Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 lipca 2024 02:18
PRZECZYTAJ!
Reklama

Europa da się lubić, ale warto ją naprawić

Powiat mikołowski ma spore szanse na umieszczenie swojego człowieka w Parlamencie Europejskim. Izabela Kloc, jeśli wygra wybory, zapowiada utworzenie w Mikołowie unijnego think-tanku, którego zadaniem będzie wzmacnianie roli Śląska w Unii Europejskiej.
Europa da się lubić, ale warto ją naprawić

 

Unia Europejska pozornie jest skomplikowana i pełna wewnętrznych sprzeczności, choć tak naprawdę wszystkie spory można sprowadzić do jednego mianownika. Po której stronie stanie Izabela Kloc?

 

Klimat, migracja, spór o samorządność nie są przyczyną, lecz skutkiem kryzysu, w którym od kilku lat tkwi Unia Europejska.

 

Zasadniczy spór dotyczy kształtu wspólnoty. Opcje są dwie. Jedni, jak niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent Emanuel Macron, chcą nadawać coraz większe uprawnienia instytucjom unijnym, zwłaszcza Komisji Europejskiej. To prosta droga do stworzenia superpaństwa ze stolicą w Brukseli. Na drugim biegunie są politycy odwołujący się do źródeł i zapisów traktatowych, które definiują Unię Europejską jako wspólnotę państw narodowych.

 

Robert Schuman, jeden z ojców założycieli UE pisał tak: „Moja idea nie polega na tym, aby połączyć kraje w celu stworzenia superpaństwa. Nasze kraje europejskie są historyczną rzeczywistością. Ich różnorodność jest dobrą rzeczą i nie ma sensu, aby je usuwać lub dokonywać zrównywania lub unifikacji”.

 

Prawo i Sprawiedliwość, z którego listy startuje Izabela Kloc, chce powrotu do korzeni Unii Europejskiej. Mikołowska posłanka należy do Zespołu Parlamentarnego Krzewienia Idei Roberta Schumana w Polsce.

 

Unia Europejska przeżywa kryzys władzy. Choć nie wynika to z żadnych traktatowych zapisów, coraz więcej do powiedzenia ma Komisja Europejska. Na jej czele stoi Jean Claude Juncker, mający problemy z alkoholem, były premier Luxemburga, który musiał złożyć dymisję po wybuchu skandalu korupcyjnego w tamtejszych służbach specjalnych. Nie lepszy jest wiceprzewodniczący Frans Timmermans. Jego Partia Pracy w Holandii w ostatnich wyborach zdobyła 5,7 proc. głosów. Timmermans nie liczy się w rodzinnym kraju, ale na forum europejskim bez skrępowania używa swojego stanowiska do promowania lewicowych pomysłów. Ponieważ obaj są łatwo sterowalni, cieszą się zaufaniem najważniejszych unijnych graczy, czyli Niemiec i Francji.

 

Państwa członkowskie mogą pokazać Komisji Europejskiej „żółtą kartkę”, jeżeli jakiś pomysł wzbudzi kontrowersje i wątpliwości. Ten mechanizm kontrolny nie działa jednak skutecznie, ponieważ w ostatnich latach wzrosła rola instytucji unijnych. W historii Unii Europejskiej państwa narodowe 370 razy próbowały uruchomić procedurę „żółtej kartki”.

 

Powiodło się to tylko w trzech przypadkach. Za jednym z nich stoi Izabela Kloc.

 

Jako przewodnicząca Sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej zmobilizowała parlamenty narodowe 11 krajów, głównie z Europy środkowej i wschodniej, aby sprzeciwiły się dyrektywie o pracownikach delegowanych.

 

Coraz częściej pojawiają się głosy, że Parlament Europejski przyszłej kadencji powinien wzmocnić znaczenie i kompetencje parlamentów narodowych w procesie decyzyjnym wspólnoty. Na polskim podwórku za takim rozwiązaniem opowiada się Prawo i Sprawiedliwość.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama