Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 lipca 2024 20:24
PRZECZYTAJ!
Reklama

Nie idziemy do wyborów sami. Idziemy z ludźmi

Rozmowa z Adamem Lewandowskim, przewodniczącym Prawa i Sprawiedliwości w powiecie mikołowskim
Nie idziemy do wyborów sami. Idziemy z ludźmi

- Z lokalnych samorządowców, jako szef PiS w powiecie, jest Pan najbliżej władzy centralnej. Czy wiadomo już coś na temat ewentualnych zmian w ordynacji do wyborów samorządowych?

- W mediach trwa prawdziwa giełda pomysłów na temat spodziewanych zmian, a to jest najlepszy znak, że jeszcze nie ma konkretnych ustaleń. Musimy cierpliwie poczekać na ogłoszenie oficjalnych propozycji. Wiem w tej sprawie tyle samo, co Pan.

- Może lepiej niczego nie zmieniać?

- Zmiany są potrzebne, aby uniknąć takich sytuacji, jak trzy lata temu, kiedy Polskie Stronnictwo Ludowe, przy bardzo słabym społecznym poparciu stało się rewelacją wyborów samorządowych. Źle przygotowano kartę wyborczą, a PSL miało szczęście i wylosowało numer jeden. To był dla demokracji kosztowny błąd, bo gdyby wybory zostały przeprowadzone prawidłowo, w wielu samorządach mielibyśmy dziś inny układ sił.

- Narzeka Pan, bo w ostatnich wyborach samorządowych PiS nie wypadł najlepiej.

- Na nic nie narzekam, ale chcę podkreślić, że wybory to zbyt poważna sprawa, aby wprowadzać do niej element loterii.

- Mówi się, że PiS szykuje inne zmiany, niż sama technika głosowania. Podobno kandydat na burmistrza nie będzie mógł ubiegać się o miejsce w Radzie Powiatu. Mówi się także, że prawo do tworzenia list będą miały tylko partie. To dobre zmiany dla PiS?

- Jeszcze raz powtórzę, że obracamy się w kręgu spekulacji i wolałbym abyśmy wrócili do tej rozmowy, kiedy wszystko będzie jasne. Poza tym nie rozumiem sugestii, że coś może być dobre albo złe dla PiS. Zmiany, jeżeli zostaną wprowadzone, będą dotyczyły wszystkich partii. Wszyscy będą mieli takie same szanse i na pewno nie dojdzie już do cudów nad urną, jak trzy lata temu.

- PiS w powiecie mikołowskim szykuje się do wyborów?

- Do wyborów zostało jeszcze trochę czasu. Nie musimy się spieszyć z podejmowaniem decyzji, bo w polityce - podobnie jak w sporcie - za szybki start zawsze jest falstartem.

- Macie dobre sondaże. Pójdziecie do wyborów sami?

- Sondaże są dobre, ale nie wolno na nich budować strategii wyborczych. My nie pójdziemy do wyborów sami, ale z ludźmi. Zwłaszcza na szczeblu samorządowym zdajemy się na mądrość i doświadczenie mieszkańców, aktywnych w swoich małych ojczyznach. Wszystkie scenariusze są możliwe. PiS może tworzyć samodzielne listy wyborcze, ale może też kogoś poprzeć, jeżeli w lokalnych społecznościach działają ciekawi ludzie z dobrymi pomysłami. Po co tworzyć dodatkowe i sztuczne podziały.

- Powalczy Pan znów o Mikołów?

- Proszę o kolejne pytanie.

- Powalczy Pan znów o Mikołów?

- Proszę nie oczekiwać ode mnie teraz takiej deklaracji, a poza tym kandydat na burmistrza nie wystawia się sam. Taka decyzja podejmowana jest po konsultacjach na różnych szczeblach decyzyjnych.

- Nie ma Pan w tej sprawie nic do gadania?

- Mam, ale swoje zdanie zachowam na sam koniec dyskusji o fotelu burmistrza w Mikołowie.

- Nie boi się Pan, że kampanii do wyborów samorządowych nie zdominują sprawy lokalne, ale dyskusja, czy PiS łamie w Polsce zasady demokracji?

- Z tego co pamiętam, ostatni raz demokrację łamano w Polsce podczas rządów koalicji PO-PSL. Proszę sobie przypomnieć brutalną akcję policji podczas Marszu Niepodległości albo strzelanie do górników w Jastrzębiu-Zdroju. Nie wspomnę już o siłowym wejściu do redakcji „Wprost” w poszukiwaniu nagrań obciążających prominentnych polityków PO. Czy potrafi Pan sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby policja i służby specjalne spacyfikowały jakąś redakcję podczas rządów PiS? Znany przyjaciel opozycji, Frans Timmermans, chyba wypisałby Polskę z Unii Europejskiej.

- Nie ma Pan nic do zarzucenia rządowi PiS?

- Nie popełnia błędów jedynie ten, kto nic nie robi. O konieczności korekt i zmian mówi sama premier Beata Szydło. Ale to jest przecież normalne. A z drugiej strony, co mam zarzucić? Że dzięki programom socjalnym, znikło w Polsce zjawisko skrajnego ubóstwa wśród dzieci. Że rozwija się gospodarka? Że chcemy zreformować sądownictwo, aby wymiar sprawiedliwości nie stał się w Polsce „państwem w państwie”. Że potrafimy powiedzieć „nie” w Brukseli, kiedy Unia Europejska wchodzi z butami w nasze wewnętrzne sprawy…

- O waszych rządach mówi się czasami „pisowski walec”. Dla polityków pozbawionych refleksji może to brzmieć, jak komplement, ale jest w tym coś groźnego.

- Walec wyrównuje drogi. Daje szansę, aby jechać prosto i bezpiecznie. Rząd PiS jest pierwszym w demokratycznej Polsce, który realizuje obietnice wyborcze. Nie wiem, skąd ta histeria, bo nikogo i niczym nie zaskoczyliśmy. Wszystkie realizowane teraz reformy PiS zapowiadał w kampanii wyborczej. Gdyby Polacy tego nie chcieli, podjęliby w 2015 roku inne decyzje wyborcze.

- Opozycja ma prawo krytykować. Od tego jest.

- Nikt niczego nie broni opozycji. Mogą okupować Sejm, blokować legalne manifestacje, opowiadać niestworzone historie w przychylnych im mediach. To normalne w demokracji. Szkoda jedynie, że politycy opozycji nie potrafią pogodzić się z wyborczą porażką. PiS był w opozycji przez osiem lat. Czy przeszkadzaliśmy PO-PSL rządzić? Nie. Budowaliśmy swój program dla Polski i w końcu przekonaliśmy do niego ludzi. Szkoda, że nie idzie tym śladem obecna opozycja. Ich program sprowadza się do jednego zdania: PiS musi odejść. To jest trochę za mało, aby podjąć z nimi poważną debatę na temat rozwoju Polski.

- Na hasło „PiS musi odejść” sporo ludzi reaguje pozytywnie.

- Nie wiem, czy sporo, bo sondaże preferencji wyborczych wskazują, że o wiele więcej ludzi pozytywnie reaguje na hasło „PO-PSL nie może wrócić”.

Rozmawiał: Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama