Dla kandydatów opozycji jednym z motorów kampanii wyborczej w naszym powiecie było hasło „nie dla CPK”. Partyjni liderzy podtrzymywali te nastroje. „Wszyscy uważamy, że CPK to pomysł polityczny i pod wieloma względami chory” - mówił przed wyborami Donald Tusk.
Ta narracja, nawet jeśli nie przesądziła o wyniku to na pewno pomogła wygrać opozycji w miejscowościach, przez które mają przebiegać tzw. „szprychy” czyli trasy kolei dużych prędkości prowadzące do lotniska w Baranowie. W naszym powiecie, w obwodach gdzie mieszkańcy najbardziej protestowali przeciwko CPK wyniki opozycji były wyższe, niż wynikałoby to ze statystycznego rozkładu głosów. Nawet burmistrz Mikołowa Stanisław Piechula, w wywiadzie zamieszczonym w tym numerze „Naszej Gazety”, liczy na to, że dzięki nowej władzy szybka kolej nawet jeśli powstanie to ominie jego miasto.
Czy tak się stanie?
Przeskoczmy wyżej o kilka politycznych poziomów i posłuchajmy, co mówią nie tylko w mikołowskim Białym Domku, ale także w amerykańskim Białym Domu. Zaraz po wyborach z nieoczekiwaną wizytą w Polsce pojawił się Jake Sullivan, doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA. Najbardziej zaufany i wpływowy człowiek z otoczenia Joe Bidena spotkał się z amerykańskim ambasadorem w Polsce Markiem Brzezińskim. Nieoficjalnie wiadomo, że Sullivan przekazał co jest najważniejsze dla amerykańskiej administracji w relacjach z nowym rządem w Polsce. Czy chodziło o reformę sądownictwa, wolne media czy dostęp do aborcji? Oczywiście, że nie. Opozycja wygrała dzięki tym hasłom wybory, ponieważ są nośne, medialne i budzą emocje. W prawdziwej polityce mają jednak niewielkie znaczenie. Wysłannik amerykańskiego prezydenta upomniał się o CPK i energetykę atomową. To drugie jest jakby oczywiste. Amerykanie podpisali z polskim rządem kontrakty na budowę elektrowni jądrowych i nie życzą sobie, aby zmiana władzy popsuła im szyki. Budowa CPK jest jeszcze ważniejsza. Wprawdzie w Brukseli i kilku unijnych stolicach, zwłaszcza w Berlinie i Paryżu, coraz głośniej się mówi o europejskiej, wspólnej armii, ale jest to tylko zabawna megalomania i stroszenie piór. Sama Unia Europejska ma minimalne zdolności obronne, a bezpieczeństwo zapewnia nam NATO zbudowane na potędze militarnej Stanów Zjednoczonych. Możemy nie lubić Amerykanów, ale tylko oni mogą nas ochronić przed rosyjską agresją.
Co to ma wspólnego z powiatem mikołowskim?
Amerykanie całkiem serio przygotowują się do wojny na dwóch frontach, z Chinami w obszarze Pacyfiku i z Rosją w Europie. Ze względu na położenie geograficzne Polska stałaby się głównym teatrem tego starcia. Z tego co mówią analitycy Pentagonu, jednym z naszych największych problemów jest słaba infrastruktura transportowa, a zwłaszcza kolejowa, która jest kluczowa do przemieszczenia żołnierzy i sprzętu. Najgorzej wygląda oś północ-południe. Jeśli wybuchnie w Europie wojna o sukcesie albo klęsce zdecyduje, m.in. zdolność do szybkiego przerzucania wsparcia z Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Słowacji i Czech do Polski. Na końcu tego łańcucha jest oprotestowana w naszym powiecie „szprycha” nr 7, z Małopolski przez Śląsk do granicy państwa. Dla Amerykanów liczy się czas. Planowanie od nowa przebiegu tras szybkiej kolei wydłuży tę inwestycję o kolejne miesiąca, a nawet lata.
Po wyborach inaczej o CPK zaczęły pisać media wspierające opozycję.
W debacie o losach tej inwestycji wątek militarno-amerykański nie jest jedyny. Większość ogólnopolskich portali informacyjnych jest przychylna Platformie Obywatelskiej. Zgodnie z kampanijną logiką po zwycięskich wyborach powinny jeszcze bardziej wzywać do zaorania projektu CPK. Dzieje się jednak inaczej. Wcześniej obowiązywała narracja, że lotnisko w Baranowie to gigantomania. Teraz pojawiły się artykuły, że może okazać się... za małe! Jeśli CPK powstanie w proponowanym kształcie, pod względem wielkości będzie zaledwie 11 lotniskiem w Europie. Tymczasem polska gospodarka jest na 6 miejscu w Unii Europejskiej. Mało tego. Polskie, opiniotwórcze media ochoczo podchwyciły też analizę Agencji Bloomberg na temat państw, które najbardziej skorzystają na globalnej, handlowej rywalizacji USA i Chin. Wymieniono Polskę, Meksyk, Wietnam, Indonezję i Maroko. Te państwa leżą na styku nowych linii podziałów geopolitycznych. To szansa na czerpanie zysków z pełnienia roli handlowego oraz inwestycyjnego łącznika między USA i Chinami lub Chinami i Europą. Jeśli Polska chce na tym wygrać, musi się dobrze przygotować.
Być może lotnisko w Baranowie i dziesięć szprych szybkiej kolei okażą się za skromne jak na nasze ambicje i rysujące się możliwości.
O tym wszystkim można poczytać w mediach, które na rządzie PiS nie zostawiają suchej nitki. Naiwnością jest sądzić, że takie publikacje powstają bez przyzwolenia i inspiracji polityków, którzy za chwilę przejmą władzę w Polsce. Wygląda to raczej na przygotowanie medialnego gruntu pod nowe otwarcie dla CPK. Protesty mieszkańców i emocjonalne komentarze samorządowców powiatu mikołowskiego to jeden, ale niestety nie kluczowy wątek tej historii. Przyszły premier Donald Tusk podczas rozmowy z prezydentem Joe Bidenem na temat CPK niekoniecznie będzie mówił językiem burmistrza Stanisława Piechuli.
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze