Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 4 lipca 2024 16:20
PRZECZYTAJ!
Reklama

Radni chcą aby zostało tak, jak było

Mikołowscy radni - z jednym wyjątkiem - poszli na wojnę z wyborcami i zablokowali utworzenie dzielnicy Reta-Goj. Jej powstania chciało aż 94 proc. mieszkańców. Radni słono zapłacą za ten „numer”, bo do wyborów samorządowych został rok. Ludzie mają krótką pamięć, ale nie aż tak.
Radni chcą aby zostało tak, jak było

Na początek trochę teorii i cytat z ustawy o samorządzie gminnym: „Zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy. W szczególności zadania własne obejmują sprawy wspierania i upowszechniania idei samorządowej, w tym tworzenia warunków do działania i rozwoju jednostek pomocniczych i wdrażania programów pobudzania aktywności obywatelskiej”.

Dzielnice to nic innego jak jednostki pomocnicze. Skoro mieszkańcy chcą je tworzyć, samorządowcy mają obowiązek wspierać takie pomysły. Jak to się robi w powiecie mikołowskim? Wypracowano dwie metody: orzeską i mikołowską.

Dwa lata temu w Orzeszu powstała kolejna jednostka pomocnicza - sołectwo Zawada. Inicjatorzy tego pomysłu przeszli żmudną, ale dającą się pokonać biurokratyczną ścieżkę. Najważniejsze, że w mieście nikt nie rzucał im kłód pod nogi. Radni „klepnęli” stosowną uchwałę. Mieszkańcy Zawady dostali swoje sołectwo i od razu zrobiło się o nich głośno, bo uczcili tę wiekopomną chwilę pierwszym w Polsce „Biegiem z kartoflem”. W Mikołowie obowiązek rozwoju jednostek pomocniczych samorządowcy pojmują inaczej. Dwa lata temu przebudzili się mieszkańcy Rety. Ponad 700 osób podpisało się pod wnioskiem o przeprowadzenie konsultacji społecznych w sprawie utworzenia tam dzielnicy. Podobną akcję przeprowadzono na Wymyślance. We wrześniu 2015r. w konsultacjach społecznych w sprawie utworzenia dzielnic Reta i Wymyślanka udział wzięło 385 osób. 77 proc. było „za”. Społeczna para poszła w gwizdek, bo Rada Miasta zignorowała wyniki konsultacji. Mieszkańcy nie dali jednak za wygraną. Pojawił się kolejny pomysł, utworzenia dzielnicy Reta-Goj. W czerwcu tego roku w konsultacjach społecznych w tej sprawie wzięło udział 269 mieszkańców. Aż 94 proc. było „za”. Co na to radni? Pokazali mieszkańcom środkowy palec i podczas sierpniowej sesji odrzucili pomysł utworzenia dzielnicy. Z tej zmowy wyłamał się jedynie radny Sylwester Czarnota, który zagłosował „za”. Wstrzymali się lub byli przeciw nawet radni z mikołowskich sołectw. Jak się okazuje mentalność Kalego obowiązuje także w samorządzie. Oni mają jednostki pomocnicze i to jest OK, ale tworzenie nowych już nie jest OK. Postawa radnych jest podwójnie niezrozumiała. Po pierwsze utworzenie dzielnicy nic nie kosztuje. Nie trzeba budować siedziby, ani tworzyć etatów. Mieszkańcy nie wyciągają do samorządu ręki po pieniądze. Oni chcą tylko mieć możliwość współdecydowania o swojej najmniejszej ojczyźnie. I druga sprawa - dzielnice są potrzebne Mikołowowi. Miasto nie jest aż tak małe, aby pięć sołectw i Kamionka załatwiły sprawę jednostek pomocniczych. Aż się prosi, aby duże i zróżnicowane centrum rozbić na mniejsze, bardziej zintegrowane części. Radni tego nie chcą. Nawiązując do modnego ostatnio hasła, oni chcą „aby zostało tak, jak było”. Taka mentalność za rok może się zemścić.

Jerzy Filar


Tak głosowali
Za: Sylwester Czarnota
Wstrzymali się: Danuta Ratka, Krzysztof Rogalski, Krystyna Świerkot, Katarzyna Syryjczyk-Słomska, Henryk Czich, Stanisława Hajduk-Bies.
Przeciw: Ewa Chmielorz, Piotr Stencel, Piotr Jurosz , Katarzyna Siruga, Jan Wycisło, Krzysztof Jakubiec, Józef Kurtycz, Eugeniusz Wycisło, Barbara Wilkoszyńska, Michał Rupik, Agnieszka Fiola, Remigiusz Kuś i Krzysztof Żur.

 

KOMENTARZ
Skoro nie można tego zrozumieć ani wytłumaczyć, musi się za tym kryć jakiś nieznany opinii publicznej interes, a raczej - patrząc na skalę - interesik. Być może radni wykazali się niezwykłą solidarnością zawodową, bo boją się nowych twarzy w samorządzie. Siłą rzeczy, dzielnice mogłyby wykreować nowych liderów społecznych. To potencjalni kandydaci do Rady Miasta, czyli konkurencja dla obecnych radnych.

 


Nie nadążają za zmianami

Rozmowa z Arturem Wnukiem, przewodniczącym Stowarzyszenia Reta

- Jak Pan sądzi, dlaczego radni podjęli taką decyzją i skąd ich wyjątkowa zgodność w tej sprawie?
- Mikołowscy radni nie nadążają za zmianami w społeczeństwie. Coraz więcej ludzi chce włączyć się w działania na rzecz najbliższego otoczenia, radni nie chcą tego widzieć. Na pewno jednym z powodów były pieniądze. Mało kto w Mikołowie słyszał o tak zwanych „środkach sołeckich”, zwanych obecnie rezerwą celową - warto się zainteresować. Pewnie obawiają się, że Reta będzie chciała budować sołtysówkę… Radni nie chcą rozmawiać - inicjatorzy powołania dzielnic Reta i Wymyślanka nie zostali nawet zaproszeni na komisję, żeby przedstawić rzeczową argumentację w sprawie. Zauważmy też, że nie byli jednogłośni, Sylwester Czarnota (któremu bardzo dziękuję) poparł nasze działania. Dziwię się, że radna z Rety wstrzymała się od głosu, wiedząc o naszych inicjatywach.

- Jak ocenili tę sytuację mieszkańcy Rety?
- Ze zdziwieniem, ale też nie jest to temat nr 1 na Recie. Każdy ma swoje życie, pracę. Takimi decyzjami radni strzelają sobie w stopę, zaufanie do nich mocno spada.

- Czy to koniec starań o dzielnicę? Odpuszczacie albo czekacie na lepsze czasy, np. nowe rozdanie w radzie po przyszłorocznych wyborach?
- Utworzenie jednostki pomocniczej jest jednym ze statutowych celów Stowarzyszenia Reta. Określając ten cel mieliśmy świadomość, że ustawa o samorządzie gminnym nakazuje: „wspierać i upowszechniać idee samorządowe, w tym tworzenie warunków do działania i tworzenia jednostek pomocniczych”. Myślę, że to dobry moment na rozmowę - po co nam dzielnice, po co nam sołectwa? Skoro nawet radni z Kamionki i sołectw byli przeciwni nowym dzielnicom. Nie będę zdradzał wszystkich planów, ale na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama