Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 12:44
PRZECZYTAJ!
Reklama

Ile zapłaci Mikołów za polityczne zaangażowanie swojego burmistrza?

Burmistrz Stanisław Piechula uznał rządową tarczę inwestycyjną dla samorządów za kpinę i farsę. Nie chce tych pieniędzy? Przypomnijmy, że Mikołów może dostać prawie 4 mln zł.
Ile zapłaci Mikołów za polityczne zaangażowanie swojego burmistrza?

Przed wyborami rząd ogłosił uruchomienie programu inwestycyjnego dla samorządów. W sumie jego wartość wynosi 6 mld zł, a dla naszego powiatu i tworzących go miejscowości przewidziano ok. 14 mln zł. Aby sięgnąć po te środki burmistrzowie, wójtowie i starosta muszą zadeklarować, jakie inwestycje chcą zrealizować. Ogłoszenie programu wpisało się w rządową tarczę antykryzysową, ale przypadło też na finisz kampanii prezydenckiej. Nawet, jeśli była to kiełbasa wyborcza, to dosyć treściwa. Mirosław Duży, starosta powiatowy i jednocześnie członek władz regionalnych Platformy Obywatelskiej, nie pała miłością do rządu Prawa i Sprawiedliwości. Powstrzymał się jednak z publiczną krytyką. Po symboliczny czek wysłał swojego zastępcę, a na łamach „Naszej Gazety” przyznał, że te pieniądze przydadzą się starostwu, które z powodu koronawirusa jest pod kreską na ponad 6 mln zł. Burmistrz Mikołowa poszedł inna drogą. Na facebooku nazwał rządowe pieniądze kpiną i farsą. Wnioski o wsparcie samorządy mogą składać do końca sierpnia. Stanisław Piechula, jeśli chce zachować twarz, nie powinien aplikować, choć Mikołów może liczyć na prawie 4 mln zł.

Przekładając to na populistyczny język - burmistrz na szali swoich politycznych rozgrywek położył cztery wielofunkcyjne boiska dla dzieci i młodzieży.

Stanisław Piechula pokazał na co go stać także w ostatni dzień kampanii wyborczej. Do Mikołowa przyjechał premier Mateusz Morawiecki. Burmistrz postanowił pójść z nim na zwarcie. Magistrat przystroił transparentami, choć budynki publiczne nie mogą służyć politycznej agitacji. Do zagłuszania premiera użył finansowanej ze środków publicznych aparatury nagłaśniającej z akcji „Letnie granie”. Zadbał też o publiczność. Od rana na swoim poczytnym profilu facebookowym zaczął mobilizować zwolenników Rafała Trzaskowskiego hasłem: „Trza… to zobaczyć - Mikołów, Rynek godz. 15”. Zwolennicy opozycji błyskawicznie zaczęli się zwoływać między sobą. W tej sytuacji skrzyknęli się też związkowcy z „Solidarności”.

Sytuacja w piątkowe popołudnie była gorąca dosłownie i w przenośni.

Na mikołowskim Rynku zgromadzili się aktywiści Trzaskowskiego, a po drugiej stronie związkowa „husaria” z charakterystycznymi pionowymi flagami. Kolorytu dodawały liczne oddziały policji oraz funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa z bronią pod luźnymi koszulami. Gwiazdą programu był sam burmistrz, który - niczym poseł Nitras na antybiotykach - biegał za premierem z tekturowym „czekiem”. Doszło nawet do sytuacji, że Stanisława Piechulę chciała zdzielić torebką starsza mikołowianka oburzona jego zachowaniem. Obronił go własna piersią… rzecznik rządu Piotr Muller. Teraz brzmi to śmiesznie i groteskowo, ale sytuacja nie była zabawna. Po obu stronach emocje i napięcie sięgały zenitu. Do wybuchu brakowało dosłownie iskry. Gdyby nie duża liczba policjantów i budzących respekt agentów SOP, na mikołowskim Rynku zapewne doszłoby do rozróby.

Kto poniósłby za to odpowiedzialność?

Swoją drogą tak mocne zaangażowanie się burmistrza w kampanię kandydata Platformy Obywatelskiej jest zaskakujące. Stanisław Piechula startował w wyborach samorządowych z poparciem PO, ale przecież po wybuchu afery „endorfinowej” rozpadło się miejskie koło tej partii. Burmistrz od początku swojego urzędowania podkreśla, że jest samorządowcem apolitycznym. Nawet podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, startujący z listy PO Mirosław Duży nie mógł liczyć na wsparcie mikołowskiego samorządu, a sam burmistrz wyraźnie się od niego dystansował. Radykalna zmiana nastąpiła podczas tegorocznych wyborów prezydenckich. Burmistrz Piechula do dyspozycji Trzaskowskiego postawił siebie i swój urząd, zaocznie wpisując Mikołów do PO, czego zapewne nie wszyscy mieszkańcy sobie życzą. Można się jedynie zastanawiać, czego burmistrz oczekuje w zamian za swoje zaangażowanie. Platforma Obywatelska nie rządzi więc nic mu nie może dać. Jedynym cennym walorem, jaki może oferować to miejsce na liście wyborczej w 2023 roku. Czyżby o to toczyła się gra? (fil)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama