Nauczanie w latach przedwojennych wyglądało inaczej niż dzisiaj. Wtedy w kraju panowała wielka bieda, wielu uczniów przychodziło niedożywionych. Tutaj mogli zjeść ciepły posiłek, wziąć udział w wydarzeniach kulturalnych i sportowych, czy po raz pierwszy w życiu wyjechać poza Mikołów. Większość uczniów stanowili chłopcy. Nauka odbywała się w tzw. oddziałach, na każdy przypadał jeden nauczyciel.
Pan Jerzy Cyroń pamięta te czasy, bo naukę rozpoczął w 1938 roku. Kiedy wraca myślami do szkolnej ławki, do chwil, kiedy pisał rysikiem na tabliczce. Wspomina, że w ciepłe dni wielu uczniów przychodziło do szkoły boso. Nie wszystkich było stać na buty. Podobnie było również ze śniadaniem. Tylko nieliczni mogli pozwolić sobie na to, by dać dziecku kromkę chleba. Kiedy nastały czasy okupacji, w szkole zaczęli uczyć niemieccy nauczyciele. Panowała surowa dyscyplina, stosowano kary cielesne. Uczniowie musieli przynosić łyżkę, gdyż podawano im witaminę C i tran. Po przerwie w nauce wymuszonej wojną rocznikowi pana Jerzego nakazano w 1945 roku dokończyć edukację w ósmej klasie. Jakie miał plany na przyszłość? Chciał zostać… rzeźnikiem. Wtedy nikt nie marzył o wielkiej karierze. Liczyło się zdobycie konkretnego zawodu, który umożliwi przeżycie i utrzymanie rodziny. Z „Jedynką” na całe życie związała się też jego córka – Karina. W dzieciństwie tutaj się uczyła, później sama została nauczycielką.
Alicja Mendera rozpoczęła naukę w latach 50-tych. Wtedy też było biednie. W domu nie miała wiele czasu na odrabianie lekcji, zawsze czekała jakaś praca. Już w drodze ze szkoły musiała narwać trawy do królików. W butach chodzili już wszyscy, jednak wykonane one były z materiałów najniższej jakości. W czasie mrozu robiły się sztywne, w ogóle nie dając ciepła. Trudno je było zdjąć. A tornistry były z tektury. Pani Alicji najbardziej utknęła w pamięci szkolna biblioteka. Za każdym razem, gdy spóźniła się z oddaniem książki, dostawała lanie. Takie były czasy. Ona również nie miała wielkich marzeń. Chciała szybko wyuczyć się zawodu i zacząć zarabiać. Chciała kupić sobie nowe ubrania, bo do tej pory, chodziła w takich znoszonych, po siostrach. Uczniem mikołowskiej „Jedynki” był też burmistrz Stanisław Piechula.
W roku 1999 rozpoczęło się przekształcanie placówki w gimnazjum. Jego dyrektorem była Grażyna Nazar, obecnie członek zarządu powiatu. Obecnie „Jedynka” jest znowu szkołą podstawową. Uczniowie uczą się w dobrze wyposażonych salach. Nauczyciele wykorzystują nowoczesne, często interaktywne pomoce dydaktyczne i stosują odpowiednie metody i formy pracy. W szkole wiele się dzieje i panuje w niej rodzinna atmosfera. W ostatnich latach udało się pozyskać unijne pieniądze na utworzenie pracowni tematycznych, z Budżetu Obywatelskiego powstało „Wesołe podwórko”, przy współpracy z rodzicami utworzono „Klasę pod dębem”. W planach na najbliższą przyszłość jest budowa nowoczesnego szkolnego boiska. Z większych wyzwań stojących przed dyrekcją jest przystosowanie szkoły do potrzeb uczniów z niepełnosprawnościami.
Obecna dyrektor, Bożena Hain wspomina dawne czasy w SP nr 1.
– Kiedyś więcej radości było we wszystkim. Inna też była praca nauczyciela. Technologia nie była tak rozwinięta, jak dzisiaj. Dlatego samemu trzeba było przygotować pomoce dydaktyczne. Materiały do lekcji kopiowało się przez kalki, pisało na maszynie. Pamiętam, jak w latach 90. tworzyłam pracownię geograficzną, robiłam rysunki, plansze, zmieniałam wystrój. Bardzo ciekawym okresem był czas przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Organizowaliśmy Dni Kultury Europejskiej, konkursy i wystawy. Był to czas, kiedy opiekowałam się Samorządem Uczniowskim. Dyrektor Bożena Hain twierdzi, że okres gimnazjalny, to czas dalszego rozwoju szkoły i jej świetności. – Świadczą o tym wielkie sukcesy uczniów. Często odwiedzają nas absolwenci, którzy bardzo dobrze wspominają gimnazjalne czasy.
O czym marzą dzisiejsi uczniowie? Często mówią, że chcą podróżować po świecie, być youtuberami i dużo zarabiać. Czas pokaże, ile z tych dziecięcych pragnień się spełni. Bo świat się zmienia, zmieniają się ludzie, zmienia się sposób patrzenia na życie. Ale najważniejsze jest chyba, by absolwenci po latach spędzonych w szkolnych murach mogli powiedzieć, że tutaj zdobywali wiedzę, tu się kształtował ich charakter. Że utożsamiają się ze Szkołą Podstawową nr 1 im. Powstańców Śląskich w Mikołowie.
Liliana Laske - Mikuśkiewicz
Napisz komentarz
Komentarze