Nerwowo, ale zwycięsko
Gwiazda – Nbitt Gliwice 7:4 (4:2)
Gwiazda: Mężyk – Łuszczek, Siadul, Krzuymiński, Białek, Bereta, Piasecki, Wawrzyczek, Grudzień, Hiszpański, Zabłocki, Szol.
Trener: Tomasz Klimas
Bramki dla Gwiazdy: Grudzień 3, Łuszczek, Krzymiński, Zabłocki, Siadul.
Lider pierwszej ligi grupy południowej nie spuszcza z tonu. Apetyt na pozbawienie go jakiegokolwiek punktu ma każdy kolejny przeciwnik, ale żadnemu ta sztuka się nie udaje. Nie inaczej było też w sobotę. Sąsiad zza miedzi, Nbitt Gliwice liczył na to, że gospodarze nie wytrzymają presji i być może uda się uszczknąć choć jeden punkt. Nic z tego. Choć było trochę nerwowo, to podopieczni trenera Klimasa pokazali, kto rządzi w tej grupie. Strata czterech goli chwały im nie przynosi, ale jak się ma takiego strzelca, jak zdobywca trzech goli – Dorian Grudzień, to meczów się nie przegrywa. Trzykrotnie zmusił bramkarza gości do wyjmowania piłki z bramki, swoje „ziarnka” dorzucili Łuszczek, Krzymiński, Zabłocki oraz Siadul i można było dopisać kolejny komplet punktów. Wygląda na to, że halembianie mogą się powoli szykować do świętowania awansu.
Tomasz Klimas: Cieszy kolejne zwycięstwo i punkty. Było trochę nerwowo, ale najważniejsze, że mecz zakończył się zwycięstwem.
Kamionka bez szans
BSF Bochnia – Kamionka Mikołów 6:1 (2:1)
KS Kamionka Mikołów: Karamuz, Białoń – Olszówka, Jastrzębski, Szostok, Lewandowski, Welcz, Małysa, Kruk, Nowak, Janusz, Skoczykłoda.
Trener: Leszek Latacz
Bramka dla Kamionki: Lewandowski
Gospodarze zaczęli od mocnych ataków i w piątej minucie zdobyli pierwszego gola. Dobre interwencje Karamuza oraz odrobina szczęścia (słupek) nie dopuściły do kolejnych strat, strzał Lewandowskiego w 14 minucie pozwolił na wyrównanie. Niestety, korzystnego wyniku przed zejściem na przerwę nie udało się utrzymać, gdyż na 24 sekundy przed zakończeniem pierwszej połowy, miejscowi ponownie objęli prowadzenie. Na 3:1 podwyższyli w dwie minuty po wznowieniu gry i w ekipie mikołowian zaczęły się nerwy. Tym bardziej, że w 29 minucie mieli na koncie już pięć fauli. Teraz gospodarze grali już swobodniej i minutę później prowadzili 4:1. Kolejne dwa gole bochnianie zdobyli w 32 i 40 minucie, na co przyjezdni odpowiedzieli tylko soczystym strzałem Olszówki, ale i w tej sytuacji górą był golkiper BSF-u.
Tapi
Napisz komentarz
Komentarze