Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 10:44
PRZECZYTAJ!
Reklama

Najdroższy Orlik świata

Marek Balcer i Adam Putkowski nie dają o sobie zapomnieć. Dwa lata temu przestali rządzić Mikołowem, ale ich decyzje do dziś - jak czkawka - odbijają się miastu i mieszkańcom. Sześć lat temu obaj panowie postanowili nie zapłacić firmie za budowę Orlika przy ul. Zawilców. Rozpoczął się długi i skazany na porażkę proces sądowy. W ubiegłym miesiącu zapadł ostateczny wyrok. Mikołów musi zapłacić ponad pół miliona złotych za budowę boiska i prawie drugie tyle z powodu naliczonych odsetek i kosztów procesowych.
Najdroższy Orlik świata

W prywatnych firmach, gdzie szanuje się pieniądze, nie dochodzi do takich sytuacji. W sporach gospodarczych, jeżeli nie ma szans na udowodnienie swoich racji w sądzie, od razu reguluje się rachunki, bo wejdzie komornik i zabierze dwa razy więcej. Jeszcze bardziej powinno się przestrzegać tej zasady w finansach publicznych. Niestety, część samorządowców uznaje, że pieniądze podatnika nie należą do nikogo i wolno nimi szastać do woli.

Takim poletkiem eksperymentalnym był Mikołów.

Poprzedni burmistrz i jego zastępca procesowali się w przegranych sprawach wynajmując drogie, zewnętrzne kancelarie adwokackie. Teraz płacą za to mieszkańcy. Boisko przy ul. Zawilców może uchodzić za sztandarowy przykład tej zabójczej dla miasta strategii. Suma odsetek i kosztów procesowych wyniosła ponad 420 tys. zł. Można by za to wybudować jeszcze jednego Orlika. Zamieszanie zaczęło się w 2010 roku. Spółka InterHall wygrała przetarg i wybudowała boisko. Koszt tej inwestycji wyniósł 567,960 zł. Zgodnie z umową obiekt miał być gotowy najpóźniej do 28 listopada 2009 roku. Firma nie zmieściła się w tym terminie. Orlik został oddany na wiosnę 2010 roku. Władze Mikołowa, z tytułu poślizgu, naliczyły wykonawcy abstrakcyjnie wysoką karę umowną w wysokości 514,549 zł. Firmie zapłacono zaledwie 53,410 zł, czyli mniej niż jedną dziesiątą kosztów inwestycji. Jednym słowem, InterHall zafundował miastu boisko.

Problem nie tkwił jednak w wysokości kary, lecz w tym, że miasto nie miało racji.

Firma nigdy nie kwestionowała, że spóźniła się z oddaniem Orlika, lecz - jej zdaniem - winę za to ponosi miasto, które nie przygotowało placu budowy. Na terenie planowanego boiska rosły drzewa, nad murawą przebiegały linie wysokiego napięcia, odkryto także niezabezpieczony ciek wodny. W umowie nie było klauzuli, że wykonawca ma usunąć te przeszkody. To powinien wcześniej zrobić inwestor, czyli miasto. Próba polubownego załatwienia sprawy zakończyła się fiaskiem. Burmistrz i jego zastępca byli pewni swych racji. W tej sytuacji spółka, chcąc odzyskać ponad pół miliona złotych, skierowała sprawę do sądu.

Pod koniec grudnia 2010r. Wydział Gospodarczy Sądu Okręgowego w Katowicach uznał rację firmy i wydał nakaz zapłaty.

Miasto miało zapłacić 514,549 zł plus odsetki i koszty procesowe. W sumie niecałe 560 tys. zł. Gdyby ówczesne władze Mikołowa wykazały się odrobiną rozsądku, uregulowałyby dług. Ale samorządowe pieniądze wydaje się lekko. Burmistrz z zastępcą postanowili przetestować cierpliwość firmy i skuteczność wymiaru sprawiedliwości. Gmina nie zapłaciła i procesowała się dalej.

W czerwcu 2013 roku, wyrok wydał Sąd Okręgowy w Katowicach. Ponownie był on niekorzystny dla miasta i nakazywał uregulować należności wobec spółki.

Z powodu odsetek i kosztów procesowych kwota urosła do prawie 690 tys. zł. Oczywiście, na tym się nie skończyło. Sprawa poszła do wyższej instancji. Sąd Apelacyjny zlecił wykonanie opinii biegłego. Okazała się ona miażdżąca dla miasta.

- Okoliczności sprawy świadczą o niedostatecznym przygotowaniu inwestycji przez Inwestora oraz opieszałym rozwiązywaniu problemów, a występujące opóźnienia w robotach budowlanych w stosunku do harmonogramu były skutkiem okoliczności zawinionych przez Zamawiającego, np: brakami w dokumentacji projektowej oraz koniecznością wprowadzenia w niej zmian występujących przez cały okres realizacji robót budowlanych, opóźnieniach w udostępnieniu terenu robót, tj. brakiem możliwości formułowania nasypów z powodu niezabezpieczenia cieku wodnego oraz kolizji terenu robót budowlanych z drzewami - napisał w ekspertyzie biegły Włodzimierz Szulc.

Biegły wykazał, że w dokumentacji umowy nie ujęto wielu przeszkód, które pojawiły się później podczas realizacji inwestycji. Opinię Włodzimierza Szulca trudno uznać za niewiarygodną, ponieważ opierała się, m.in. na faktach i zapiskach ujawnionych w dzienniku budowy oraz pozostałej dokumentacji inwestycyjnej.

W ubiegłym miesiącu Sąd Apelacyjny wydał ostateczny i prawomocny wyrok. Utrzymywał on w mocy wszystkie kary i restrykcje wymierzone przez sądy niższej instancji.

Mikołów musi zapłacić firmie InterHall w sumie 990 tys. zł za Orlika, który był wart 567 tys. zł. Ponad 420 tys. zł kosztowała miasto upór Marka Balcera i Adama Putkowskiego.

Jerzy Filar

 

KOMENTARZ
To kolejna bomba z opóźnionym zapłonem, którą miastu podrzucili przed laty Marek Balcer i Adam Putkowski. Ładunek zdetonował dopiero teraz. Zapłata za Orlika powinna być uregulowana już dawno, ale z powodu fanaberii poprzedniej władzy trzeba płacić teraz i to prawie dwa razy więcej. Na portalach internetowych często obrywa się nam za krytykowanie poprzedniego układu rządzącego miastem. I co? Obok takiej sprawy też mamy przejść obojętnie? Sądy kolejnych instancji wykazywały, że miasto nie ma racji. Gdyby ktoś ze wspomnianej dwójki myślał logicznie i czuł się odrobinę odpowiedzialny za kasę podatników, przyznałby się do błędu i zapłacił, póki należność nie nabrała tak astronomicznego wymiaru. Ale oni poszli w zaparte. Gdyby rządzili do dziś, zapewne skierowaliby wniosek o kasację do Sądu Najwyższego, a gdyby to nie pomogło, poskarżyliby się w Strasburgu. Jeżeli ktoś zrobi coś szkodliwego, często przywołuje się stare powiedzenie, że to nie była głupota, ale błąd. Niepłacenie pieniędzy za wykonaną usługę, a później przyglądanie się, jak rosną odsetki karne, jest błędem i głupotą. Poza tym taka postawa przynosi wstyd miastu. W końcu samorząd jest instytucją publicznego zaufania, od której wymaga się wyższych standardów. Tymczasem w sporze o Orlika, Mikołów zachował się, jak naciągacz i finansowy gangster. Błąd, głupota i wstyd.

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama