Od tamtych wydarzeń minęło już prawie ćwierć wieku, ale wiele osób nie zapomni ich nigdy. To była jedna z najdłuższych pielgrzymek Jana Pawła II w całym pontyfikacie. W Polsce miał spędzić aż 12 dni. Na trasie znalazły się też Gliwice, gdzie 15 czerwca 1999 roku Ojciec Święty miał się spotkać z wiernymi na lotnisku tutejszego aeroklubu. Spodziewano się przybycia 800 tysięcy osób. Nie tylko w Gliwicach, ale praktycznie w całym regionie przygotowania rozpoczęto na wiele miesięcy wcześniej. To była ogromna operacja logistyczna. Od rana 15 czerwca na gliwickie lotnisko ściągały tłumy wiernych. Pielgrzymi byli kierowani do odpowiednich sektorów, aż nagle nastrój radosnego oczekiwania przerwał smutny komunikat. Poinformowano, że Papież nagle zachorował i nie przyjedzie. Pielgrzymi wracali do domów smutni i przygnębieni. Tymczasem w dwa dni później, z samego rana miasto i region zaczęła obiegać elektryzująca informacja, że Ojciec Święty poczuł się lepiej i przyjedzie z krótką wizytą do Gliwic. W mediach ten niespodziewany zwrot akcji nazwano „cudem nad Kłodnicą”. Dla organizatorów rozpoczęła się walka z czasem. Rozebrano już wielką scenę przygotowaną dwa dni wcześniej.
W zamian stworzono niewysoki podest, na którym powstał prowizoryczny ołtarz. Tuż przed południem nad gliwickim lotniskiem pojawił się papieski helikopter. Do historii przeszedł dialog św. Jana Pawła II ze śląskimi pielgrzymami.
- Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy. Bo ja bym z takim papieżem nie wytrzymoł. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo. Potem znowu nie ma przyjechać, a przyjeżdżo - żartował papież, próbując przy okazji swoich sił w śląskiej godce.
- Nic nie szkodzi! - odpowiedzieli wierni.
- No to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu - dodał św. Jan Paweł II.
Pobytowi Papieża w Gliwicach towarzyszyły ekipy telewizyjne. Niedawno przejrzano te materiały. Jednym z najbardziej poruszających ujęć była reakcja kobiety, której udało się dotrzeć w pobliże św. Jana Pawła II. Ktoś z pracowników telewizji rozpoznał „płaczącą niewiastę”. (JANO)
Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego
Od tamtych wydarzeń minęły prawie 24 lata, ale pamiętam jakby to było wczoraj. Jak wielu wiernych byłam bardzo zaniepokojona zdrowiem Papieża, a jednocześnie zawiedziona, że nie doszło do spotkania, do którego duchowo przygotowywałam się od wielu miesięcy. Rankiem 17 czerwca jechałam samochodem do pracy, czyli do Pałacu Młodzieży i Kultury w Katowicach, kiedy w radio usłyszałam, że Ojciec Święty jednak przyjedzie. Nie namyślałam się ani chwili zawróciłam samochód i ruszyłam w stronę Gliwic. Na lotnisku zgromadziły się już ogromne tłumy. Nie wiem jakim cudem udało mi się przedostać pod sam ołtarz. Nie wstydzę się łez, które uchwyciła kamera...
foto: Ujęcia z filmu, który został zrealizowany w czerwcu 1999 r.
Napisz komentarz
Komentarze