Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 lipca 2024 11:23
PRZECZYTAJ!
Reklama

Czy Laponia będzie dla nich gościnna?

Pod patronatem medialnym „Naszej Gazety”, dwoje mikołowian i pies wyruszają w zimową podróż na koło podbiegunowe.
Czy Laponia będzie dla nich gościnna?

- Skąd pomysł, by wyruszać do krainy reniferów zimą i to z psem?
Klaudia Jadwiszczyk: Jest to związane z rehabilitacją kolana Krzysztofa, ale pod koniec września wszystko się skończy i możemy wyruszyć. My lubimy zimę. To też jest najlepsza pora roku, by przejechać Laponię. Zamierzamy poruszać się drogami asfaltowymi. Dziennie od 50 do 70 km. Część trasy nasz pies będzie biegł, a przez niektóre fragmenty powieziemy go w przyczepce. Śnieg i niskie temperatury nie są dla nas straszne. Poza tym, wysoko na północy dbają o regularne odśnieżanie. Często tworzą się śnieżne tunele na obrzeżach dróg. Mieszkałam przez pół roku i mam znajomych w Laponii, więc sporo wiem o panujących tam warunkach.
Krzysztof Lewicki: W grudniu czeka nas noc polarna, którą zamierzamy przeczekać w Rovaniemi (miasteczku świętego Mikołaja) oraz Inari -świętej wyspie Ukonsaari.

- Będziecie podróżować rowerem, a spać w namiocie?
KL: Nie tylko. Na północy jest dużo chat wędrownych z paleniskiem, kozą i zapasami drewna. Obowiązują tu proste zasady - mieszkasz przez kilka dni, możesz skorzystać z zapasów, ale jak opuszczasz schronienie, musisz je przygotować dla kolejnych wędrowców.

- Na Waszej stronie internetowej podkreślacie, że chcecie przez jakiś czas pomieszkać razem z ludem Saami…
KJ: Bardzo byśmy chcieli. Są to ostatni przedstawiciele pierwotnych plemion koczowniczych, żyjący zgodnie z prawami natury, utrzymujący się z rybołówstwa i hodowli reniferów. Nadal praktykują szamanizm i przykładowo wierzą, że w czasie pełni księżyca sanie należy obrócić do góry dnem, by renifery nie uciekły, co jednoznaczne jest z pomyślnością. Mamy nadzieję, że uda się nam zaczerpnąć trochę ich wiedzy, tradycji i doświadczenia.

- Lud Saami niechętnie dopuszcza do siebie obcych…
KJ: Z mojego poprzedniego pobytu mamy tu kontakty, które być może pozwolą nam uzyskać na tyle zaufania Saamów, by zamieszkać z nimi, choć przez kilka dni.

- Ale chyba podróż z psem nie ułatwi tego zadania…
KL: Pewnie nie, bo tamte psy funkcjonują w określonej strukturze, a nasz jest obcy. W tej podróży chodzi też jednak o to, by promować spędzanie urlopu z psem. Wspiera nas Fundacja Adopcji Malamutów i razem z nią chcemy pokazać jak wspaniałe są to zwierzęta, choć pewnie gdzieś w połowie podróży ciągnięcie przyczepki z 50 kg psem da nam się we znaki. Szukamy sponsora, który podjąłby się wyzwania i zaangażował w akcję „kilometry dla futrzaka”, czyli za każdy przejechany przez nas kilometr w tej podróży zakupiłby odpowiednią ilość karmy czy leków, np. 1km - 1kg karmy/ 1km - 1 ampułka lekarstwa.

Rozmawiała: Beata Leśniewska

 

Uczestnicy wyprawy:
Klaudia Jadwiszczyk z pasji harcerka, instruktorka survivalu, a z zawodu fizjoterapeutka, rehabilitantka.
Krzysztof Lewicki, instruktor survivalu, ZHP, ZS Strzelec, były wojskowy, a obecnie grafik komputerowy.
Kadlook - pies rasy Alaskan Malamute.

Pod koniec września wyruszają w dość niezwykłą podróż na północ Europy do Laponii. Pojadą na tandemie z przyczepką. Przejadą ponad 8 tys. km, zwiedzą 9 krajów. Marzą, by przez kilka tygodni pomieszkać razem z ludem Saami, ostatnim żyjącym w zgodzie z naturą plemieniem europejskim. Trasa ich wyprawy biegnie przez Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię aż po Nordkapp (najdalej wysunięty na północ punkt Europy) i z powrotem wzdłuż norweskich fiordów przez Szwecję, Danię i Niemcy do Polski. Do Mikołowa chcą wrócić pod koniec kwietnia 2017r. Patronat nad wyprawą objął Burmistrz Mikołowa, Fundacja Adopcji Malamutów, Miejski Dom Kultury w Mikołowie, Związek Strzelecki Strzelec, Hufiec Ziemi Mikołowskiej ZHP. Sponsorami są: Fox Night i Somir Bike.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama