Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 11:53
PRZECZYTAJ!
Reklama

Nie ma kina jest cyrk

W Mikołowie najtwardszym materiałem budowlanym jest urzędniczy beton. Od trzech lat trwają starania, aby na obrzeżach śródmieścia, na terenach byłej papierni, wybudować nowoczesną galerię handlowo-usługową z kinem. W tym czasie inwestor zdążył już wybudować na Śląsku trzy podobne obiekty.
Nie ma kina jest cyrk

Co traci Mikołów i generalnie cały powiat? Inwestycję wartą ponad 60 mln zł, 200 miejsc pracy i milion złotych podatków rocznie. Tracą też mieszkańcy. W galerii, oprócz sklepów, biur i gastronomii, miało powstać także kino.

Pomysł na zagospodarowanie starej papierni przy ul. Rybnickiej 5 pojawił się w 2014 roku. Poprzedni burmistrz dał zielone światło. Podobno, Marek Balcer obiecał inwestorowi nawet tytuł honorowego mikołowianina, jeżeli uda mu się zburzyć pusty, bezużyteczny i zrujnowany zakład, stwarzający zagrożenie dla życia, który obok gmachu po byłej komendzie policji, stał się symbolem gospodarczej bezradności i bierności władz miasta. Stanisław Piechula, po zwycięskich wyborach, nie wycofał decyzji poprzednika.

Papiernia była stara, ale nie na tyle, aby wziął ją w obronę wojewódzki konserwator zabytków.

Budynek został wyburzony. Henryk Dobrzyński i Grzegorz Bartniczek, właściciele terenu, szybko dogadali się z inwestorem, budującym nowoczesne i estetyczne galerie handlowe. Ten z kolei zawarł wstępne porozumienia z firmami, które chcą uruchomić usługi w Mikołowie. Finansowo i organizacyjnie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Brakuje tylko jednego. Dobrej woli ze strony samorządu. W miejskich planach ta część miasta przeznaczona jest pod działalność przemysłową. Aby powstał nowy obiekt, trzeba zmienić kwalifikację terenu z uciążliwego przemysłu na działalność przyjazną dla centrum Mikołowa (handel, usługi, mieszkania).

- W maju 2015 roku została podpisana przedwstępna umowa sprzedaży. Byłem przekonany, że kolejne czynności administracyjno-prawne będą tylko formalnością. Tymczasem władze zachowują się tak, jakby im nie zależało na inwestycji, która przyniesie nie tylko pieniądze do budżetu, ale podniesie także standard Mikołowa - mówi Henryk Dobrzyński.

- Robimy, co możemy, aby przyspieszyć procedury, ale dla tej inwestycji musimy zmienić studium. Radni zgodzili się na to i zadanie zostało już zlecone. Kiedy zmienimy studium, to będziemy jeszcze musieli zmienić plany miasta w tym miejscu, co zresztą już robimy. Niestety trwa to długo, ponieważ trzeba uzyskać jeszcze szereg opinii i uzgodnień. Zresztą zmieniamy plany dla wszystkich ludzi w mieście, a niektórzy czekają na to ponad 14 lat - mówi Stanisław Piechula, burmistrz Mikołowa.

Inwestor zaproponował nawet miastu, że skoro jest problem, to pomoże w pracach planistycznych. Ofertę odrzucono. Samorządowcy chcą to zrobić swoimi siłami.

Sytuacja jest - delikatnie mówiąc -dziwna.

W polskich realiach, biurokracja i przeciąganie formalności nie są czymś niezwykłym. Dotyczy to nie tylko Mikołowa, ale całej administracji publicznej. Samorządowcy czasami jednak dostają wiatru w żagle, zwłaszcza kiedy pojawia się szansa na dużą i atrakcyjną inwestycję. Na rok przed wyborami jest rzeczą bezcenną pochwalenie się mieszkańcom, że na gruzowisku powstanie galeria handlowa z kinem. W Mikołowie, jak widać, takie zachęty nie działają. Formalności toczą się trzeci rok. W tym czasie, inwestor zbudował na Śląsku trzy podobne obiekty, najbliższy w Rudzie Śląskiej, w dzielnicy Bykowina.

Należy mieć nadzieję, że także w Mikołowie wszystko potoczy się dobrze. Władze zmienią w końcu plany przestrzenne, a z kupy cegieł i gruzu wyrośnie estetyczna galeria. Możliwy też jest wariant pesymistyczny. Skoro w tym miejscu nadal obowiązuje przemysłowe zagospodarowanie terenu, właściciel może postawić tam np. skład budowlany. To szybka inwestycja i w miarę łatwa kasa do zarobienia. Składowi budowlanemu towarzyszą zazwyczaj inne „atrakcje”: kawalkady ciężarówek, tumany pyłu, hałas. Jeżeli sprawy potoczą się w takim kierunku, pretensje do władz będzie miał nie tylko inwestor, ale sami mieszkańcy.

Jerzy Filar

Komentarz:

Być może tyle trwają procedury, uzgodnienia, opinie itd. Nawet jeżeli to wszystko prawda, to miasto musi zrobić coś, aby tę biurokratyczną machinę przyspieszyć i naoliwić. Bo logika podpowiada, że to nie jest normalne, aby rezygnować z tak ciekawej i dochodowej inwestycji. Poza tym zawsze można postawić inne pytanie: może komuś zależy, aby teren po byłej papierni leżał odłogiem?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama