Na tle innych miejscowości naszego województwa życie polityczne w mikołowskim samorządzie toczy się dosyć niemrawo. Rada Miasta została zdominowana przez zwolenników burmistrza Stanisława Piechuli, a wśród nielicznej opozycji wyróżnia się radna Stanisława Hajduk-Bies. Jej utarczki słowne z burmistrzem należą do tych nielicznych momentów podczas transmisji sesji, kiedy widzowie nie zasypiają. Dwa miesiące temu o radnej zrobiło się głośno z innego powodu. W mediach społecznościowych i na łamach „Gazety Wyborczej” na Stanisławę Hajduk-Bies wylała się fala krytyki i hejtu za rzekome parkowanie w miejscu przeznaczonym dla osób niepełnosprawnych.
Kolportażem materiałów na ten temat zajął się sam Stanisław Piechula, który zawiadomił, m.in. mikołowską policję.
- Oficjalnie przekazuję materiały, które wpłynęły do biura Rady Miejskiej, i co do których powzięliśmy informację o łamaniu przepisów ruchu drogowego przez radną Stanisławę Hajduk Bies - napisał burmistrz do komendanta.
Swoją drogą, sformułowanie o „łamaniu przepisów ruchu” było trochę nie na miejscu, bo to przecież dopiero policja ocenia, czy ktoś popełnił wykroczenie. I akurat w tym przypadku okazało się, że radna jest „czysta”. Policja odmówiła wszczęcia postępowania, gdyż miejsce wyznaczone do parkowania, z powodu którego wybuchła afera, zostało oznakowane nieprawidłowo. Jak napisali mundurowi w uzasadnieniu - nie odpowiada warunkom technicznym dla znaków i sygnałów drogowych. Nie ma znaku „D-18”, dodatkowo stanowisko nie ma minimalnych wymiarów wymaganych dla pojazdów osób niepełnosprawnych.
O usunięcie tych nieprawidłowości policja zwróciła się do spółdzielni mieszkaniowej „Nad Jamną”, która jest właścicielem parkingu przy ul. Waryńskiego.
Zarzut postawiony radnej okazał się więc bezpodstawny.
- A dla pełnej jasności: nigdy nie zajęłam tego miejsca. Mimo zajechania kołem na niebieską powierzchnię, zawsze było miejsce do parkowania dla jeszcze jednego samochodu - mówi Stanisława Hajduk-Bies.
Radna jest prawniczką i zastanawiała się nawet, czy autorom nagonki nie wytoczyć sprawy z artykuł 212 (m.in. zniesławienie), ale zrezygnowała z tego pomysłu.
Stanisława Hajduk-Bies
Skoro można było legalnie parkować na nielegalnym, nieprawidłowo oznakowanym miejscu - co wynika jasno z odpowiedzi policji - to sprawa jako bezprzedmiotowa powinna się znaleźć w koszu. Osoby, które przypisywały mi popełnienie wykroczenia powinny były przeprosić i tyle. Stało się jednak inaczej. Mimo moich wyjaśnień i odpowiedzi Policji sprawę nagłośniono, w internecie zamieszczono zdjęcia, nieprawdziwe informacje, wiele obraźliwych komentarzy. Ci, którzy przypisywali mi popełnienie wykroczenia, którego nie było, sami dopuścili się przestępstwa zniesławienia.
Napisz komentarz
Komentarze