Pisaliśmy w październiku, że starosta powiatowy Mirosław Duży poluzował przepisy dotyczące wycinki drewna w prywatnych lasach. To odpowiedź na kryzys surowcowo-energetyczny wywołany wojną na Ukrainie. Rynek opałowy szaleje. Wprawdzie węgiel staje się bardziej dostępny, ale mimo rządowych dotacji i samorządowego wsparcia logistycznego, jego cena może zwalić z nóg. W tej sytuacji do łask wraca drewno. Można nim palić w prostym kotle, piecu, kominku, trzonie kuchennym. Jest nie tylko ekologicznym źródłem ciepła, ale także wyjątkowo atrakcyjnym pod względem relacji ceny do wydajności energetycznej. Niestety, z drewnem opałowym też zaczynają się robić problemy. Jest coraz droższe i zaczyna go brakować, choć Polska jest jednym z największych w Europie producentów tego surowca. Głównym operatorem na drewnianym rynku są Lasy Państwowe, które nie nadążają z realizacją zamówień dla indywidualnych odbiorców.
W pierwszej kolejności państwowa spółka musi obsłużyć kontrakty z firmami stolarskimi, meblarskimi czy papierniczymi. Czy jest szansa na ustabilizowanie rynku drewna opałowego? Częściowym rozwiązaniem jest wykorzystanie potencjału sektora komercyjnego, czyli lasów prywatnych. Gospodarką leśną na swoim terenie zarządza starosta powiatowy. Od jego decyzji zależy, czy właściciele prywatnych lasów mogą uruchomić wycinkę z przeznaczeniem na rynek opałowy. W powiecie mikołowskim jest taka możliwość. Starosta nie stawia przeszkód właścicielom lasów prywatnych, jeśli planują wycinkę. Zapytaliśmy jednego z przedsiębiorców, czy jest popyt na drewno?
- Dałem do gazety niewielkie ogłoszenie o sprzedaży, a telefony urywają się przez cały dzień. Dzwonią głównie ludzie starsi. Pytają o kubik albo i mniej. Kiedy mówię, że bardziej opłaca się kupić za jednym razem większą ilość drewna odpowiadają, że ich nie stać - mówi właściciel lasu w Łaziskach Górnych.
Napisz komentarz
Komentarze