W czasie wiosennej fali koronawirusa sceptycy przekonywali, że to nie jest pandemia. Powoływali się na statystyki umieralności w porównaniu rok do roku. Wynikało z nich, że koronawirus nie podwyższył wskaźnika zgonów w stosunku do wiosny 2019 r. Sytuacja zmieniła się jesienią. Koronawirus przyspieszył. Wskaźnik dziennej zachorowalności otarł się o 30 tys., a liczba zgonów kilka razy przekroczyła 600 zmarłych. Czarna seria przełożyła się na statystyki. Według danych Ministerstwa Cyfryzacji w październiku zmarły w Polsce 49 132 osoby. To o prawie 44 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Raport o śmiertelności przygotował portal: www.konkret24.tvn24.pl.
Jak czytamy, lekarze nie mają wątpliwości, że wzrost śmiertelności jest żniwem pandemii.
Medycy wskazują dwa powody: zachorowania na COVID-19 i tzw. dług zdrowotny - czyli wstrzymanie leczenia innych chorób ze względu na pandemię. W 13 województwach przyrost zgonów wyniósł co najmniej jedną trzecią. Na 380 powiatów tylko w 22 nie przybyło zgonów rok do roku.
W województwie śląskim w październiku 2020 r. zmarło 6270 osób (więcej o 1994 niż rok wcześniej, to najwyższy liczbowy wzrost ze wszystkich województw) - o 47 proc.
W naszym regionie znajduje się też rekordzista tej czarnej statystyki. Największy procentowy przyrost zgonów w kraju odnotowano w powiecie bieruńsko-lędzińskim. W październiku 2019 roku zmarło tam 11 osób, rok później 52, co daje przyrost o 373 proc.
W powiecie mikołowskim statystyka nie jest aż tak dramatyczna, ale - niestety - znajdujemy się znacznie powyżej średniej wojewódzkiej i krajowej. W październiku 2019 r. zmarło u nas 80 osób, a w październiku 2020 r. 150 osób. To o 88 proc. więcej.
Napisz komentarz
Komentarze