Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 3 lipca 2024 15:23
PRZECZYTAJ!
Reklama

Cisza przed wyborczą bitwą

Wybory parlamentarne mamy już dawno za sobą. Jedni płaczą, inni zacierają ręce. Było to zaledwie preludium tego, co czeka nas w kwietniu, kiedy pójdziemy wybierać samorządy. W powiecie mikołowskim zapowiadają się wielkie emocje. Na razie wśród samorządowców trwa zwieranie szeregów i oczekiwanie na ruch przeciwnika, a raczej przeciwników. Przynajmniej w pierwszej turze w niektórych miejscowościach, a zwłaszcza w Mikołowie, zapowiada się wojna wszystkich ze wszystkimi.
Cisza przed wyborczą bitwą

Warto znać dwie, żelazne reguły dotyczące wyborów samorządowych. Po pierwsze, rządzą się one innymi prawami, niż parlamentarne. Tutaj nie będzie podziału na PiS kontra reszta, bo największe znaczenie mają interesy lokalnych ugrupowań i ambicje poszczególnych działaczy. Druga sprawa - jeśli gdzieś dojdzie do drugiej tury, to dotychczasowy burmistrz czy wójt będzie miał powody do zmartwień.

Duże zamieszanie w powiecie.

Starostą powiatowym jest Mirosław Duży z Platformy Obywatelskiej i wiele wskazuje, że obroni stanowisko w przyszłej kadencji, choć nie jest to oczywiste. W wyborach parlamentarnych osiągnął świetny wynik, ale posłem nie został. Sprawił tym ogromny zawód swoim „przyjaciołom”, którzy liczyli, że się go pozbędą i poukładają powiat po swojemu. Kto najbardziej chce przejąć polityczną schedę po Dużym? Poza podejrzeniami są tylko radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy w powiecie mikołowskim nie są na tyle mocni, aby stać się tzw. „game changerem”. Oficjalnie w Radzie Powiatu oprócz PO sojusznikami Dużego są Obywatelski Komitet Samorządowy i Polska 2050. Starosta będzie musiał się nieźle natrudzić, aby spacyfikować wewnętrzną konkurencję.

Bitwa o Mikołów.

Stanisław Piechula w 2014 roku wygrał wybory wcielając się w rolę gołębia pokoju. Ówczesny burmistrz Marek Balcer wydawał się pewny reelekcji, ale zaatakował go mocno i agresywnie Adam Lewandowski z PiS. Wielu mieszkańców nie chciało już jednego, ale jednocześnie bało się ostrej retoryki drugiego. Skorzystał na tym Stanisław Piechula, jako orędownik miłości i pojednania. Ale to było dawno i - jak to mówią - nieprawda. W ostatnich latach burmistrz Mikołowa budował swój wizerunek na bardzo ostrej krytyce rządu PiS, czego kumulacją było sławne starcie z premierem Mateuszem Morawieckim na Rynku. Część mikołowian była zachwycona, ale wielu zaczęło mieć wątpliwości, dlaczego burmistrz ich miasta aż tak bardzo angażuje się w ogólnopolską politykę. W każdym razie Piechula może liczyć na głosy sympatyków PO. 

- Stanisław Piechula był naszym kandydatem w poprzednich wyborach i nic się w tym względzie nie zmieniło - mówi Mirosław Duży, lider PO w powiecie mikołowskim. 

Problem w tym, że Platforma w Mikołowie zdobyła w październiku 37,9 proc. głosów. W wyborach samorządowych, aby wygrać w pierwszej turze trzeba mieć ponad 50 proc. O taką większość będzie Piechuli trudno. Swojego kandydata z dużą dozą prawdopodobieństwa wystawi Polska 2050.

- Z uwagą analizujemy sytuację w powiecie mikołowskim. Będziemy się starali dogadywać z ugrupowaniami samorządowymi, a tam gdzie zobaczymy szansę na wygraną wystawimy swoich kandydatów - mówi Łukasz Osmalak, poseł Polski 2050 z Mikołowa.

Osmalak, podobnie jak i inni liderzy, jeszcze nie chce odkrywać kart, ale trudno sobie wyobrazić, aby nie wystawił kandydata w swoim mateczniku politycznym. Sporo się mówi o Michale Rupiku. 

Wielką niespodziankę może też sprawić Obywatelski Komitet Samorządowy. Jego liderem jest wiceburmistrz Mikołowa Mateusz Handel, a do OKS należy, m.in. Katarzyna Syryjczyk-Słomska, przewodnicząca Rady Miejskiej. Generalnie jest to ekipa lokalnych gwiazd, złożona ze znanych samorządowców i potrafiąca doskonale zadbać o swój pijar. Nie jest pytaniem, czy wystawią kandydata na burmistrza, lecz czy będzie to Handel czy Syryjczyk-Słomska?

Nie można też zapominać o PiS, które w październiku zdobyło w Mikołowie prawie 28 proc. głosów. Na tyle mniej więcej partia Jarosława Kaczyńskiego może tutaj liczyć w wyborach samorządowych, jeśli wystawi dobrego kandydata.

- Za wcześnie jeszcze aby mówić o nazwiskach, ale na pewno będziemy mieli silnego kandydata albo kandydatkę - mówi Adam Lewandowski, lider PiS w powiecie mikołowskim.

To wszystko pachnie drugą turą. Nie chcemy być złym prorokiem dla Stanisława Piechuli, ale urzędujący burmistrzowie rzadko kiedy wygrywają w dogrywce.

Wyry, Orzesze - może być ciekawie.

Gdyby startowała Barbara Prasoł, w Wyrach nietrudno byłoby wskazać faworyta. Nie jest jednak tajemnicą, że dotychczasowa wójt nie zamierza już kandydować. Na jej poparcie może liczyć przewodnicząca Rady Gminy Joanna Pasierbek-Konieczny, na którą stawia też Platforma Obywatelska. Jej największym konkurentem będzie prawdopodobnie Adam Myszor, choć jeszcze nie potwierdził wyborczych planów. Na razie nikt takich rozmów nie prowadzi, ale nie można wykluczyć, że poparcia udzieliłoby mu Prawo i Sprawiedliwość. Języczkiem u wagi mógłby być radny powiatowy Michał Kopański z klubu Polska 2050. Krąży jednak plotka, że wystartuje w barwach Szymona Hołowni w wyborach do Sejmiku Województwa Śląskiego. W każdym razie wybory w Wyrach zapowiadają się ciekawie. Nie inaczej będzie w Orzeszu. Gdyby kandydatów wystawiły PO i PiS, burmistrz Mirosław Blaski zmierzyłby się z widmem drugiej tury. Przez pierwsze lata kadencji starał się zachować równy dystans do obu parti, ale wyraźna zmiana nastąpiła po ogłoszeniu planów przebiegu CPK przez Orzesze. Nieoficjalnie mówi się, że prowadzone są rozmowy o współpracy między Blaskim a liderami powiatowej Platformy. Nawet gdyby PO i Trzecia Droga zrezygnowały ze swoich kandydatów i tak nie rozwiąże to wszystkich problemów burmistrza. W Orzeszu zawsze dobre wyniki osiąga PiS, więc należy się liczyć z kandydatem tej partii. Nie wolno też zapominać o popularnym w mieście Mariuszu Olesiu.

W Łaziskach Górnych wybiera demografia.

Zdecydowanym faworytem wyborów w Łaziskach Górnych jest popierany przez PO dotychczasowy burmistrz Aleksander Wyra. W mieście mówi się, że mógłby mu zagrozić jedynie radny Michał Słowioczek, współorganizator bardzo popularnego festiwalu Pod Górę. Problem w tym, że jest on politycznie związany z burmistrzem i raczej nie będzie mu wchodził w paradę. Z dziennikarskiego obowiązku odnotowujemy plotkę, że ma startować Julia Kloc-Kondracka, radna wojewódzka z PiS. 

Z tego, co wiemy, jest to jednak tylko plotka. W Łaziskach Górnych samorządową układankę może zburzyć tylko jeden, dosyć nieoczekiwany czynnik. 

W mieście liczba ludności spadła poniżej 20 tys. Oznacza to, że w 2024 roku mieszkańcy nie będą wybierać 21 radnych według zasad proporcjonalności, lecz 15 w okręgach jednomandatowych. Taki system sprzyja kreowaniu niezależnych liderów, niezwiązanych z obecnymi układami w mieście.

Ornontowice - status quo?

Chyba najmniej ciekawie zapowiadają się wybory w Ornontowicach. Wójt Marcin Kotyczka pięć lat temu wygrał w barwach Obywatelskiego Komitetu Samorządowego i w tym czasie wyrobił sobie markę sprawnego oraz lubianego samorządowca. Z tego, co wiemy, więksi gracze na lokalnej scenie raczej nie będą zgłaszać roszczeń do Ornontowic, a indywidualni kandydaci jeszcze się nie objawili. Oczywiście, w całym powiecie sytuacja jest płynna i będzie się wielokrotnie zmieniać do czasów wyborów. Jeśli chcą być Państwo na bieżąco z życiem towarzysko-politycznym naszego powiatu, proszę czytać Naszą Gazetę.

Obserwator 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama