Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 4 lipca 2024 10:30
PRZECZYTAJ!
Reklama

Powiatowa gra o tron

Obiecaliśmy w ostatnim numerze, że wyjaśnimy kulisy nieudanego odwołania Adama Lewandowskiego, przewodniczącego Rady Powiatu. Nie jest to historia na miarę „House of Cards”, ale Czytelników może zainteresować, jak się robi politykę w naszym powiecie.
Powiatowa gra o tron

Kto nie czytał ostatniego numeru „Naszej Gazety” , w telegraficznym skrócie przypominamy tło intrygi. Powiatem rządzi 11- osobowa koalicja złożona z radnych Prawa i Sprawiedliwości, Dla Gminy i Powiatu oraz Gmin Ziemi Mikołowskiej. Po drugiej stronie barykady stoi 10 radnych opozycji z Platformy Obywatelskiej, Obywatelskiego Klubu Samorządowego, Forum Samorządowego oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przewodniczącym Rady Powiatu jest Adam Lewandowski z PiS. Podczas czerwcowej sesji nadzwyczajnej głosowano nad wnioskiem o jego odwołaniu. Lewandowski obronił stanowisko, ale sama próba zamachu była nielogiczna. Z czystej arytmetyki wynika, że opozycja ma za mało ludzi, aby odwołać przewodniczącego. Stawianie wniosku dla samej hucpy politycznej nie ma sensu, bo to nie jest Sejm, naszpikowany kamerami i dziennikarzami. Jeżeli inicjatorzy akcji naprawdę wierzyli w to, że uda się odwołać Lewandowskiego, musieli mieć pewność co do przewagi głosów. Czyli spodziewali się zdrady w obozie rządzącym. I o tym jest ta opowieść. Na wszelki wypadek, oficjalnie i przy świadkach zapytaliśmy Mirosława Dużego, radnego i lidera PO w powiecie, czy stoi za próbą odwołania Lewandowskiego. Teoretycznie, miałby z tego największą korzyść polityczną.

- Platformie Obywatelskiej zawsze jest miłe odsunięcie od władzy człowieka Prawa i Sprawiedliwości, ale w tej konkretnej sytuacji byłem tylko sekundantem, a nie inicjatorem akcji - zapewnia Mirosław Duży.

Ale rozmawialiśmy nie tylko z liderem PO. Udało nam się zrekonstruować dosyć prawdopodobny przebieg wypadków. Wszystko zaczęło się od wcześniejszego głosowania, nad absolutorium dla starosty Henryka Jaroszka. Zależało mu na skwitowaniu, ale koalicja rządząca ma tylko jeden głos przewagi. To za mało, aby mieć pewność. Wystarczy wypadek albo choroba jednego radnego, aby marzenia o absolutorium wzięły w łeb. Aby mieć pewność musiał poszukać głosów w obozie przeciwnika.

W polityce, nawet na szczeblu powiatowym, nic nie dzieje się bezinteresownie. Opozycja nie miała żadnej korzyści z głosowania za udzieleniem absolutorium. Starosta wyciągnął jednak ciekawą kartę przetargową. Do stołu negocjacyjnego zasiedli z nim Tadeusz Marszolik oraz Eryk Muszer z OKS. W zamian za poparcie przy absolutorium starosta zaproponował odsunięcie od władzy Adama Lewandowskiego. Nie jest tajemnicą, że między obu samorządowcami nie ma politycznej chemii. Nowym przewodniczącym Rady Powiatu miałby zostać Eryk Muszer. Uważni obserwatorzy lokalnego życia publicznego mogą zapewne pamiętać jego słowa podczas sesji Rady Powiatu, pod adresem Henryka Jaroszka: „Pan nie ma honoru”, kiedy starosta ogłosił, że po raz kolejny zamierza ubiegać się o urząd. Ale - jak głosi uniwersalne przysłowie - to było dawno i nieprawda. W każdym razie panowie dogadali się. W tym pakiecie, podobno znalazł się jeszcze warunek negocjacyjny ze strony OKS, aby po odwołaniu Lewandowskiego usunąć z zarządu powiatu Joannę Bieniek. To radna, która zadecydowała o obecnym układzie politycznym w starostwie. Do wyborów startowała z listy OKS, ale po zdobyciu mandatu, za namową PiS, zmieniła front. Tej zdrady nie może jej wybaczyć Tadeusz Marszolik, lider OKS. Pierwsza część planu powiodła się. Henryk Jaroszek uzyskał absolutorium, m.in. dzięki czterem głosom radnych opozycji. Druga część wzięła w łeb, choć nic wcześniej na to nie wskazywało. Inicjatorów akcji nie zmartwiła nawet nieobecność podczas nadzwyczajnej sesji radnej Elżbiety Piechy z OKS, która głosowałaby oczywiście za odwołaniem Lewandowskiego. To znaczy, że mieli rezerwę głosów. Nieoficjalne mówi się, że przeciwko przewodniczącemu Rady Powiatu miał zagłosować sam Henryk Jaroszek oraz Sławomir Bijak. Wynik głosowania był jednak remisowy. Nie można wykluczyć, że w ostatniej chwili Henryk Jaroszek przestraszył się reakcji Prawa i Sprawiedliwości. Starostwo Powiatowe realizuje politykę rządu, a Polską niepodzielnie rządzi PiS. W efekcie nieudanego puczu, Henryk Jaroszek i tak osiągnął, co chciał, czyli dostał absolutorium. Można go nie lubić, ale trzeba szanować i cenić za wyjątkową skuteczność polityczną.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama