Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 16:47
PRZECZYTAJ!
Reklama

Szpital reaktywacja?

Rozmowa z Michałem Ekkertem, nowym koordynatorem ds. medycznych Szpitala Powiatowego w Mikołowie.
Szpital reaktywacja?

- W ciągu ostatnich dwóch - trzech lat napisałem przynajmniej dziesięć artykułów na temat szpitala powiatowego w Mikołowie. Wszystkie publikacje były pesymistyczne, a ostatnie wręcz dramatycznie. Jeśli nasza rozmowa ma mieć sens, proszę na początek odpowiedzieć na jedno, proste pytanie: czy naszemu szpitalowi naprawdę grozi upadek?

- Nasza rozmowa ma ogromny sens i mam nadzieję, że rozmawiać będziemy częściej, ale pod jednym warunkiem: proszę nie pytać więcej o upadek szpitala. Czeka nas sporo radykalnych, ale pozytywnych zmian i będzie pan miał pretekst do napisania jeszcze wielu artykułów o naszym szpitalu. Nie przyjechałem do Mikołowa, aby zgasić światło, lecz by włączyć nowe reflektory. Nie ma mowy, nawet nie dopuszczam do siebie myśli o zamknięciu szpitala. Taka placówka jest powiatowi mikołowskiemu potrzebna i kropka. Drugą zasadą, której musimy się trzymać jest dewiza jednego z moich zawodowych mentorów mówiąca, że pacjent jest naszym pracodawcą. Dobrze postawione pytanie powinno brzmieć: co trzeba zrobić, aby wyprowadzić szpital z długów, poprawić jego ofertę, zwiększyć dostępność mieszkańców do usług medycznych, zmotywować otoczenie szpitala do współpracy.

- Jest pan w Mikołowie krótko i ma już na koncie jeden cud. Udało się panu przekonać samorządowców z gmin tworzących powiat mikołowski, aby dołożyli w tym roku pieniądze do szpitala.

- To nie jest cud, ale - jak powiedziałem wcześniej - dobra motywacja. Samorządowcom nie wolno mówić: dajcie kasę, bo jak nie to zamkniemy szpital. To jest nieprofesjonalne i nieskuteczne. Staroście, burmistrzom i wójtom przedstawiłem swój plan: rozszerzymy ofertę, zwiększymy o 200-300 procent dostęp pacjentów do nielimitowanych usług. Przekonałem samorządowców, że wspierając szpital inwestują w swoich mieszkańców, a nie topią pieniędzy w niewydolną machinę służby zdrowia.

- A jest niewydolna?

- To jest temat rzeka. Czasami ktoś mnie pyta, czy na Śląsku jest za dużo szpitali? Nie wiem, czy jest ich za dużo, ale na pewno są źle rozmieszczone. W 150-tysięcznym Bytomiu funkcjonują trzy duże szpitale. Oczywiście, one powstały kiedy miasto było w rozkwicie i liczyło o sto tysięcy mieszkańców więcej. Pytanie dlaczego nikt nie próbuje dostosować siatki placówek medycznych do demograficznych realiów.

- Zgodzi się pan opinią, że szpitale powiatowe są najsłabszym ogniwem w polskiej służbie zdrowia?

- Trzeba sobie najpierw wyjaśnić, jakie są typowe problemy szpitali powiatowych. Najpoważniejszym, poza wysokimi kosztami stałymi, jest konieczność utrzymania różnych oddziałów, którym trzeba zapewnić odrębne warunki pracy i specjalistyczny personel. Przyjrzyjmy się strukturze naszego szpitala. Mamy oddziały ginekologiczny, położniczy, neurologiczny z pododdziałem udarowym, chorób wewnętrznych, geriatryczny, izbę przyjęć i zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy. Trudno jest spiąć organizacyjne tak różnorodną strukturę. My możemy sobie na to ponarzekać, ale nie wolno nam oceniać oddziałów pod kątem rentowności, ponieważ zadaniem szpitala powiatowego jest ratowanie zdrowia i życia mieszkańców. Szpitale jednoimienne mają się pod tym względem zdecydowanie lepiej, ponieważ cała administracja i system organizacji pracy są sprofilowane pod jeden typ usługi medycznej. Trzeba też wspomnieć o tym, że prywatne szpitale, których powstaje coraz więcej, wysysają pieniądze z systemu, zwłaszcza na procedury dobrze opłacane przez NFZ.

