Niezawodny Artur Wnuk dotarł do spisu umów na usługi zewnętrzne, jakie zlecił mikołowski magistrat. Są tam pozycje frapujące, jak na przykład 30 tys. zł za świadczenie usługi promocyjnej w trakcie przygotowań oraz podczas I Rajdu Śląska. Ale to jeszcze nic. Najlepszy jest pakiet 15 umów na „napisanie i oddanie zamawiającemu (gminie Mikołów) utworu literackiego pod roboczym tytułem „Mikołów - monografia historyczna”. W sumie kwota przekracza 122 tys. zł. To jest bardzo wysokie honorarium. Wyższe, niż np. nagroda Nike, czyli wynoszące 100 tys. zł najbardziej prestiżowe wyróżnienie literackie. Oczywiście, zapłacenie autorom to dopiero część wydatków. Przy prestiżowych publikacjach trzeba wynająć dobrego grafika, a takie usługi sporo kosztują. Drogi jest także druk. Nie wiemy, w jakim nakładzie urząd chce wydać swoje dzieło, ale przypuszczając, że książka będzie gruba i na dobrym papierze, należy się liczyć z wydatkiem kilkudziesięciu tysięcy złotych. W najbardziej rozrzutnym wariancie, koszt mikołowskiej monografii może podejść pod 200 tys. zł.
Czy taka publikacja jest potrzebna miastu, którego władze ciągle narzekają na złą sytuację finansową?
- Prace nad monografią Mikołowa stanowią jeden z elementów upamiętnienia 800-lecia miasta. Mikołów, który na Górnym Śląsku zaliczany jest do miast o największym dziedzictwie historycznym, do dziś nie doczekał się nowoczesnej monografii, choć od lat jest ona wyczekiwana. Zbliżające się 800-lecie to doniosłe i istotne wydarzenie.
Z pewnością zasługuje, by upamiętnić je rzetelną i kompleksową publikacją. Prace nad dziełem powierzono profesjonalistom - m.in. profesorom i doktorom Uniwersytetu Śląskiego, przedstawicielom Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, Archiwum Państwowego w Katowicach oraz Mikołowskiego Towarzystwa Historycznego. Praca została podzielona pomiędzy grupę 16 ekspertów. Nad całością czuwają panowie prof. Jerzy Sperka i prof. Ryszard Kaczmarek - wyjaśnia Mateusz Handel, zastępca burmistrza Mikołowa.
Przy okazji drążenia tematu monografii okazało się, ze to nie jest pierwsza próba wydania książki o historii Mikołowa.
Poprzedni burmistrz Marek Balcer w 2010 roku zlecił napisanie takiej publikacji nie zespołowi, ale pojedynczemu autorowi. Powstał tekst, a Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach został poproszony o recenzję. Była ona druzgocąca.
„Praca zawiera szereg wypaczeń, nielogicznych sformułowań, błędów, jest powierzchowna i „przypomina raczej szkic, brudnopis, czy brulion, a nie skończone dzieło, traktujące o historii Mikołowa”. Opracowanie nosiło roboczy tytuł „Dzieje wielkiego Mikołowa” i obejmowało w swej treści historię miasta do 1742r. Oczywiście, książka się nie ukazała i pomimo usilnych poszukiwań nikt nie zechciał podjąć się kontynuacji tego „dzieła”.
Pierwsza, niewydana monografia Mikołowa okazała się merytorycznym niewypałem. Patrząc na listę autorów, drugiej to nie grozi. Pozostaje jednak problem wysokich kosztów. Książka zostanie sfinansowana ze środków publicznych. Każdy mieszkaniec 40-tysięcznego Mikołowa musi się zrzucić po 3 zł na autorów, którzy nie zamykają przecież listy kosztów wydawniczych. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze