Po ulicy Żorskiej w Orzeszu jest to druga pod względem wielkości inwestycja remontowa w powiecie. Modernizacja ul. Rybnickiej została podzielona na pięć etapów. Drugi, najtrudniejszy, został już zrobiony. Na pozostałe powiat nie miał pieniędzy, ale w marcu pojawiło się światełko w tunelu. Rząd uruchomił Fundusz Dróg Samorządowych. Powiat wystąpił o środki na etap pierwszy i trzeci. Długo zwlekano z decyzją, ale w październiku przyszła dobra - jakby się wydawało - wiadomość. Powiat dostał 10 mln zł dofinansowania na remont Rybnickiej. W papierach koszt inwestycji oszacowano na 20 mln zł. Trzeba jednak pamiętać, że kosztorys wykonawczy jest zazwyczaj niższy, czasami nawet o 20 proc. Zwłaszcza teraz firmy mocno obniżają ceny, aby tylko dostać zlecenie. Gmina Wyry zadeklarowała, że może dołożyć półtora miliona. Pozostałą część miał sfinansować powiat. Tymczasem, starostwo uznało, że nie zrealizuje tej inwestycji, ponieważ nie ma z czego dołożyć.
W tej sprawie władze powiatu podobno były podzielone. W każdym razie, podczas wirtualnej sesji Rady Gminy Wyry wicestarosta Tadeusz Marszolik zakomunikował, że dotacji nie przyjęto i remontu nie będzie. Jest to podwójny błąd. Po pierwsze, źle to świadczy o starostwie, jeśli nie potrafi porządnie skalkulować inwestycji. Po drugie, urzędnicy w instytucjach dzielących kasę dla samorządów nie znoszą takich sytuacji, bo robi się bałagan. Ktoś chce, a później odmawia. Pojawia się wolne 10 mln zł, które trzeba dać komuś innemu, co wymaga administracyjnych operacji. Niedobrze jest mieć łatkę takich, którzy sprawiają kłopoty. Rodzi to ryzyko, że za kolejnym razem pieniądze, które miały trafić do nas, od razu dostanie ktoś inny.
Napisz komentarz
Komentarze