- W mediach pojawia się często przykład wszczepiania endoprotez biodra i kolana.

- To jest dobry przykład. NFZ płaci wszystkim po równo za ten zabieg. Problem w tym, że do prywatnych klinik trafiają tylko pacjenci ogólnie zdrowi, to znaczy tacy, którzy nie cierpią na schorzenia mogące spowodować ewentualne komplikacje przy wszczepieniu endoprotezy. Jeśli jest podejrzenie, że zabieg będzie wymagał współpracy większego zespołu lekarskiego albo zapewnienia dłuższej opieki, taki pacjent trafia do państwowego szpitala.

- Przejdźmy do spraw zasadniczych. Jaki ma pan plan na uzdrowienie szpitala powiatowego w Mikołowie?

- Przede wszystkim musimy uruchomić potencjał naszych poradni specjalistycznych. Jest ich całkiem sporo: chirurgii ogólnej, chirurgii urazowo-ortopedycznej, dla kobiet, onkologiczna, neurologiczna, medycyny pracy, rehabilitacji, urologiczna, kontroli rozwoju wcześniaków, kardiologiczna dla dzieci, profilaktyki leczenia odwykowego i pracownia USG. Większość z nich będzie pracowała dłużej, aby mogły przyjąć większa liczbę pacjentów. Zatrudnimy nowych lekarzy, specjalistyczne pielęgniarki...

- Skąd pan weźmie pieniądze?

- Odpowiem przykładem z zakresu pańskiej branży. „Nasza Gazeta” ma 28 stron. Jeśli zamówię u pana 8 stron reklamowych, zostanę odprawiony z kwitkiem, ponieważ tyle się nie zmieści?

- Oczywiście, że nie. Pieniądze z takiej reklamy pozwoliłyby na zwiększenie objętości gazety i zostałoby jeszcze sporo „górki” dla wydawcy.

- Właśnie na takiej zasadzie będzie działać szpital. Większa liczba wykonanych specjalistycznych badań ma proste przełożenie na więcej pieniędzy z NFZ. Podam prosty przykład. W wielu szpitalach wykonuje się na okrągło badania kolonoskopii. U nas robi się je sporadycznie. Tymczasem na liście oczekującej na to badanie mamy 161 osób. Jak się okazuje, wąskim gardłem jest myjka potrzebna do sterylizacji sprzętu. Mamy tylko jedną, a samo mycie trwa dosyć długo. Rozwiązanie jest proste. Kupimy więcej myjek i zwiększymy przepustowość badań. Ucieszą się pacjenci z naszego powiatu, bo nie będą musieli jechać do Katowic, a szpital zarobi. Albo inny przykład. NFZ płaci 4024 złotych za badanie na obecność guzków w piersi u kobiet. Koszt jednorazowej aparatury do takiego zabiega wynosi około 800 złotych. Szpital może na czysto, na jednej biopsji zarobić trzy tysiące złotych. Jeśli wykonamy około stu takich zabiegów w miesiącu, zarobimy w skali roku trzy miliony. Idźmy dalej. Niedawno zatrudniliśmy pediatrę, co pozwoli nam uruchomić w przychodni przy Okrzei całodobowy, dziecięcy Punkt Opieki Zdrowotnej...

- Czy szpital wyjdzie z długów, które dotychczas hamowały jakiekolwiek działania naprawcze?

- Długi nie powinny hamować, ale wyzwalać pomysły na naprawę szpitala. Nie obiecam, w jakim stopniu i w jakim tempie będziemy wychodzić na finansową prostą, ale proszę nie zapominać, że nie wszystko zależy od pieniędzy. Zmian na lepsze oczekują nie tylko pacjenci, ale i pracownicy szpitala. Oni muszą mieć świadomość, że uczestniczą nie tylko w ważnej misji społecznej, ale także w dobrze zarządzanym projekcie biznesowym, gdzie za dobrą pracę dobrze się płaci. Powtórzę jeszcze raz, chcemy docelowo zwiększyć o trzysta procent dostęp mieszkańców powiatu do nielimitowanych usług medycznych. Jeśli wejdziemy na tę ścieżkę, sytuacja finansowa będzie się stopniowo poprawiać.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama