- Nie została Pani wprawdzie prezydentem Rudy Śląskiej, ale w drugiej turze wyborów poparło Panią blisko 15 tysięcy rudzian, to aż 42 procent głosujących.
- Nie wygrałam wyborów, ale fakt, że zagłosowało na mnie prawie 15 tysięcy osób jest dla mnie ogromnie ważny. Wszystkim rudzianom, którzy w listopadowych wyborach obdarzyli mnie zaufaniem, serdecznie dziękuję. Razem postawiliśmy na rozwój Rudy Śląskiej, bo zdajemy sobie sprawę, że miasto, które nie rozwija się, nie sięga po środki unijne, nie dotrzymuje kroku sąsiadom, po prostu cofa się. Wiem, że moim wyborcom, podobnie jak mnie, zależy na przyszłości Rudy Śląskiej i jestem przekonana, że każdy z nas na miarę swoich możliwości będzie pracował na rzecz naszego miasta. Wracając natomiast do wyniku wyborów, to uważam, że nie będąc urzędującym prezydentem i pracując nie z wyboru, ale z konieczności cztery lata poza miastem, mogę być z niego zadowolona. Postawiłam na spotkania z mieszkańcami, których w takcie kampanii wyborczej odbyłam ponad setkę i jak widać wielu z nich udało mi się przekonać do mojego programu dla Rudy Śląskiej. Mojej kontrkandydatce gratuluję zwycięstwa i wierzę, że w tej kadencji spełni wyborcze obietnice.
- Co mogło sprawić, że zabrakło pani kilku tysięcy głosów do zwycięstwa?
- Jak już wspominałam urzędujący prezydent ma zawsze bonus na starcie w postaci m.in. systematycznych kontaktów z mieszkańcami. Poza tym jestem przekonana, że wpływ na wynik wyborów miały też plotki, które pojawiały się na mój temat jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Niemal każdego dnia mieszkańcy informowali mnie o kolejnych „rewelacjach”, natomiast jak trudno zdementować plotkę, która żyje własnym życiem, każdy zdaje sobie sprawę. Rozpuszczane były nieprawdziwe informacje o tym, że zlikwiduję wiele miejskich instytucji, pozamykam kopalnie i pozwalniam ludzi. Były to oczywiste bzdury, które zdementowałam podczas ostatniej debaty wyborczej w telewizji Sfera, ale nie wszyscy ją oglądali. Rozumiem natomiast, że strach przed utratą pracy mógł sprawić, że część wyborców po prostu bała się oddać na mnie głos. Ja nie prowadziłam negatywnej kampanii i pomimo przegranej nie żałuję tej decyzji.
- Zdobyła Pani mandat radnej, ale w związku z powierzeniem przez sejmik 1 grudnia stanowiska wicemarszałka województwa śląskiego musiała Pani się go zrzec. Taka była konieczność?
- Niestety, tych dwóch funkcji nie można pełnić jednocześnie. To nie jedyna sytuacja w obecnej Radzie Miasta, gdy radny zrzekł się mandatu. Podobnie postąpiła prezydent miasta, a następnie powołani przez nią wiceprezydenci. Fakt, że nie zostałam radną, nie oznacza, że nie zamierzam pracować dla miasta. Nadal będę spotykała się z mieszkańcami i pomimo, że nie jestem prezydentem, wszystkie ich problemy i oczekiwania przekażę radnym z klubu Platformy Obywatelskiej. Z całą pewnością wyjdą oni też z inicjatywą utworzenia Rad Dzielnic, a to będzie kolejna możliwość bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami.
- Jako wicemarszałek województwa śląskiego zajmuje się Pani, podobnie jak w poprzedniej kadencji, trudnym tematem restrukturyzacji służby zdrowia. Zdradzi Pani plany na najbliższą przyszłość?
- Kontynuuję działania związane z przekształcaniem placówek wojewódzkiej służby zdrowia. W poprzedniej kadencji funkcję wicemarszałka pełniłam jedynie przez sześć miesięcy, mogłam więc rozpocząć pewne procesy, które teraz będę mogła doprowadzić do końca. Sukcesywnie zamierzam więc przekształcać wojewódzkie szpitale, aby odciążyć budżet województwa. To trudny proces, który wymaga kompromisu pomiędzy wszystkimi grupami pracowniczymi, wierzę jednak, że wszyscy zyskają na jego sfinalizowaniu.
- Na jakim etapie znajduje się mapa potrzeb zdrowotnych? Koordynowała Pani jej tworzenie odkąd powierzono Pani funkcję wicemarszałka.
- Środki finansowe przeznaczane na zdrowie są od lat na podobnym poziomie, pojawiają się natomiast nowe podmioty, które także chcą z nich skorzystać. Mapa potrzeb zdrowotnych ustabilizuje sytuację placówek służby zdrowia i określi ich przyszłość.
- W kampanii wyborczej podkreślała Pani jak ważna będzie dla miasta kadencja 2014-18, głównie ze względu na możliwość pozyskania wyjątkowo dużych środków unijnych.
- To będą rzeczywiście bardzo ważne cztery lata dla miast naszej aglomeracji, ich rozwój będzie zależał od tego, jak dużo funduszy uda im się pozyskać. Wierzę, że Ruda Śląska również aktywnie będzie ubiegała się o te środki. Będę czuwać nad rudzkimi projektami, ale trzeba pamiętać, że oceniają je niezależni eksperci i tylko te profesjonalnie przygotowane mają szansę na dofinansowanie. W pozyskiwaniu środków unijnych będę też wspierać rudzkich przedsiębiorców, tworzących miejsca pracy, których przyszłość leży mi bardzo na sercu, a także organizacje pozarządowe. Dla nich wsparcie unijne oznacza szersze możliwości działania na rzecz mieszkańców.
- Podczas ostatniej sesji Rady Miasta przekazała Pani mieszkańcom, za pośrednictwem radnych, ważną informację, dotyczącą właśnie unijnego dofinansowania.
- Nie mogłam wprawdzie uczynić tego osobiście, bo akurat prowadziłam Zarząd Województwa, ale właśnie w trakcie tego posiedzenia przyznał on ponad 11 mln zł dofinansowania, czyli 83 proc. całości inwestycji, na modernizację kompleksu rekreacyjnego w Rudzie Śląskiej przy ul. Ratowników. Chodzi tu konkretnie o remont basenu otwartego w Nowym Bytomiu i całej otaczającej go infrastruktury. Rudzki projekt znajdował się na liście rezerwowej, jednak w związku z pojawieniem się oszczędności, postanowiliśmy przeznaczyć zaoszczędzone środki właśnie na wsparcie finansowe rudzkiej inwestycji. W jej ramach zmodernizowany zostanie cały nowobytomski kompleks, czyli m.in. 3 niecki basenowe, system uzdatniania wody, zaplecze sanitarne i gastronomiczne, boiska do koszykówki i siatkówki, korty tenisowe, ściana wspinaczkowa oraz skate park. Jestem przekonana, że przyznane pieniądze pozwolą na stworzenie przy ul. Ratowników obiektu rekreacyjno - sportowego na miarę XXI wieku, a takiego właśnie w mieście brakuje.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze