Sprawa zainteresowała Pana Tomka, jednego z mieszkańców ulicy Zielonej, członka zarządu Stowarzyszenia Reta. Prace już trwały, gdy wystąpił do Urzędu Miasta z wnioskiem o udostępnienie projektu przebudowy drogi. Początkowo urzędnicy twierdzili, że nie posiadają projektu w wersji elektronicznej, ale w końcu plany przebudowy przekazali.
Urząd Miasta w Mikołowie precyzyjnie określił swoje wymagania w tzw. programie funkcjonalno-użytkowym stanowiącym część dokumentacji przetargowej. Wykonawca powinien zaprojektować i przebudować ulicę Zieloną na długości 924 metrów. Jednym z wymogów była zabudowa krawężników najazdowych przy zjazdach do posesji. Chodzi o to, aby przy bramie wjazdowej na posesję ułożyć specjalne, obniżone do 4 cm krawężniki. To rozwiązanie ułatwiające zjazd i zapobiegające niszczeniu nawierzchni. Typowe rozwiązanie, które widzimy przy wielu polskich drogach. Projekt przebudowy drogi zaakceptowany przez Urząd przewidywał oprócz krawężników dodatkowo budowę samych zjazdów z betonowej kostki brukowej w kolorze szarym dostosowanych do rozmiaru bram zjazdowych, o szerokości minimum 4 metrów. 12 lipca 2019 roku Gmina Mikołów zgłosiła roboty w Starostwie Powiatowym wskazując, że prace zostaną wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną, według projektu. Starosta potwierdził, że był to jedyny projekt, który zgłoszono w sprawie przebudowy ulicy Zielonej, żadnych zmian w projekcie nie zgłaszano. Pod koniec listopada 2019 roku mikołowscy urzędnicy odebrali prace nie zgłaszając uwag.
Gołym okiem widać, że wymaganych w przetargu krawężników najazdowych oraz opisywanych w dokumentacji projektowej ponad 300 m2 zjazdów z szarej kostki brukowej nie ma.
Zdaniem mikołowskich urzędników wszystko jest w porządku. Jeszcze w styczniu tego roku burmistrz Mikołowa twierdził, że prace wykonano zgodnie z zapisami programu funkcjonalno-użytkowego oraz zgodnie ze zgłoszeniem wykonania robót budowlanych. Później się zmieniło i w lutym burmistrz twierdził, że zakres prac ustala na budowie inspektor nadzoru wraz z kierownikiem budowy i nie można mówić o zaniechaniu czy nie wykonaniu części robót.
Takie tłumaczenie urzędu budzi zdumienie. Idąc tym tokiem rozumowania można zapytać - po co nam projekty, zgłoszenia i pozwolenia, skoro dwóch panów na budowie ustala sobie zakres prac? Co interesujące - 18 czerwca 2019 roku w piśmie do projektanta - zastępca naczelnika Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta w Mikołowie oczekiwał zmian w projekcie i domagał się wpisania czerwonego koloru kostki na zjazdach, wrysowania krawężników wzdłuż jednej z działek oraz usunięcia z projektu zjazdu, który będzie poprawiany przez właściciela.
Zgodnie z zawartą w maju 2019 roku umową Urząd Miasta w Mikołowie za wykonane prace miał zapłacić 658 173,90 zł. Kwotę tę przelano na rachunek wykonawcy w dwóch ratach, bez żadnych potrąceń.
To nie pierwszy raz w historii mikołowskich inwestycji, kiedy projekt sobie, a realizacja sobie.
Podobnie było przy przebudowie ul. Dzieńdziela, również na mikołowskiej Recie. Przetarg przewidywał ruch wahadłowy na czas przebudowy ulicy, ale ktoś niezgodnie z projektem postanowił dopuścić tańsze rozwiązanie i wpuścić cały ciężki ruch, włącznie z TIR-ami w wąską ulicę biegnącą przez środek dzielnicy. Efekt? Popękana nawierzchnia i kolejna ulica do remontu. Warto przyjrzeć się obu sprawom i zadać sobie pytanie - kto miał interes i kto skorzystał na takim poprowadzeniu obu mikołowskich inwestycji? Dobrze byłoby wyjaśnić szereg powstałych wątpliwości, rodzi się jednak pytanie - kto miałby to zrobić? Teoretycznie burmistrza kontrolują radni…
Artur Wnuk
prezes Stowarzyszenia Reta
Foto: Ulica Zielona w Mikołowie. Po przebudowie. Bez krawężników i podjazdów.
Napisz komentarz
Komentarze