W połowie maja, w wywiadzie dla Radia Piekary prezydent Tychów Andrzej Dziuba rzucił zawoalowaną ofertę, aby gmina Wyry opuściła powiat mikołowski i przyłączyła się do jego miasta. Pomysł wydaje się szokujący choć wcale nie jest nowy. Mówiło się o tym dawno, zanim powstała Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Przepisy fiskalne premiowały takie połączenia zwiększeniem o 5 proc. wpływów do samorządowej kasy z podatku PIT. Prezydent Dziuba skrupulatnie wyliczył, że dzięki połączeniu - choć patrząc na skalę „partnerów” łatwiej mówić o aneksji - Tychy dostałyby o 100 mln zł więcej. Według deklaracji cała ta kasa miała powędrować do Wyr i Gostyni.
Propozycję odrzucono, ale ziarno zostało zasiane i zaczęło kiełkować.
Do kolejnego, nieoficjalnego podejścia doszło pod koniec ubiegłego roku. W roli emisariusza wystąpił, m.in. były poseł PZPR (z czasów Sejmu kontraktowego). Zachęcanie odbywało się na różnych poziomach. Poprzez próby nawiązywania kontaktów z samorządowcami oraz szeptaną propagandę wśród mieszkańców. Pojawiały się obietnice budowy dróg, a nawet basenu w Gostyni. Akurat ten pomysł wydaje się najbardziej absurdalny. Stłoczeni w blokowiskach tyszanie narzekają na brak infrastruktury wypoczynkowej na swoich osiedlach. Gostyń jest dla nich oazą zieleni i enklawą ludzi bogatych. Trudno sobie wyobrazić, aby tyscy radni zgodzili się na takie kuszenie gostynian kosztem swoich wyborców. Generalnie na tym polega słabość tego projektu. W tyskiej Radzie Miasta Wyry i Gostyń mogłyby liczyć na góra jeden mandat. Pojedynczy radny nie stworzyłby skutecznego lobby, a w samorządzie miałby samych wrogów. Szczodre obietnice prezydenta trafiłyby na wewnętrzny opór. Mimo tego Andrzej Dziuba nie składa broni. Tak wytrawny samorządowiec niczego nie zostawia przypadkowi. Także wywiad w Radio Piekary był skrojony pod osiągnięcie określonego efektu. I tak się stało. Rozmowa krąży w internecie i wzbudza coraz więcej emocji.
Nie bez powodu temat został odgrzany właśnie teraz, w czasie pandemii.
Tychy straciły na kryzysie gospodarczym spowodowanym koronawirusem lekko licząc 30 mln zł. Miasto jest bogate i dobrze zarządzane, więc sobie poradzi. Może zbilansować budżet ścinając kilka zaplanowanych, miejskich inwestycji. W gorszej sytuacji są małe miejscowości, które nie mają na czym oszczędzać. Prezydent Dziuba uznał zapewne, że bieda która może zajrzeć w oczy mniejszym sąsiadom jest dobrym momentem, aby znów zarzucić wędkę. Z drugiej strony Tychy nie mają innego wyjścia. Miasto wyczerpuje swoje możliwości rozwojowe. Nie ma już tylu co kiedyś terenów inwestycyjnych na sprzedaż. Brakuje też atrakcyjnych miejsc dla ludzi, których stać na budowę własnego domu.
Zamożni tyszanie uciekają, m.in. do Gostyni.
Dziuba nie może powstrzymać tej tendencji, ale próbuje dotrzymać jej kroku. Zamiast zatrzymać ludzi w mieście chce iść z całym miastem za nimi. W wywiadzie dla Radia Piekary ten pomysł nie wybrzmiał dosłownie, bo prezydent Tychów podlał to metropolitalnym sosem i rzekomo nieuchronną perspektywą łączenia się małych z dużymi i biednych z bogatymi. Generalnie takie pomysły nie mogą liczyć na przychylność na Śląsku, gdzie ludzie są bardzo przywiązani do małych ojczyzn. Dotyczy to też gminy Wyry, choć sprawa nie jest jednoznaczna. Wywiad został zamieszczony też na profilu „Nasza Gostyń”. Ukazało się pod nim sporo pozytywnych komentarzy. Nie jest tajemnicą, że pomysł o przyłączeniu do Tychów może w Gostyni przemówić do dwóch środowisk. Do tyszan, którzy się tam przeprowadzili, ale serce zostawili w rodzinnym mieście. Druga grupa to mieszkańcy, którzy mimo trzydziestoletniej koegzystencji uważają, że utworzenie gminy z Wyrami z różnych powodów było pomyłką.
W ubiegłym roku na portalu GostyńŚląska.pl opublikowano wyniki wielotematycznej ankiety.
Jeden z wątków dotyczył przyszłości Gostyni. Zadano pytanie o usytuowanie tej miejscowości na mapie administracyjnej regionu gdyby tworzono ją od początku. Zdecydowana większość (48,1%) opowiedziało się za samodzielnością gminy Gostyń. Drugie miejsce zajęło przyłączenie się do Tychów (29,6 %). Jedynie 13 % ankietowanych wskazało jako optymalne rozwiązanie obecną symbiozę z Wyrami. Oczywiście, nie było to gruntowne badanie socjologiczne, lecz raczej internetowa zabawa. Zawarte tam opinie trudno uznać za głos całego społeczeństwa, ale w ankiecie wzięło udział 112 osób, czyli sporo.
O komentarz do zapędów prezydenta Tychów zapytaliśmy wójt gminy Wyry Barbarę Prasoł oraz jej największego politycznego oponenta radnego Adama Myszora. Oboje są przeciw. Warto trzymać za nich kciuki, ponieważ bronią nie tylko swojej małej ojczyzny ale całego powiatu mikołowskiego. Secesja Wyr i Gostyni byłaby początkiem jego końca.
Jerzy Filar
Barbara Prasoł, wójt gminy Wyry
Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz wraca pomysł przyłączenia Gostyni czy całej gminy Wyry do Tychów. Myślę, że główną przyczyną tego medialnego zamieszania jest sytuacja wewnętrzna tego miasta. Tychy mają coraz więcej problemów. Miasto się zamyka, zaczyna brakować terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Wielu tyszan przeprowadza się do nas, do Wyr i Gostyni. Stąd pomysł integracji. Na pewno nie wyszlibyśmy na tym dobrze. Jestem przekonana, że jako część Tychów nie zdołalibyśmy tyle zrobić, ile udaje nam się, jako samodzielnej gminie. Na pewno spadłaby jakość usług socjalnych, jak choćby zapewnienie dzieciom opieki przedszkolnej.
Adam Myszor, radny gminy Wyry
Jednoznacznie i zdecydowanie sprzeciwiam się pomysłowi połączenia gminy lub choćby jej części z Tychami. Ciągle w Polsce zbyt mocno przywiązujemy się do nazw, tabliczek czy pieczęci, a zbyt mało uwagi zwracamy na kwestie finansowe i gospodarcze. Jeśli dziś spółki z dominującym udziałem Tychów są w stanie dyktować Mieszkańcom Wyr i Gostyni ceny wody oraz forsować ogromne podwyżki cen za odpady, to pytanie o realną niezależność od dużego sąsiada zza miedzy pozostaje otwarte. Musimy walczyć przede wszystkim o finansową suwerenność Gminy Wyry i jej Mieszkańców. Wtedy pomysły połączenia gminy z Tychami będą istniały tylko w sferze politycznej fikcji.
Napisz komentarz
Komentarze