W centrum Mikołowa oprócz ciekawej starówki i zielonych plant znajduje się także strefa przemysłowa. Ta część śródmieścia nosi nazwę Nowy Świat, choć niektórzy mieszkańcy twierdzą, że jest to raczej trzeci świat ze względu na „kolonialne” zapędy niektórych przedsiębiorców. Na stosunkowo małej przestrzeni funkcjonuje kilkadziesiąt firm. Niektóre z nich są duże, zatrudniające setki osób. Mieszkają tutaj też ludzie. O modelowym przykładzie konfliktu z Nowego Światu pisaliśmy w 2016 roku. Jedna z firm powstała tutaj od zera. Dziś jest cenionym graczem na rynku technologii i materiałów dla przemysłu drzewnego oraz meblarskiego. Zatrudnia około stu osób. Dla miasta taka firma to skarb, bo daje pracę i odprowadza podatki do gminnego budżetu.
Dla sąsiadów to utrapienie, bo im szybciej rozwijała się firma, tym więcej robiła hałasu.
W obronie ludzi stanęło Stowarzyszenie „Wymyślanka”, które wciągnęło w spór władze miasta, powiatu i szereg instytucji kontrolnych. Generalnie geneza tego i innych sporów tkwi w przeszłości Mikołowa. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z 1992 roku zakazywał prowadzenia w tej części miasta działalności przemysłowej szkodliwej lub uciążliwej dla sąsiednich terenów mieszkalnych. Ludzie zaczęli tutaj stawiać domy, bo okolica jest dobrze skomunikowana.
W 2004 roku władze miasta uchwaliły nowe plany przestrzenne pozwalające na prowadzenie w tej części Mikołowa działalności usługowej, rzemieślniczej i przemysłowej. Ludźmi mieszkającymi na obrzeżach „strefy ekonomicznej” nikt się nie przejął. Nie utworzono nawet pasa buforowego między częścią przemysłową a mieszkalną.
Gdyby burmistrz Mikołowa wytyczył wówczas zielony pas „ziemi niczyjej”, nie byłoby dzisiejszych problemów.
Takie refleksje nie mają już teraz większego sensu. Firmy się nie przeniosą, a ludzie nie wyprowadzą. Teoretycznie, w charakterze rozjemców powinni się tutaj pojawić samorządowcy z miasta i powiatu. Władze obu szczebli wolą jednak omijać Nowy Świat szerokim łukiem. Jeżeli już decydują się na reakcję, to w stylu burmistrza Stanisława Piechuli. Właściciel jednej z fabryk na Nowym Świecie planuje rozbudować linię produkcyjną. Wymaga to zgody władz miasta. Stowarzyszenie „Wymyślanka”, jako organizacja pozarządowa, chce wziąć udział w postępowaniu administracyjnym. Burmistrz odmówił. W innym sporze, „Wymyślanka” oprotestowała plan jednej z firm, która wnioskowała o zgodę na rozbudowę hali magazynowej, gdzie mają być zamontowane urządzenia do cięcia stali. Zdaniem stowarzyszenia jest to działalność niezgodna z planem zagospodarowania, bo w magazynie nie powinna być prowadzona produkcja. Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Wniosek został odrzucony, ale Mirosław Chmiel, prezes „Wymyślanki”, nie składa broni i interweniuje w tej sprawie u Rzecznika Praw Obywatelskich.
Nadzór nad stowarzyszeniami pełni starosta powiatowy. W październiku ubiegłego roku, Henryk Jaroszek zagroził nawet Mirosławowi Chmielowi sądem, jeśli ten nie zaprzestania „szkalowania” go na tablicy ogłoszeń zamontowanej na Nowym Świecie.
Mirosław Duży, nowy starosta, niczym nie grozi, ale żąda wyjaśnień.
Pod koniec lutego zarząd „Wymyślanki” otrzymał pismo ze starostwa powiatowego. Mają 14 dni na ustosunkowanie się do postawionych w nim zarzutów.
- Ja nie jestem inicjatorem tego pisma. Dostaliśmy informacje o rzekomych nieprawidłowościach w działalności „Wymyślanki”. Muszę w takich sytuacjach reagować, bo taka jest rola starosty, jako organu nadzorującego działalność stowarzyszeń - wyjaśnia starosta Mirosław Duży.
Kto doniósł na „Wymyślankę”? Czytając pismo od starosty nietrudno się zorientować, że źródłem informacji musi być ktoś ze środowiska przedsiębiorców.
„… Aktywność stowarzyszenia znacznie utrudnia rozwój gospodarczy, ogranicza swobodę działalności gospodarczej oraz zniechęca innych przedsiębiorców do inwestowania w tej części Mikołowa. Aktywność stowarzyszenia przejawia się, m.in. w narastające prawno-administracyjnej walce z mikołowskimi przedsiębiorcami, co w coraz większym stopniu negatywnie wpływa na ich działalność, a ostatecznie może skutkować zmniejszeniem zatrudnienia (ze szkodą dla mieszkańców i miasta), a nawet przeniesieniem przez firmy działalności poza obszar Mikołowa…” - można przeczytać w piśmie.
Tłumacząc to na ludzki język, przedsiębiorcy naciskają na samorządowców, aby ci zrobili porządek z „Wymyślanką”, bo inaczej biznes wyprowadzi się z miasta.
Kolejne zarzuty są jeszcze ciekawsze.
„…Analiza podjętych działań przez Stowarzyszenie „Wymyślanka” rodzi podejrzenie, że zdecydowana większość zarzutów kierowanych w stronę przedsiębiorców pochodzi bezpośrednio od Zarządu Stowarzyszenia. Zwyczajni członkowie nie firmują podejmowanych działań…” - czytamy dalej.
Jednym słowem, ktoś chce podzielić „Wymyślankę” stawiając Mirosława Chmiela w opozycji do szeregowych członków stowarzyszenia. Jest w tym kij i marchewka. Odsuńcie Chmiela, a może być miło - piszą między wierszami autorzy donosu.
Zarzutów jest na pięć stron maszynopisu, ale nie ma sensu ich wszystkich omawiać, bo sprowadzają się do jednego apelu, aby uciszyć „Wymyślankę”. To kolejna odsłona konfliktu, który zamiast hamować, nabiera rozpędu. Szkoda, że władze miasta i powiatu nie wpadły jeszcze na prosty pomysł, aby w sprawie Nowego Światu zwołać okrągły stół. Niech zasiądą przy nim przedstawiciele mieszkańców, przedsiębiorców i samorządu. Do prowadzenia debaty można zatrudnić zawodowego mediatora sądowego albo kogoś z Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Katowicach. Wszystko można zrobić, ale pod jednym warunkiem. Strony muszą chcieć się dogadać. Po ostatniej akcji z pismem do starosty, jakoś nie widać woli dialogu.
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze