- Nie przenosi się Pan do Polski 2050 Szymona Hołowni?
- Skąd to pytanie?
- To taki trend w Pana formacji. Przeszło już wielu parlamentarzystów i samorządowców. Poza tym sondaże jemu sprzyjają, a wam nie.
- Politycy zazwyczaj odpowiadają w takiej sytuacji, że najważniejszym i najbardziej miarodajnym sondażem są wybory. Jest to stary i mocno zużyty slogan, ale prawdziwy. Co jakiś czas w polskiej polityce pojawiają się „czarne konie” i „złote dzieci” z aspiracjami na wywrócenie partyjnego stolika. Nie udało się to Januszowi Palikotowi, Pawłowi Kukizowi, Robertowi Biedroniowi, Ryszardowi Petru. Czy Szymon Hołownia podzieli ich los? Nie podejmuję się odpowiedzi, a mówiąc szczerze nie jest to problem, który nie pozwala mi spać po nocach.
- A powinien, bo w powiecie mikołowskim już kilku samorządowców przeszło do Hołowni. Sam Pan nie został sześć lat temu starostą z tego powodu, że świeżo wybrana radna OKS nieoczekiwanie przeszła do PiS.
- Tamta sytuacja nie tylko okryła wstydem wspomnianą osobę, ale też nie przysłużyła się poprawie wizerunku samorządowców wśród wyborców. Jestem przeciwnikiem zmieniania politycznych barw bez względu na to, czy to jest początek, środek czy koniec kadencji. Ludzi nie wolno oszukiwać.
- Mówi Pan, jak polityk PO. Chciałbym teraz porozmawiać ze starostą. Jest Pan pod wrażeniem Krajowego Planu Odbudowy, jaki przedstawił premier Morawiecki?
- Rozmawialiśmy na ten temat kilka dni temu podczas konwentu powiatów województwa śląskiego i nastroje wśród samorządowców są średnio optymistyczne.
- Dlaczego? Kasa jest przecież duża.
- Kasa jest duża, ale wątpliwości budzi sposób jej wydatkowania. Największym problemem dla powiatów jest służba zdrowia. Z otwartymi rękami przyjmę każdą propozycję rządu, za którą pójdzie poprawa jakości i dostępności usług medycznych. W planie Morawieckiego tego nie ma. Podobnie, jak nie ma oferty lepszych kontraktów z NFZ. W czasie epidemii pozwoliłoby to złapać oddech szpitalom powiatowym.
- W planie Morawieckiego na szpitale powiatowe przeznaczono 850 mln zł.
- Z jednej strony rząd obiecuje duże pieniądze, a z drugiej straszy przejmowaniem szpitali powiatowych. To przewrotna taktyka albo zwyczajny skok na kasę. Ktoś musi przecież zarządzać tymi milionami.
- Poza służbą zdrowia, gorącym, lokalnym tematem jest groźba szybszego zamknięcia Elektrowni Łaziska.
- To nie jest tylko problem lokalny. Początkowo datę zamknięcia Elektrowni Łaziska wyznaczono na 2028 rok. Teraz słyszymy o roku 2025. Oznacza to, że cały plan transformacji energetycznej regionu i umowa społeczna z górnikami, są palcem na wodzie pisane.
- Skąd Pan wie o roku 2025?
- Związkowcy dotarli do wewnętrznych dokumentów zarządu Tauronu, gdzie jest mowa o roku 2025, jeśli łaziskie moce uda się przenieść do bloków w Elektrowni Jaworzno. Dowiedzieliśmy się o tym, podczas spotkania samorządowców i związkowców, zorganizowanego przez burmistrza Łazisk Górnych. W tej sytuacji postanowiliśmy działać. Podczas najbliższej sesji Rady Powiatu przygotujemy apel, aby nie przyspieszać procesu zamykania elektrowni, ponieważ zrodzi to problemy, na które powiat, a zwłaszcza Łaziska Górne nie są jeszcze przygotowane.
- Może warto zrobić krok do przodu. Pogodzić się z nieuchronnym losem elektrowni i poszukać rozwiązań, które pozwolą wykorzystać potencjał tego miejsca.
- Prowadzimy rozmowy, które - mam nadzieję - pozwolą utworzyć w tym miejscu strefę przemysłową, ale nie tylko inwestorzy są ważni. Elektrownia dostarcza ciepło systemowe do łaziskich mieszkań. Musimy zagwarantować kontynuację tych dostaw.
- Zbudujcie tam ekospalarnię śmieci. Zapewni ciepło i prąd, a przy okazji rozwiąże problem odpadów komunalnych.
- Takie rozwiązanie też jest brane pod uwagę...
- Nikt jeszcze o tym nie mówił.
- To w takim razie debiutujemy z tym pomysłem w przestrzeni publicznej. Taka inwestycja byłaby przełomowa dla naszego powiatu, ale zanim cokolwiek zrobimy ten temat trzeba przegadać z samorządowcami i przede wszystkim mieszkańcami...
- I z inwestorami. Powiat i tworzące go gminy nie udźwigną takiej inwestycji.
- Skoro rząd chce nam zamknąć Elektrownię Łaziska to niech weźmie na siebie ciężar zagospodarowania jej potencjału. Jeśli wierzyć w informacje płynące z Warszawy i Katowic, na transformację energetyczną naszego regionu przeznaczone są miliardy złotych. Przemiana elektrowni węglowej w nowoczesny zakład termicznego przetwarzania odpadów byłby idealnym przykładem, że opowieści o modernizacji Śląska nie są bajką dla wyborców, ale konkretnym planem działania.
- W związku z ekospalarnią w Łaziskach można mówić o jakiś konkretach?
- Jesteśmy na samym początku drogi. Ta rozmowa jest pierwszym sygnałem dla mieszkańców powiatu mikołowskiego, że taka inwestycja jest rozważana. Dlatego będę wdzięczny za wszelkie sygnały zwrotne. Korzystając z kanałów komunikacyjnych „Naszej Gazety” zachęcam Państwa do dzielenia się uwagami, sugestiami i krytycznymi opiniami.
Rozmawiał: Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze