W instytucjach Unii Europejskiej na każdym spotkaniu, posiedzeniu czy konferencji przynajmniej raz musi paść hasło, że świat odchodzi od węgla. Niestety, nie jest to samospełniające się proroctwo ani nawet manipulacja, ale zwyczajne kłamstwo. Niedawno ukazał się raport Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) na temat globalnego zużycia i produkcji węgla. Okazuje się, że górnictwo jeszcze nigdy nie miało się tak dobrze, jak teraz.
W 2022 r. światowy popyt na węgiel wyniósł 8,3 miliarda ton i jest to rekord wszechczasów.
Prognozy IEA wskazują, że pod koniec bieżącego roku te wartości będą jeszcze wyższe. Nie ma w tych danych niczego zaskakującego. Energia z węgla jest dostępna, bezpieczna, w miarę tania i niezawodna w porównaniu z niestabilnością energetyki odnawialnej. To najlepsze i sprawdzone rozwiązanie na obecne trudne czasy, a mogą nadejść jeszcze trudniejsze. Wojna na Ukrainie jest ogromnym wyzwaniem dla europejskiego bezpieczeństwa co nie znaczy, że nie można sobie wyobrazić jeszcze gorszej sytuacji. W Chinach pogłębia się kryzys gospodarczy, a to przybliża ryzyko inwazji na Tajwan i militarnej odpowiedzi ze strony Stanów Zjednoczonych. Nie jest tajemnicą, że Pentagon pracuje nad zmianą modelu działania amerykańskiej armii. Brana jest pod uwagę możliwość jednoczesnego starcia z Rosją i Chinami.
Jeśli spełni się ten czarny scenariusz, na świecie nie będzie spokojnego zakątka, a już na pewno nie znajdziemy go w Europie.
Co to ma wspólnego z polityką klimatyczną? Jest ona nadal ważna, ale ważniejsza staje się sztuka przetrwania na wypadek wojny albo innych nieszczęść. Zajrzyjmy jeszcze raz do raportu IEA. Za blisko 70 procent światowej konsumpcji węgla odpowiadają tylko dwa kraje - Chiny (4,5 mld ton) oraz Indie (1,1 mld ton). Unia Europejska zużyła zaledwie 450 mln ton, czyli dziesięć razy mniej niż Chińczycy. Nic nie wskazuje na to, aby węglowi liderzy zwolnili tempa. Chiny są w stanie kryzysowo-militarnego wzmożenia i nie pozwolą sobie na osłabienie bezpieczeństwa energetycznego. Indie, ze względu na groźnego sąsiada, nie mają innego wyjścia i też podążają tą drogą. Wobec tego co dzieje się na świecie, polityka klimatyczna Unii Europejskiej z jej sztandarowym projektem Fit for 55, traci na znaczeniu.
Co to ma wspólnego z powiatem mikołowskim?
Wśród części mieszkańców dosyć popularne jest przekonanie, że im szybciej przestanie fedrować kopalnia Bolesław Śmiały, tym lepiej. Tej opinii nie podzielają jednak instytucje badające sytuację społeczno-ekonomiczną w regionach najbardziej narażonych na negatywne skutki transformacji energetycznej. Dwa lata temu na zamówienie Polskiej Grupy Górniczej powstał raport, z którego wynika, że gdyby nagle, z dnia na dzień, została zamknięta łaziska kopalnia, w której pracuje 1750 osób, bezrobocie w naszym powiecie mogłoby sięgnąć nawet 20 proc. Zgodnie z rządowo-związkowym porozumieniem Bolesław Śmiały przestanie fedrować w 2028 roku. Czasu nie ma więc zbyt dużo, aby zapewnić górnikom nową pracę. Teoretycznie mogliby znaleźć zatrudnienie w innych kopalniach PGG, które popracują dłużej (2035 - Piast, 2037 - Ziemowit, 2039 - Murcki-Staszic, 2041 - Wesoła-Mysłowice, 2043 - Rudyłtowy, 2046 - Marcel, 2049 - Chwałowice i Jankowice). Może być z tym jednak problem. W unijnych instytucjach większość wciąż mają eko-radykałowie, dla których walka z węglem jest życiową misją, nawet jeśli ceną będzie społeczno-gospodarczy upadek górniczych regionów. Niedawno mieliśmy tego przykład. Komisja Europejska przygotowała projekt rozporządzenia „metanowego”, gdzie próg emisji miał wynosić pół tony gazu na tysiąc ton wydobytego węgla. Gdyby takie przepisy weszły w życie, praktycznie wszystkie śląskie kopalnie zakończyłyby żywot w 2027 roku, bo żadna nie sprostała tak absurdalnym normom. Na szczęście Polsce udało się wynegocjować złagodzenie rozporządzenie i w efekcie przyjęto próg emisji 5 ton na 1000 ton węgla. Bitwa o metan została wygrana, ale wojna z węglem trwa.
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze