Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 02:44
PRZECZYTAJ!
Reklama

Obiecanki cacanki, a rudzianom radość?

Towarzysz Leszek Miller mawiał, że jeżeli SLD obieca wyborcom gruszki na wierzbie, to one tam wyrosną. Przed każdymi wyborami, i tymi parlamentarnymi i tymi samorządowymi, mamy zatrzęsienie różnych „czarodziejów” i tych prawdziwych „dostawców marzeń”, którzy działają według zasady „nikt ci nie da tyle, ile ja ci mogę obiecać”. Wielu obiecuje, ale z powodu zbyt bujnej wyobraźni i zbyt niskich kompetencji nie jest w stanie swoich obietnic przekuć w czyn.

Wielu kandydatom dziękują wyborcy już przy urnach, ponieważ wcześniej zdążyli się na nich poznać. Dotkliwym utrapieniem są ci, którym ludzie uwierzyli, a którzy nigdy nie traktowali swoich obietnic poważnie lub posługują się zwykłym kłamstwem, by zdobyć swój upragniony stołek.

W cywilizowanych krajach taka kampania obietnic bez pokrycia byłaby końcem politycznej kariery każdego kandydata niezależnie od barwy partyjnej.

U nas może być początkiem przygotowań do następnej kadencji. Ponieważ kolejne wybory za niecałe dwa miesiące, chciałem przedłożyć naszym czytelnikom analizę obietnic wyborczych Grażyny Dziedzic, która wygrała wybory prezydenckie w 2010 roku. Kandydatka w dyskusjach redakcyjnych podkreślała, że jeżeli wygra wybory, natychmiast zostanie wstrzymana lub znacznie ograniczona budowa aquaparku. Po wygranych wyborach obiekt częściowo przeprojektowano, wybudowano i z pełną pompą oddano do użytku. Twierdzenia zwolenników tej inwestycji, że w fundamenty aquaparku i infrastrukturę towarzyszącą wpompowano już ponad 20 mln złotych i nie można było sobie pozwolić na powiększenie straty można między bajki włożyć. Będący w identycznej sytuacji i z identycznymi partnerami biznesowymi, prezydent Bydgoszczy, inwestycję będącą kopią naszego aquaparku uznał za szkodliwą dla finansów publicznych i zlikwidował. Kolejna obietnica dotyczyła szybkiej prywatyzacji „Wiadomości Rudzkich”, ponieważ kandydatka ceni sobie niezależne dziennikarstwo.

Gazety nie sprzedano, nakład zwiększono do 20 tysięcy i rozdaje się ją za darmo, a to oznacza jej częściowe finansowanie z naszych kieszeni.

Mimo protestów mieszkańców zamknięto Ośrodek Wypoczynkowy „Zdebel”, zlikwidowano I drużynę piłki ręcznej kobiet w klubie sportowym „Zgoda” Bielszowice i bez konsultacji społecznych próbowano zamknąć halę sportową w Halembie. Pani Grażyna Dziedzic jeszcze jako kandydatka deklarowała, że nie będzie wyprzedaży mienia komunalnego, w tym Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. PEC sprzedano w krótkim czasie po wyborach. W debacie prezydenckiej kandydatka oznajmiła: „Na pewno chcę budować tanie budynki dla młodych ludzi. Potrafię to robić (…)”.

W ciągu minionej kadencji ekipie Pani prezydent nie udało się wybudować ani jednego mieszkania, a chwaliła się tylko tym, co dokończyła po swoim poprzedniku.

„Nie będę zwalniała urzędników, w sprawach kadrowych oprę się na fachowcach z Rudy Śląskiej, na naszym zasobie intelektualnym, a cena wody powinna się kształtować na poziomie ceny wody w Warszawie (ok. 7,40zł)”. Efekty są następujące. Urzędników zwolniono, rudzki, kadrowy zasób intelektualny został znacznie wzmocniony zasobem z importu, a woda w Rudzie Śląskiej jest prawie dwa razy droższa niż ta w Warszawie. Z budowy dużej spalarni śmieci zrobiono wyborczy straszak na ludzi. Pani prezydent obiecała wybudować małą spalarnię, tylko na potrzeby naszego miasta. Nie wybudowano ani dużej, ani małej, ani żadnej, Na początku 2012 roku wybucha afera w Urzędzie Miasta. Na kontach depozytowych stwierdzono brak poważnej kwoty pieniędzy. W wydanym 7 lutego 2012 roku oświadczeniu Pani prezydent stwierdziła między innymi:

„Obiecuję, że osobiście dopilnuję, aby sprawa została wyjaśniona do końca”. Do dzisiaj nie wiadomo, ile pieniędzy zginęło, w jaki sposób się ulotniły i kto je sobie przywłaszczył.

Zupełne rozminięcie się deklaracji wyborczych składanych przez kandydatkę z faktycznie realizowaną polityką zarządzania miastem była powodem wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania Pani prezydent. W trakcie przygotowań do referendum okazało się, że w budowanym w Wirku domu przedpogrzebowym ma powstać spalarnia zwłok. Ludzie zagotowali się z oburzenia pytając, kto wydał decyzję i pozwolił na budowę krematorium w środku miasta? Nastroje społeczne uspokoiła prezydent Grażyna Dziedzic. W wywiadzie dla „Wiadomości Rudzkich” 5 maja 2012 roku redaktor Monika Herman - Sopniewska pyta: - Pani prezydent, to już fakt. W Rudzie Śląskiej Wirku nie będzie krematorium. - Tak, ta sprawa jest już przesądzona. W Wirku nie będzie krematorium. Spotkałam się w tej sprawie z inwestorem i doszliśmy do porozumienia. Wskażemy inwestorowi inną lokalizację, która nie będzie przeszkadzać mieszkańcom - oznajmiła dobrą nowinę Pani prezydent.

Z powodu braku odpowiedniej frekwencji referendum okazało się nieważne, a krematorium działa w najlepsze w pierwotnej lokalizacji.

Ale żeby ludzie nie zapamiętali naszej Pani prezydent jako wiecznie stękającej, narzekającej i zwalającej wszystkie nieszczęścia tego świata na swojego poprzednika, przed referendum przyszedł czas na optymizm. W wywiadzie dla gazetki „Ruda Śląska wczoraj, dziś i jutro” z marca 2012 roku, na pytanie redakcji - Czy Ruda Śląska najtrudniejszy czas ma już za sobą? Pani prezydent odpowiada, cytuję: „Tak, z wielką ulgą mogę powiedzieć, że najgorsze już za nami. Koniec oszczędzania, zaciskania pasa, teraz możemy spokojnie inwestować. Jest na to czas i są na to pieniądze. Przez 15 miesięcy nie miałam takiej możliwości. Ciągle spłacałam długi i wcale nie było mi łatwo kierować miastem w tak dramatycznej sytuacji finansowej. Mam też świadomość, że niestety odbijało się to na mieszkańcach, ale udało się zapłacić wszystkie faktury i teraz idziemy do przodu, myśląc o rozwoju miasta” - koniec cytatu.

Ale dobrze było tylko do referendum.

Na następnych spotkaniach z wyborcami znowu było źle, znowu były żale i narzekania, zaciskanie pasa, kredyty i oszczędności, brak inwestycji, zła opozycja i piętrzące się trudności, a wszystkiemu winien był duchowy patron tej prezydentury Andrzej Stania. Trudno oprzeć się wrażeniu, że niektórym lokalnym politykom w widzeniu świata i jego poważnych spraw przyświeca filozofia dobrego wojaka Szwejka w stylu: „jak było, tak było, przecież jakoś było, jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.” Znacznie jednak częściej towarzyszy im praktyczne podejście Jacka Kurskiego, że „ciemny lud to kupi.”

Norbert Rózga
- kandydat na radnego z listy Platformy Obywatelskiej


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklamadotacje rpo
Reklama