, bo nie tylko handball jest treścią naszych treningów. My, „wcześniej urodzeni” jeszcze nie raz i nie dwa jesteśmy w stanie pokazać naszym synom, że na parkiecie potrafimy być lepsi od nich – zawsze powtarzał swoje sportowe credo.
Ty Ryśku w naszym świecie już tego nie pokażesz, ale jesteśmy przekonani, że pamiętając o Tobie, zrobimy to za Ciebie. Będzie nam Ciebie brakować!
Tadeusz Piątkowski
Więcej w papierowym wydaniu Naszej Gazety
Napisz komentarz
Komentarze