- Dawno nie gościł Pan na naszych łamach i dlatego zapytam - trochę nie po dziennikarsku - co u Pana słychać?
- Odpowiem też mało medialnie: jakoś leci…
- Nie narzeka Pan?
- Narzekanie nigdy nie leżało w mojej naturze i nie zacznę marudzić tylko z tego powodu, że jest koronawirus.
- W Radzie Powiatu uchodzi Pan za lobbystę na rzecz Orzesza.
- Jesteśmy od tego, aby dbać o zrównoważony i harmonijny rozwój całego powiatu. Nie zmienia to faktu, że każdy z radnych reprezentuje jedną z pięciu miejscowości tworzących nasz powiat i kontekst lokalny ma wpływ na podejmowane działania. jestem orzeszaninem i obowiązki mam orzeskie.
- Wąskim gardłem w samorządach są chyba drogi.
- To nieuniknione. Potrzeby remontowe i inwestycyjne będą zawsze większe, niż środki którymi dysponujemy. Nie znaczy to, że trzeba odpuszczać ważne projekty. Podczas posiedzenia komisji Budżetu Inwestycji i Ochrony Środowiska zwróciłem uwagę na fatalny stan ul. Bukowina. Tam też jest potrzebny remont ze względów bezpieczeństwa. Otrzymałem zapewnienie od dyrektora Powiatowego Zarzadu Dróg, że w pierwszej kolejności zostanie zrobiony chodnik na odcinku 350 metrów, a następnie wyremontowana będzie cała ulica. O tę inwestycję zabiegałem razem z Michałem Macioszkiem, wiceprzewodniczącym komisji Gospodarki Komunalnej, Budownictwa, Budżetu i Mienia Rady Miejskiej w Orzeszu.
- Podczas wrześniowego, wyjazdowego posiedzenia komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Promocji, które odbyło się w Hucie Szkła, podobno było nerwowo.
- Nie nerwowo, ale rzeczowo. Mieszkańcy wielokrotnie prosili mnie o interwencję w sprawie zagrożenia drogowego, jakie powodują ciężarówki zawracające i manewrujące w pobliżu huty. Mam pomysł na taką zmianę organizacji ruchu na ulicach Partyzantów i Szklarskiej, aby było tam bezpiecznie. Jest spora szansa, że huta wyłoży pieniądze na ten cel. Czasami o poprawie sytuacji drogowej nie decydują wielkie pieniądze, ale pomysł. Tak było podczas przebudowy ul. Żorskiej. Kierowcy skarżyli się na źle zorganizowany ruch wahadłowy, który stwarzał spore zagrożenie. Udało się przekonać wykonawcę remontu do usprawnienia „wahadła”.
- Co Pan ostatnio zrobił dobrego dla Orzesza?
- Zabiegałem o wycięcie chaszczy zarastających rów melioracyjny w pasie ulicy Jana Długosza, która jest drogą powiatową. Tu nie chodziło tylko o estetykę, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo. Krzaki utrudniały widoczność i zmuszały przechodniów do wychodzenia na asfalt. Zostało to zrobione i problemu już nie ma.
- Która ulica w Orzeszu jest w najgorszym stanie?
- To nie jest łatwe pytanie, bo wiele dróg prosi się o remont, a okolicznym mieszkańcom zależy, aby ich ulica była naprawiona w pierwszej kolejności. Moim zdaniem w najgorszym stanie jest ulica Chrobrego w Woszczycach, łącząca Mościska z Gardawicami. Przeznaczyliśmy w powiecie na jej remont 3 mln zł. Pilnuję tej sprawy i mam zapewnienie, że ta inwestycja zostanie zrealizowana.
- Jest Pan członkiem Rady Społecznej Szpitala Chorób Płuc w Orzeszu. Jak placówka radzi sobie w czasach koronawirusa?
- Szpital jest dobrze zarządzany i zdaje egzamin w tej niezwykle trudnej sytuacji dla służby zdrowia. Nasza placówka może też liczyć na wsparcie zewnętrzne. Dzięki dotacji Samorządu Wojewódzkiego Śląskiego zakupiono, m.in. aparat do termolezji i RTG z torem wizyjnym. Sprzęt ten umożliwia wykonywanie procedur zabiegowych w leczeniu bólu m.in. w chorobach nowotworowych, chorobach zwyrodnieniowych kręgosłupa, stawów, w przebiegu cukrzycy, po półpaśćcu, w neuropatiach nerwów obwodowych.
- Czegoś brakuje Panu w Orzeszu?
- To jest temat rzeka, ale z takich konkretnych spraw brakuje mi „Gazety Orzeskiej”. Podobne odczucia ma wielu mieszkańców, którzy byli przyzwyczajeni do tego tytułu. Teraz jedynym źródłem gazetowej informacji o Orzeszu jest „Nasza Gazeta”.
Rozmawiał: Jerzy Filar
Napisz komentarz
Komentarze