Maszt telekomunikacyjny powstanie w Mikołowie - Mokrem, w najwyżej położonym miejscu sołectwa, na styku ulic Łącznej i Podgórnej. To szczere pole, a w pobliżu znajdują się słupy wysokiego napięcia.
Nikt nie protestował przeciwko budowie masztu w tym miejscu.
Inaczej było w centrum miasta. Jedna z firm telekomunikacyjnych upatrzyła sobie teren w pobliżu stadionu AKS. Starostwo nie wydało zgody na tę inwestycję choć trzeba pamiętać, że od 2019 roku obowiązuje w Polsce tzw. „megaustawa 5G”. Przepisy zapaliły zielone światło dla budowy infrastruktury telekomunikacyjnej i maksymalnie utrudniły jej blokowanie.
W przypadku lokalizacji przy AKS sprzeciw wyraził mikołowski samorząd i miał mocne argumenty.
- Posadowienie masztu w tym miejscu ingeruje w nasze warunki bytowo-społeczne i mocno narusza przestrzeń rekreacyjno-sportową. Podkreślaliśmy fakt, że rozpoczęliśmy w tym miejscu rozbudowę infrastruktury sportowej. Posadowienie w pobliżu słupa telefonii komórkowej mogłoby spowodować zakłócenie przebiegu realizacji tej inwestycji, a nawet uniemożliwić jej wykonanie z uwagi na konieczność spełnienia wszelkich norm jakim podlegają kompleksy rekreacyjno-sportowe, a w tym przepisy przeciwpożarowe i uzgodnienia branżowe. W konsekwencji mogłoby dojść do utracenia lub zwrotu funduszy uzyskanych na tę inwestycję - mówi Mateusz Handel, wiceburmistrz Mikołowa.
Inaczej ma się sprawa w Wyrach.
Pisaliśmy o tym w majowym wydaniu i wracamy do tematu, bo są nowe informacje. Przypomnijmy, że 50. metrowy maszt telekomunikacyjny ma powstać na prywatnej działce przy ul. Kopaniny. To wąski, nieatrakcyjny pas ziemi i wcześniej nie było potrzeby uchwalania tam miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jednak koncerny telekomunikacyjne polują właśnie na takie miejsca i sytuacje. Skoro nie ma planu, to można budować, co się chce. Siódmego marca inwestor złożył do powiatu wniosek o pozwolenie na budowę masztu. Starosta miał na podjęcie decyzji 60 dni. Gdyby przekroczył ten termin, firma mogłaby skarżyć powiat o wielomilionowe odszkodowanie z tytułu utraconych korzyści. W Wyrach rozpoczął się wyścig z czasem. Władze gminy wiedząc o ruchu inwestora postanowiły w ekspresowym tempie przygotować plan zagospodarowania dla okolic ul. Kopaniny. Teren rolny został przekształcony w mieszkaniowy, co wyklucza budowę instalacji telekomunikacyjnych. Niestety, takich spraw nie da się załatwić w kilka godzin. Uchwalanie przepisów lokalnych ma swoje procedury i terminy. Rada Gminy Wyry przyjęła plan w najszybszym możliwym czasie, czyli 27 kwietnia. Już w dzień później, w ekspresowym, niespotykanym dla tej instytucji tempie, treść uchwały opublikował Śląski Urząd Wojewódzki. Czas na uprawomocnienie wynosi dwa tygodnie. Nowy plan zaczął obowiązywać od 13 maja. Można pogratulować tempa pracy wyrskim samorządowcom i wojewódzkim prawnikom, ale i tak się spóźnili. Do sukcesu zabrakło czterech dni. Starosta miał 60 dni na podjęcie decyzji licząc od 7 marca, kiedy wpłynął wniosek inwestora. Siódmego maja wypadało w sobotę. Oznacza to, że nieprzekraczalnym terminem dla starosty Mirosława Dużego na podpisanie zgody na budowę masztu był poniedziałek, 9 maja. I tak zrobił.
Nie oznacza to, że wszystko jest stracone.
Starosta dopuścił do postępowania decyzyjnego właścicieli nieruchomości sąsiadujących z działką, gdzie ma powstać maszt, którzy odwołali się do Urzędu Wojewódzkiego. Nieoficjalnie wiemy, że wojewoda być może skieruje sprawę do ponownego rozpatrzenia do mikołowskiego starostwa. Oznacza to, że procedura rozpocznie się od nowa, ale w innej sytuacji prawnej, ponieważ w Wyrach obowiązuje już plan zagospodarowania przestrzennego, który skutecznie może zablokować budowę masztu. Jeśli tak się stanie, mieszkańcy i samorządowcy poczują ulgę, ale na odtrąbienie zwycięskich fanfar będzie za wcześnie. Trudno oczekiwać, aby bogaty koncern telekomunikacyjny, zatrudniający zastępy najlepszych prawników, tak łatwo złożył broń. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze