Doraźnym działaniem przydatnym do uruchomienia samochodu w przypadku słabego akumulatora jest również tzw. „pożyczenie prądu” z innego auta. W tym przypadku musimy mieć „kable rozruchowe” i pamiętać o kolejności postępowania przy podpinaniu i odpinaniu do akumulatora „pożyczkodawcy”. Oto kolejne kroki działań:
1. Wyłączamy silnik w pojeździe użyczającym.
2. Końcówkę czerwonego kabla podłączamy do plusa pojazdu użyczającego prądu.
3. Drugą końcówkę czerwonego kabla podłączamy do plusa pojazdu z rozładowanym akumulatorem.
4. Końcówkę czarnego kabla podłączamy do minusa akumulatora „pożyczkodawcy”.
5. Drugą końcówkę czarnego kabla podłączamy do minusa pojazdu „pożyczkobiorcy”.
6. Uruchamiamy silnik w pojeździe użyczającym i czekamy kilka minut, aż akumulator się podładuje.
7. Odłączamy kable w odwrotnej kolejności, czyli najpierw czarny minus z rozładowanego akumulatora, potem z użyczającego, a następnie czerwony plus z rozładowanego akumulatora, potem z użyczającego.
W myśl zasady „przezorny zawsze zabezpieczony”, można też kupić taki „magazyn prądu”, czyli „booster” (wydatek kilkuset złotych) i w razie potrzeby przy „odpalić” silnik przy użyciu tego urządzenia, zachowując kolejność działań. Podobnie jak przy „pożyczkach prądu”, najpierw podłączamy klemę z plusem (przewód czerwony) do plusa na akumulatorze. Następnie klemę minusową (kolor czarny) podpinamy ją do drugiego bieguna – minusa, włączamy silnik i odpinamy przewody w odwrotnej kolejności.
Obie metody powinny być skuteczne i wydawać się może, że „kłopot z głowy”. Nie do końca. Przy niskich temperaturach dbałość o akumulator jest sprawą „numer jeden”. Kilkunastostopniowy mróz potrafi skutecznie obniżyć pojemność sprawnej baterii, a te starsze praktycznie pozbawić prądu. Dlatego też w perspektywie dużych spadków temperatur, każdy kierowca powinien zadbać o doładowanie akumulatora w swoim samochodzie do „maksimum”, podłączając go do prostownika. A te wiekowe po prostu wymienić na nowe. Ponadto eksploatując swój pojazd w warunkach niskich temperatur, należy pamiętać, że krótkie jazdy nie pozwalają alternatorowi doładować baterii. Stąd też jeszcze raz uczulam na wzięcie akumulatora pod specjalny „nadzór”, a wtedy nie trzeba będzie rano korzystać z pomocy przy uruchomieniu auta!
Jerzy Paja
Napisz komentarz
Komentarze