Ostatnio z Brukseli nie płyną dobre wieści dla rolnictwa. Wstępny projekt przyszłego unijnego budżetu, przygotowany przez Komisję Europejską, zakłada spore cięcia we Wspólnej Polityce Rolnej.
- Polska sprzeciwia się zmniejszaniu puli na WPR. Zwolennicy oszczędzania na rolnictwie twierdzą, że cięcia wymusza, m.in. brexit. Jest to słaby argument, bo Komisja Europejska nie proponuje tak drastycznych oszczędności w innych sektorach, a tworzy nawet nowe wydatki. Polska stoi na stanowisku, że trzeba zachować poziom finansowania WPR nawet, jeżeli wiązałoby się to z podniesieniem krajowych składek do unijnego budżetu – mówi Izabela Kloc, przewodnicząca sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej.
Zasadnicza część konferencji poświęcona była sprawom krajowym. W debacie wzięli udział, m.in. Ryszard Zarudzki, podsekretarz stanu w ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz senator Adam Gawęda.
Pod wieloma względami ostatnie lata okazały się przełomowe dla polskiego rolnictwa. Na początku 2017 roku rząd przyjął Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, nazywaną potocznie „Planem Morawieckiego”. To najważniejszy dokument, określający tempo i kierunek rozwoju Polski do 2030 roku.
- W Strategii podkreślono, że za rozwój obszarów wiejskich i rolnictwa odpowiedzialność ponosi nie tylko ministerstwo, ale cały rząd – mówi wiceminister Ryszard Zarudzki.
Jak to wygląda w praktyce mogliśmy się przekonać podczas ubiegłorocznej suszy. Dotknęła ona nie tylko Polskę, ale sporą część Europy. Państwo nie zostawiło rolników samych. Rząd przeznaczył na pomoc suszową ponad 2,2 mld zł, czyli 500 mln euro. Dla porównania Niemcy, które w takim samym stopniu zostały dotknięte klęską, wydały na wsparcie swoich rolników zaledwie 340 mln euro. Resort rolnictwa dwukrotnie przedłużał termin składania wniosków o pomoc suszową, aby zgodnie ze słowami premiera Mateusza Morawieckiego „żaden rolnik nie został bez pomocy”. Wnioski o pomoc złożyło 260 tysięcy rolników. Dzięki środkom z zaliczek na poczet dopłat bezpośrednich oraz pomocy suszowej, na konta rolników wpłynęło ponad 10 mld złotych co wielu gospodarstwom pozwoliło utrzymać płynność finansową po trudnym roku.
Wsparcie państwa dla rolnictwa nie polega jedynie na reagowaniu w sytuacjach kryzysowych.
- Zadaniem rządu i parlamentu jest przygotowanie prawa, które ograniczy biurokrację i pozwoli rolnikom skupić się na sprawach dla nich najważniejszych, czyli utrzymaniu dochodowości ich gospodarstw. Bez silnego rolnictwa nie będzie silnej gospodarki – podkreślił senator Adam Gawęda.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powstanie przepisów służących promocji polskich marek za granicą. Jest to szczególnie ważne, ponieważ eksport polskiej żywności bije kolejne rekordy, a bieżący rok może okazać się najlepszy w historii. Zdaniem ekspertów wartość eksportu przebije barierę 30 mld euro. Pozytywne zmiany restrukturyzacyjne i modernizacyjne, jakie dokonały się w polskim rolnictwie, a także swobodny handel z państwami członkowskimi Unii Europejskiej, wpłynęły na wzmocnienie pozycji krajowego sektora rolno-spożywczego na arenie międzynarodowej. Żywność, obok przemysłu elektromaszynowego, wyrobów metalurgicznych oraz produktów chemicznych, stała się jednym z czterech filarów polskiego eksportu.
Międzynarodowa sprzedaż jest równie ważna, jak produkcja na rynek wewnętrzny. Rząd wprowadził szereg korzystnych zmian w zakresie rolniczego handlu detalicznego, sprzedaży bezpośredniej oraz produkcji lokalnej. Zniesione zostały nadmierne wymagania i zbędne zezwolenia. Dzięki nowym przepisom rolnicy mogą łatwiej i szybciej sprzedawać wytworzone w gospodarstwie produkty. W Polsce funkcjonuje ponad 1,4 mln gospodarstw rolnych, z czego milion mieści się w przedziale areału od 1-10 ha, w tym 250 tys. do 2 ha. Wiele z nich nie ma zbyt dużych możliwości zwiększenia produkcji. Dysponują za to bardzo ważnym atutem, gdyż produkują zdrową i dobrej jakości żywność, zachowując przy tym tradycyjny, rolniczy charakter obszarów wiejskich oraz różnorodność biologiczną. Na rynku jest ogromne zapotrzebowanie na regionalne produkty rolne, wytwarzane tradycyjnymi metodami, bez konserwantów, jako alternatywa dla żywności produkowanej metodami przemysłowymi i sprzedawanej w hipermarketach. Do tego pakietu zmian trzeba też dodać ustawę o spółdzielniach rolników. To nawiązanie do dobrych praktyk stosowanych w państwach Unii Europejskiej. W Polsce zaledwie 15 proc. produkcji rolniczej jest wytwarzana przez spółdzielnie. Tymczasem w krajach zachodnich średnio 90 proc. rolników przyjęło taką formę zrzeszania. Ustawa o spółdzielniach rolników weszła w życiu z początkiem 2019 roku. Przede wszystkim zapewni ona rolnikom mniejsze obciążenia fiskalne. To nie jedyna korzyść. Spółdzielnie rolników będą miały silniejszą pozycję negocjacyjną wobec odbiorców ich produktów, co ma szczególne znaczenie w sytuacji dużej presji na obniżanie cen.
Konferencję zorganizował mikołowski oddział Śląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Częstochowie. W debacie wziął udział także dr Paweł Kojs, dyrektor Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie. Naszych Czytelników nie trzeba przekonywać, że jest to jedna z najciekawszych tego typu placówek w Polsce. Prawdziwa oaza w sercu przemysłowego regionu, a także… zielona arka Śląska.
W miejscu, gdzie stoi mikołowski Ogród w pełni zachowały się unikatowe środowiska naturalne tej jego części Górnego Śląska. Przetrwało tam niespotykane bogactwo siedlisk przyrodniczych. Obok siebie są cenne drzewostany leśne i dolin potoków. Tereny podmokłe i pola uprawne z rzadko już spotykanymi zadrzewieniami śródpolnymi. Wyrobiska wapienne, wąwozy i wzgórza. Łąki i ugory do zagospodarowania. Setki rzadkich gatunków roślin i zwierząt, także prawnie chronionych. Życie ogrodu botanicznego koncentruje się nie tylko wokół ochrony bioróżnorodności przyrodniczej, ale i różnorakich upraw rolniczych.
Śląsk, jako miejsce konferencji rolnej, ma symboliczne znaczenie z jeszcze jednego powodu. Działa tutaj wiele polskich zakładów przetwórczych i produkcyjnych z branży spożywczej, które z powodzeniem radzą sobie na trudnym, konkurencyjnym rynku. Wbrew obiegowym opiniom wielu mieszkańców tego regionu pracuje w rolnictwie i wiąże z tą branżą życiowe plany.
- W województwie śląskim jest około 15 – 20 tys. aktywnych gospodarstw rolnych – podkreśla Roman Włodarz, prezes zarządu Śląskiej Izby Rolniczej.
Napisz komentarz
Komentarze