- Piotr Buras, członek Rady Sołeckiej w Paniowach, opublikował w naszej gazecie tekst „Zapomniane Paniowy” i rozpętała się burza. Burmistrz Stanisław Piechula zarzucił mu kłamstwo i przesłał do Rady Sołeckiej pismo z pytaniem, czy to jest także ich stanowisko. Czytał Pan ten artykuł?
- Oczywiście, że czytałem i z uwagą śledzę zamieszanie, jakie wywołał. Pomijam nieelegancką formę pisma burmistrza, który domaga się od członków Rady i ode mnie też ustosunkowania się do artykułu. To jest wolny kraj. Skoro gazeta stwarza takie możliwości, Piotr Buras ma prawo dzielić się swoją opinią z Czytelnikami oraz mieszkańcami Paniów i całego Mikołowa.
- Dlaczego burmistrz zareagował tak gwałtownie?
- Stare przysłowie mówi, że prawda boli najbardziej. Uważam, że w tekście Piotra Burasa nie było przekłamań, nadinterpretacji i naciągania faktów. Podpisuję się pod jego artykułem. Autor powiedział w nim prawdę o Paniowach pod rządami obecnego burmistrza.
- Tekst wychodzi też poza Paniowy. Piotr Buras dowodzi, że burmistrz, wbrew faktom, przypisuje sobie i „swojemu” radnemu ze Śmiłowic starania o lepszą wodę dla sołectw. Jaka jest prawda?
- Prawda jest taka, jak w artykule „Zapomniane Paniowy”. Już w styczniu 2015 roku podczas zebrania wiejskiego zaalarmowaliśmy władze miasta o złej jakości wody. Nasz apel pozostał oczywiście bez echa. Dopiero na początku 2017 roku, kiedy w części mikołowskich kranów pojawiła się bakteria coli, burmistrz zainteresował się stanem miejskiego ujęcia Rusinów. Nawet podczas zebrania wiejskiego w marcu 2017 Stanisław Piechula przyznał, że temat wody jest dla niego nowy. O czym więc mówimy?
- Piotr Buras twierdzi, że w tej kadencji miasto wydało na Paniowy zaledwie 185 tys. zł.
- Bo taka jest prawda. To nie jest kwota z sufitu, ale z zestawienia przygotowanego przez Wydział Inwestycji, Utrzymania Infrastruktury i Usług Komunalnych Urzędu Miejskiego. Jeżeli burmistrz twierdzi, że to kłamstwo, to w takim razie kłamią jego urzędnicy. Sztandarowym przykładem, w jaki sposób miasto traktuje Paniowy, jest problem szkoły. Piotr Buras napisał w artykule „burmistrz zainicjował rozbudowę szkoły, lecz tylko w niewielkim zakresie i moim zdaniem są to tylko nerwowe ruchy spowodowane gorączką wyborczą, niż rzeczywistym dbaniem o interesy mieszkańców Paniów”. Tak jest. W projekcie tegorocznego budżetu nie przewidziano na początku ani złotówki, dopiero rozpędzająca się karuzela wyborcza spowodowała że w maju br. Burmistrz pod presją zbliżających się wyborów zdecydował o zapisie w budżecie środków na remont i modernizację kuchni tłumacząc, że to zadanie kryje w sobie realizację projektu rozbudowy szkoły, moim zdaniem i tak w bardzo niewielkim zakresie. Pamiętajmy również o tym, że szkoła nasza jest Zespołem Szkolno-Przedszkolnym i nasze przedszkole również wymaga powiększenia, zresztą od prawie 9 lat rokrocznie z mieszkańcami monitujemy do Burmistrza o rozbudowę tej bazy. Co innego, niż zbliżające się wybory, może być powodem nagłego zainteresowania burmistrza stanem bazy edukacyjnej w naszym sołectwie?
- Jak Pan ocenia pracę burmistrza w tej kadencji?
- Pomijam wątki obyczajowe i wizerunkowe choć - moim zdaniem - przy ocenie pracy osoby publicznej są one ważne. Jako samorządowca martwi mnie natomiast stan finansów miasta. Podczas kampanii wyborczej i na początku urzędowania Stanisław Piechula ostro krytykował swojego poprzednika za nadmierne zadłużanie Mikołowa, ale po czterech latach zmian na lepsze nie widać. Burmistrz obejmował Gminę z - jak twierdził - 56 mln zł zadłużenia. Obecnie spłacono około 21 mln zł. jednakże nie zapominajmy, że zostały wyemitowane obligacje na kwotę 20 mln zł. Jest to zmiana kosmetyczna, a nie dowód na zracjonalizowanie polityki finansowej miasta. Burmistrz emituje obligacje, aby spłacać stare kredyty i chwali się, że tak jest oszczędniej. Nie zmienia to faktu, że kwota długu nadal przekracza poziom 50 mln zł, a obligacje i tak będą musieli wykupić jego następcy.
- W Paniowach i nie tylko mówi się, że wystartuje Pan w wyborach na burmistrza Mikołowa?
- Możemy wrócić do tego pytania za miesiąc?
- Na pewno wrócimy. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze