Na papierze pomysł nie wygląda źle. Bolesław Śmiały ma jeden z najlepszych w polskim górnictwie wskaźników wykorzystania wód kopalnianych do celów gospodarczych. Pompy wysysają z podziemia na powierzchnię prawie 9 milionów metrów sześciennych wody. Większość (86 proc.) odbiera pobliska Elektrownia Łaziska. Niecałe 9 proc. trafia do cieków powierzchniowych i rzeki Gostyni, a resztę kopalnia wykorzystuje dla własnych celów, np. w górniczej łaźni.
Tauron zapewnia odbiór wody tylko do 2025 roku.
Dla Polskiej Grupy Górniczej, do której należy Bolesław Śmiały, oznaczać to będzie spory problem. Teoretycznie można zrzucać masy wody do rzek powierzchniowych, ale z powodów ekologicznych, technologicznych i ekonomicznych, nie jest to najlepszy plan. Spółka szuka więc pomysłu, co zrobić aby na tej hydrozagadce zarobić.
- Okazuje się, że po odpowiednich inwestycjach kopalnia może przyjść z pomocą w rozwiązywaniu problemu niedoboru wody pitnej, z którym boryka się nasz kraj - czytamy na stronie internetowej PGG.
W kopalni sprawnie działa selektywny system odwadniania, który pozwala na oddzielenie słonej wody dołowej od słodkiej, występującej na wyższych poziomach. I na tym polega plan PGG.
Spółka chce, aby słodka woda nie poszła na marne, ale wypełniła krany w Łaziskach Górnych.
Jak się dowiedzieliśmy w PGG, wykorzystaniem wód z Bolesława Śmiałego na potrzeby mieszkańców zainteresowane są władze miasta, a także Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Tychach, które jest gotowe odbierać przez swoją sieć ok. 4 tys. m3 na dobę wody pitnej z kopalni.
Co prawda, zgodnie z umową społeczną Bolesław Śmiały zakończy fedrowanie w 2029 roku, ale stacja uzdatniania wody może z powodzeniem działać przez kolejne lata i dekady. W PGG we współpracy z naukowcami krakowskiej AGH i Głównego Instytutu Górnictwa powstał już projekt tłoczenia czystych wód kopalnianych z ujęcia na poziomie 300 do miejskich wodociągów na potrzeby mieszkańców Łazisk Górnych.
- Wyniki badań jakości wody kopalnianej z dopływu na poziomie 300 przeprowadzone przez laboratoria krakowskiej AGH oraz katowickiego GIG wskazują na potencjał pozwalający rozważać wykorzystanie tych wód do celów pitnych i przemysłowych - mówi Antoni Niemiec, inżynier energetyczny w kopalni Bolesław Śmiały PGG S.A.
Nowe ujęcie w Bolesławie Śmiałym będzie bardzo wydajne (7,2 tys. m3 na dobę).
Problemem jest tylko przestarzała, pochodząca z 1995 roku stacja uzdatniania, która nie poradzi sobie technicznie z nowym zadaniem. PGG chce jednak zainwestować w budowę nowej instalacji. Koszt nowoczesnej, zaprojektowanej specjalnie dla łaziskiej kopalni stacji wyniesie ok. 27 mln zł. Specjaliści z PGG wyliczyli, że inwestycja zwróci się po siedmiu latach. Oczywistym warunkiem powodzenie tego przedsięwzięcia są klienci, którzy kupią wodę z kopalni. Strategicznym partnerem miałyby być Łaziska Górne. Jako zaangażowana społecznie gazeta życzymy, aby ten plan się powiódł. Chcielibyśmy napisać, że to nowatorska koncepcja, ale tak niestety nie jest.
Co się wydarzyło w Lędzinach?
Od wybuchu afery minął dokładnie rok, ale jest to wciąż temat numer jeden i główne paliwo w politycznych bojach między burmistrz miasta i jej przeciwnikami. W maju 2022 roku, Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Tychach bez wiedzy i woli mieszkańców, znaczną część Lędzin podpięło do podziemnego ujęcia wody w kopalni Ziemowit, należącej do PGG. Celowość tego działania uzasadniano podobnie, jak to się teraz dzieje w przypadku Łazisk Górnych i Bolesława Śmiałego. Woda miała być czysta, zdrowa i tańsza, niż w Górnośląskim Przedsiębiorstwie Wodociągów.
Coś jednak poszło nie tak.
Lędzińskie portale społecznościowe zaroiły się od alarmujących wpisów, że z kranów leci „żur”, a woda pozostawia osad, niszczący urządzenia AGD.
W sieci zaroiło się od zdjęć brunatnej cieczy płynącej z kranów i pokrytych białym nalotem kiełbasek, ugotowanych w kopalnianej wodzie. Wiatru w żagle nabrali opozycyjni samorządowcy, którzy nadali protestowi zorganizowane ramy i ściągnęli regionalne oraz ogólnopolskiej media, z programem interwencyjnym Polsatu na czele. Władze miasta, RPWiK i PGG słabo poradziły sobie komunikacyjnie z tym kryzysem. Burmistrz Lędzin udawała, że nic nie wiedziała o przepięciu wody, a przedstawiciel spółki wodociągowej udowadniał, że z wodą wszystko jest w porządku.
W efekcie, po kilku miesiącach zamieszania, nerwów, protestów, pikiet, obrzucania się w mediach oskarżeniami, w tym roku Lędziny zrezygnowały z kopalnianej wody i wróciły do GPW.
Nie trzeba dodawać, że takie przepięcia i zmiany operatora sporo kosztują, a mieszkańcy nie zapomną o tym podczas wyborów.
Generalnie do dziś nie wiadomo, co się tak naprawdę stało. Być może nowe ujęcie potrzebowało czasu, aby się przepłukać, a parametry wody nie były tak szkodliwe, jak to przedstawiano. W każdym razie, społeczny protest nabrał takiej skali i siły, że władze Lędzin, RPWiK i PGG musiały się wycofać ze wspólnego projektu. Oczywiście nie chcemy, aby
w Łaziskach Górnych doszło do podobnej awantury, ale pisać o tym - ku przestrodze - trzeba. Tym bardziej, że jest sporo analogii między obydwoma miastami. W Lędzinach i Łaziskach Górnych operatorem wodociągowym jest tyski RPWiK, a kopalnie Ziemowit i Bolesław Śmiały należą do PGG. I oby na tym skończyły się te podobieństwa.
- Woda z Łazisk ma dobre parametry, jesteśmy przekonani, że dla mieszkańców byłaby to atrakcyjna propozycja - mówi Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG.
Będziemy wracać do tej sprawy w kolejnych numerach gazety i prosimy o opinię na adres: [email protected].
Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze