Zmianę lokalnych regulacji wymusiła nowelizacja ustawy o samorządzie gminnym. Chcąc nie chcąc włodarze Mikołowa musieli dostosować się do obowiązujących przepisów, przy okazji dokonując kilku innych korekt.
Wprowadzenie zakazu lokalizacji projektów na terenach spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych to krok w złym kierunku i rozwiązanie niekorzystne dla mieszkańców.
Urząd wrócił w ten sposób do pomysłu prezentowanego przez wiceburmistrza Mateusza Handla już podczas wcześniejszych edycji. I choć wtedy zabrakło argumentów, teraz postanowiono po cichu ograniczyć mieszkańcom tereny do inwestycji z BO. Co prawda Urząd wystąpił do Regionalnej Izby Obrachunkowej z pytaniem czy dotychczasowa procedura mikołowska jest właściwa, ale na odpowiedź RIO nie czekano i od razu postanowiono wprowadzić niekorzystne dla mieszkańców zmiany. Przy okazji zignorowano korzystną opinię RIO w Gdańsku, która mogła stanowić wskazówkę dla władz Mikołowa. Mieszkasz w Mikołowie na terenie spółdzielni lub wspólnoty - ławeczki pod oknem z budżetu obywatelskiego już nie zgłosisz. Do Regulaminu wprowadzono procedurę odwoławczą, o którą zabiegał Tomasz Wieczorek ze Stowarzyszenia Reta oraz definicję mieszkańca. Usunięto dotychczasowe ograniczenia wiekowe w głosowaniu.
Od tej pory składać wnioski i głosować będą mogli wszyscy mieszkańcy Mikołowa, a nie tylko Ci którzy ukończyli 16 lat.
W poprzedniej edycji urzędnicy odmówili obniżenia wieku głosujących do 14 lat, ale w myśl stanowiska nadzoru wojewódzkiego są zobowiązani do umożliwienia głosowania nawet dzieciom. Co interesujące - nawet radni przeciwni składaniu projektów przez młodzież głosowali za uchwałą licząc na to, że do jesieni, kiedy planowane jest głosowanie, urząd znajdzie sposób na zmianę uchwały i wprowadzenie zakazu udziału dla młodych.
- To nie było nasze stanowisko, nie chcieliśmy tego zmieniać, zostało nam to narzucone odgórnie - tak o zniesieniu wymogu ukończenia 16 lat (dla osób składających projekty i głosujących) mówił na sesji rady miasta 16 marca Mateusz Handel.
Była to odpowiedź na głosy radnych Obywatelskiego Komitetu Samorządowego, którym najwyraźniej nie spodobało się dopuszczenie do udziału w konsultacjach dzieci i młodzieży.
Takie rozwiązanie funkcjonuje przecież bez przeszkód w wielu miastach, chociażby w sąsiednich Tychach. Podobnie zaskakujące stanowisko prezentowali radni klubu OKS już wcześniej.
- Była skarga na to, czy my chcemy być bardziej papiescy od papieża? - pytał 11 marca na posiedzeniu komisji radny Krzysztof Żur z OKS. Panu radnemu należy odpowiedzieć wprost: w sprawie wieku głosujących to wymóg prawny, ale w sprawie zakazu postawienia w ramach BO ławki pod blokiem na terenie spółdzielni jesteście Państwo „bardziej papiescy od papieża”. Nie trzeba było tego robić. W Katowicach takiego ograniczenia nie ma. Obywatelski Komitet Samorządowy, którego twarzą w ostatnich wyborach był wiceburmistrz Handel, okazuje się obywatelski wyłącznie z nazwy. Czy burmistrz z OKS na wniosek radnych z OKS będzie szukał rozwiązań, które ograniczą dostęp do budżetu obywatelskiego mikołowskim dzieciom i młodzieży? Takie przykre wnioski płyną z przebiegu ostatniej sesji rady miasta. Niezła lekcja demokracji. Zamiast wspierać dzieci, uczyć je odpowiedzialności i przygotowywać do dorosłości radni będą szukali sposobu na pozbawienie ich głosu.
Bez zmian pozostaje kwota budżetu - 1 mln złotych.
Warto zauważyć, że w ciągu 5 lat budżet Mikołowa zwiększył się z około 180 mln do blisko 230 mln, a wydatki na budżet obywatelski nawet nie drgnęły. Nie trzeba być profesorem uniwersytetu, aby zauważyć, że realny wpływ mieszkańców z roku na rok maleje, a ich głos jest marginalizowany.
W II edycji BO mieszkańcy w puli ogólnomiejskiej wybrali dwa projekty. Centrum Krawczyka XXI (831 głosów) otwarto w mgnieniu oka, a na uroczyste otwarcie wydano dodatkowe 7 tysięcy złotych. Projekt „Rowerowy Mikołów” (770 głosów) do dziś nie został w pełni zrealizowany. Nie przeszkodziło to Mateuszowi Handlowi odebrać z kasy urzędu kilku tysięcy złotych nagród „za zaangażowanie w prace nad II edycją budżetu obywatelskiego” oraz „nadzór nad pracami związanymi z zakończeniem II edycji”. Edycja zakończona, ale projekt niezrealizowany? Nieważne, nagroda wypłacona.
Budżet partycypacyjny, zwany w Mikołowie „obywatelskim” wymaga zmian.
Już dawno władze sprowadziły go do roli plebiscytu, w którym wygra ten kto obdzwoni więcej sąsiadów. Nie ma rozmowy o potrzebach, nie ma dyskusji o priorytetach, jest plebiscyt. Fakt, że na spotkanie podsumowujące ostatnią edycję przyszło więcej urzędników niż mieszkańców nikogo niczego nie nauczył. Zmiany są potrzebne, na początek proponuję wycofać się z wprowadzonego „zakazu na spółdzielnie” i zaprzestać kombinowania z wiekiem uprawnionych.
Artur Wnuk
prezes Stowarzyszenia Reta
Napisz komentarz
Komentarze