Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 3 lipca 2024 17:23
PRZECZYTAJ!
Reklama

Co nowy rząd zrobi z CPK? Niechciany spadek czy prezent?

Prawo i Sprawiedliwość uruchomiło kilka projektów inwestycyjnych, obok których rząd Platformy Obywatelskiej i koalicjantów nie może przejść obojętnie. Musi je zamknąć albo ciągnąć. Co dalej z CPK? Takie pytania zadają sobie nie tylko mieszkańcy powiatu mikołowskiego, ale także ludzie prezydenta Joe Bidena. Postulaty, które na potrzeby polskiej kampanii wyborczej wyglądały prosto, znacznie się komplikują, jeśli spojrzeć na nie z perspektywy globalnej polityki.
Co nowy rząd zrobi z CPK? Niechciany spadek czy prezent?

Dla kandydatów opozycji jednym z motorów kampanii wyborczej w naszym powiecie było hasło „nie dla CPK”. Partyjni liderzy podtrzymywali te nastroje. „Wszyscy uważamy, że CPK to pomysł polityczny i pod wieloma względami chory” - mówił przed wyborami Donald Tusk.

Ta narracja, nawet jeśli nie przesądziła o wyniku to na pewno pomogła wygrać opozycji w miejscowościach, przez które mają przebiegać tzw. „szprychy” czyli trasy kolei dużych prędkości prowadzące do lotniska w Baranowie. W naszym powiecie, w obwodach gdzie mieszkańcy najbardziej protestowali przeciwko CPK wyniki opozycji były wyższe, niż wynikałoby to ze statystycznego rozkładu głosów. Nawet burmistrz Mikołowa Stanisław Piechula, w wywiadzie zamieszczonym w tym numerze „Naszej Gazety”, liczy na to, że dzięki nowej władzy szybka kolej nawet jeśli powstanie to ominie jego miasto. 

Czy tak się stanie?

Przeskoczmy wyżej o kilka politycznych poziomów i posłuchajmy, co mówią nie tylko w mikołowskim Białym Domku, ale także w amerykańskim Białym Domu. Zaraz po wyborach z nieoczekiwaną wizytą w Polsce pojawił się Jake Sullivan, doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA. Najbardziej zaufany i wpływowy człowiek z otoczenia Joe Bidena spotkał się z amerykańskim ambasadorem w Polsce Markiem Brzezińskim. Nieoficjalnie wiadomo, że Sullivan przekazał co jest najważniejsze dla amerykańskiej administracji w relacjach z nowym rządem w Polsce. Czy chodziło o reformę sądownictwa, wolne media czy dostęp do aborcji? Oczywiście, że nie. Opozycja wygrała dzięki tym hasłom wybory, ponieważ są nośne, medialne i budzą emocje. W prawdziwej polityce mają jednak niewielkie znaczenie. Wysłannik amerykańskiego prezydenta upomniał się o CPK i energetykę atomową. To drugie jest jakby oczywiste. Amerykanie podpisali z polskim rządem kontrakty na budowę elektrowni jądrowych i nie życzą sobie, aby zmiana władzy popsuła im szyki. Budowa CPK jest jeszcze ważniejsza. Wprawdzie w Brukseli i kilku unijnych stolicach, zwłaszcza w Berlinie i Paryżu, coraz głośniej się mówi o europejskiej, wspólnej armii, ale jest to tylko zabawna megalomania i stroszenie piór. Sama Unia Europejska ma minimalne zdolności obronne, a bezpieczeństwo zapewnia nam NATO zbudowane na potędze militarnej Stanów Zjednoczonych. Możemy nie lubić Amerykanów, ale tylko oni mogą nas ochronić przed rosyjską agresją. 

Co to ma wspólnego z powiatem mikołowskim?

Amerykanie całkiem serio przygotowują się do wojny na dwóch frontach, z Chinami w obszarze Pacyfiku i z Rosją w Europie. Ze względu na położenie geograficzne Polska stałaby się głównym teatrem tego starcia. Z tego co mówią analitycy Pentagonu, jednym z naszych największych problemów jest słaba infrastruktura transportowa, a zwłaszcza kolejowa, która jest kluczowa do przemieszczenia żołnierzy i sprzętu. Najgorzej wygląda oś północ-południe. Jeśli wybuchnie w Europie wojna o sukcesie albo klęsce zdecyduje, m.in. zdolność do szybkiego przerzucania wsparcia z Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Słowacji i Czech do Polski. Na końcu tego łańcucha jest oprotestowana w naszym powiecie „szprycha” nr 7, z Małopolski przez Śląsk do granicy państwa. Dla Amerykanów liczy się czas. Planowanie od nowa przebiegu tras szybkiej kolei wydłuży tę inwestycję o kolejne miesiąca, a nawet lata.

Po wyborach inaczej o CPK zaczęły pisać media wspierające opozycję.

W debacie o losach tej inwestycji wątek militarno-amerykański nie jest jedyny. Większość ogólnopolskich portali informacyjnych jest przychylna Platformie Obywatelskiej. Zgodnie z kampanijną logiką po zwycięskich wyborach powinny jeszcze bardziej wzywać do zaorania projektu CPK. Dzieje się jednak inaczej. Wcześniej obowiązywała narracja, że lotnisko w Baranowie to gigantomania. Teraz pojawiły się artykuły, że może okazać się... za małe! Jeśli CPK powstanie w proponowanym kształcie, pod względem wielkości będzie zaledwie 11 lotniskiem w Europie. Tymczasem polska gospodarka jest na 6 miejscu w Unii Europejskiej. Mało tego. Polskie, opiniotwórcze media ochoczo podchwyciły też analizę Agencji Bloomberg na temat państw, które najbardziej skorzystają na globalnej, handlowej rywalizacji USA i Chin. Wymieniono Polskę, Meksyk, Wietnam, Indonezję i Maroko. Te państwa leżą na styku nowych linii podziałów geopolitycznych. To szansa na czerpanie zysków z pełnienia roli handlowego oraz inwestycyjnego łącznika między USA i Chinami lub Chinami i Europą. Jeśli Polska chce na tym wygrać, musi się dobrze przygotować.

Być może lotnisko w Baranowie i dziesięć szprych szybkiej kolei okażą się za skromne jak na nasze ambicje i rysujące się możliwości.

O tym wszystkim można poczytać w mediach, które na rządzie PiS nie zostawiają suchej nitki. Naiwnością jest sądzić, że takie publikacje powstają bez przyzwolenia i inspiracji polityków, którzy za chwilę przejmą władzę w Polsce. Wygląda to raczej na przygotowanie medialnego gruntu pod nowe otwarcie dla CPK. Protesty mieszkańców i emocjonalne komentarze samorządowców powiatu mikołowskiego to jeden, ale niestety nie kluczowy wątek tej historii. Przyszły premier Donald Tusk podczas rozmowy z prezydentem Joe Bidenem na temat CPK niekoniecznie będzie mówił językiem burmistrza Stanisława Piechuli.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama