Kto by pomyślał, że w naszym powiecie przedwyborczy sezon polityczny rozpocznie się w gminie Wyry.
I to w jakim stylu! Przełomowa sesja Rady Gminy, zakończona spektakularnym odwołaniem Adama Myszora, trwała do północy. To prawdziwa perełka, jak na senną atmosferę, panującą w samorządach naszego powiatu.
Z drugiej strony można się tego było spodziewać.
W gminie Wyry od 2006 roku rządzi wójt Barbara Prasoł. Jeśli wystartuje w najbliższych wyborach znów będzie faworytką, ale z jej otoczenia płyną niejednoznaczne sygnały. Podobno popularna wójt nie wyklucza, że na obecnej kadencji zakończy przygodę z samorządem. Jeśli to prawda, czeka nas pasjonująca gra o tron w Wyrach.
W 2014 roku w starciu o fotel wójta Barbara Prasoł wygrała z Adamem Myszorem różnicą 26 punktów procentowych. Cztery lata później, podczas kolejnej potyczki dystans ten skrócił się do 14 proc. Gdyby utrzymała się ta tendencja, w 2023 roku doszłoby do wyjątkowo wyrównanego pojedynku. Oczywiście pod warunkiem, że wystartuje Barbara Prasoł. Jeśli nie, jej środowisko polityczne będzie miało spory problem. Coś podobnego wydarzyło się już w Katowicach. Niezwykle popularny prezydent Piotr Uszok zakończył karierę i wyznaczył następcę. Marcin Krupa wygrał, ale zwycięstwo zawdzięczał nie tylko rekomendacji, ale także brakowi równorzędnego rywala.
W Wyrach przeciwnik jest i do tego z dosyć ciekawą geografią poparcia.
Podczas ostatnich wyborów Adam Myszor wygrał wybory na wójta we wszystkich trzech komisjach w Gostyni. Patrząc na wyborcze statystyki jest najpopularniejszym samorządowcem tej części gminy Wyry. Nic dziwnego, że jako radny zasiadł, m.in. w komisji gostyńskiej. Przy tym wszystkim jest raczej nieszkodliwy dla wójt Prasoł, ponieważ w Radzie Gminy ma zbyt mało szabel, aby ją blokować. Ze względów taktycznych i logicznych, większość radnych z obozu władzy powinna wyciszać i obchodzić opozycjonistę bokiem, aby mu nie dawać pretekstów do rozgłosu. Wybrano jednak inną strategię. Pod dosyć zaskakującymi zarzutami Rada Gminy przegłosowała wyrzucenie Adama Myszora z komisji gostyńskiej. Wytknięto mu niewłaściwe zachowanie podczas obrad oraz... przeprowadzkę. Jakiś czas temu radny się ożenił i jak każdy mężczyzna w jego sytuacji poszukał samodzielnego mieszkania. Dobre lokum trafiło się kilkaset metrów dalej, ale już na terenie Wyr. Jest to zmiana na lepsze nie tylko w wymiarze osobistym, ale i społecznym. Gostyń nadal będzie politycznym matecznikiem radnego, a Wyry wraz z nowym mieszkańcem zyskały w Radzie Gminy wsparcie w postaci doświadczonego samorządowca.
Mimo to nieprzychylni Myszorowi radni uznali, że w tej sytuacji nie może już zajmować się sprawami Gostyni.
Poza osobistą niechęcią pokazali przy okazji, że wciąż aktualny jest podział na „my” i „oni”, ci z Gostyni i ci z Wyr - wbrew oficjalnej narracji o łagodzeniu animozji między dwiema częściami gminy. Jakby tego było mało, do boju ruszył też gminny prawnik, który złożył na Myszora doniesienie do prokuratury. Radny nie chciał nam zdradzić o co poszło, ale dociekliwi czytelnicy portalu: www.gostynslaska.pl mogą domyśleć się tła sprawy. Myszor został przez sąd oczyszczony z zarzutów. Trudno jednak nie dostrzec w tej akcji próby wyeliminowania go z wyścigu o fotel wójta. Gdyby dostał wyrok, nawet niski i symboliczny, nie mógłby kandydować.
Jeśli ktoś chciał zrobić Myszorowi na złość, to odniósł odwrotny skutek.
Przysporzył mu jedynie popularności, współczucia wyborców i zainteresowania mediów. Nie mieliśmy zamiaru pisać o wyrskim radnym, ale jako lokalny brukowiec - jak postrzega „Naszą Gazetę” wielu samorządowców - nie możemy przepuścić tak dobrze rokującego tematu.
Jerzy Filar
Adam Myszor, Radny Gminy Wyry
Odwołanie mnie z komisji gostyńskiej to akt politycznej zemsty na niewygodnej, merytorycznej opozycji. Władza niszczy mnie i moich najbliższych bezpodstawnymi oskarżeniami, angażując w całą akcję policję i prokuraturę, ale jako pretekst odwołania mnie z komisji podają mój rzekomo „cięty język”. Poziom hipokryzji w tej sprawie dawno przekroczył już normy przyzwoitości. Podczas sesji, na której doszło do odwołania, radni w świetle kamer, bez cienia krępacji używali wulgaryzmów na k..., a prowadząca obrady Joanna Pasierbek-Konieczny nawet na to nie zareagowała. Jednocześnie takie osoby kreują się na arbitrów elegancji. Mój wniosek o nagrywanie posiedzeń komisji i udostępnianie do publicznej wiadomości radni tworzący lokalny układ władzy utrącili. Widocznie władza bardziej niż mojego zachowania wstydzi się własnych podejmowanych tam decyzji na szkodę mieszkańców i nie chce, aby niektóre sprawki ujrzały światło dzienne. To właśnie na komisjach zapada wiele złych rozwiązań uderzających w ludzi, których teraz nie będę mógł blokować, bo odebrano mi możliwość głosowania. Jakby się nie tłumaczyli, radni po prostu zlekceważyli mieszkańców, którzy obdarzyli mnie zaufaniem, a ich ogromny głos poparcia dla mnie wyrzucili na polityczny śmietnik. Takie działania kładą się cieniem na całym samorządowym dorobku naszej Gminy. Szkoda, że przy tej okazji niektórzy lokalni politycy znów chcieliby rozbudzić antagonizmy między Gostynią a Wyrami. Mam nadzieję, że ludzie nie dają się ponieść tego typu podsycaniu animozji między dwoma naszymi miejscowościami. Do tej pory w Radzie Gminy zabiegłem o interesy zarówno mieszkańców Gostyni, jak i Wyr i to na pewno się nie zmieni.
Joanna Pasierbek-Konieczny, Przewodnicząca Rady Gminy Wyry
Sytuacja, do której doszło w naszej radzie, nie pojawiła się z dnia na dzień. Od dłuższego czasu zachowanie Adama Myszora podczas posiedzeń Komisji ds. Rozwoju Miejscowości Gostyń było niewłaściwe. Moim zdaniem, nie możemy się godzić na obraźliwe zwroty w stylu - „nie potrafi pan do dwóch policzyć ”, „trzeba tłumaczyć, jak krowie na rowie”, „bredzisz”, „nie myśl, bo ci to nie wychodzi”, „pani to w ogóle niewiele rozumie”, nie powinno również mieć miejsca przerywanie wypowiedzi innych radnych czy niestosowanie się do próśb przewodniczącego. Chcemy merytorycznie pracować dla dobra naszych mieszkańców, a nie wysłuchiwać długich monologów radnego, które przeważnie są oderwane od omawianych tematów, dyskutować na temat nic niewnoszących spraw formalnych czy godzić się na słowną agresję. Co najsmutniejsze - radny potrafi zupełnie inaczej prezentować się podczas sesji, kiedy posiedzenie jest transmitowane, gdzie zasadniczo powstrzymuje się od takiego zachowania, a zupełnie inaczej podczas komisji, kiedy jesteśmy we własnym gronie. Jak widać po wyniku głosowania - w kwestii zachowania Adama Myszora radni są praktycznie jednogłośni (jeden radny był nieobecny na sesji). Uważam, że odwołanie nie jest żadną „polityczną zemstą”, „chęcią zamknięcia ust”, czyhaniem na pracę zawodową, nie ma również nic wspólnego z rodziną pana radnego - jest wyłącznie odpowiedzią na jego zachowanie. Adam Myszor nadal pozostaje członkiem Rady Gminy, może przedstawiać swoje zdanie, głosować we wszystkich sprawach, a także reprezentować mieszkańców - w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Napisz komentarz
Komentarze