Kilka lat temu na naszej pierwszej stronie publikowaliśmy zdjęcia protestacyjnych transparentów, które sprzeciwiały się kopalni pod Orzeszem. Czy takie okładki powrócą? Cztery lata trwały zabiegi firmy Silesian Coal, której źródłowy kapitał pochodzi z Niemiec, aby uzyskać decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach w sprawie ustalenia uwarunkowań dla eksploatacji złóż pod Żorami, Suszcem i Orzeszem. Media gorączkowały się tym procesem. Mieszkańcy protestowali, politycy zarzekali się, że nigdy do tego nie dopuszczą. Przypomnijmy, że inwestor chciał podejść pod Orzesze wykorzystując podziemną infrastrukturę zamkniętej kopalni Krupiński. Temat ucichł, co nie znaczy, że nic się nie działo. W maju ubiegłego roku RDOŚ ustalił w końcu uwarunkowania środowiskowe. Sprawa przeszła bez echa, bo emocjonowaliśmy się wtedy wyborami do Parlamentu Europejskiego, a kiedy wybraliśmy eurodeputowanych od razu zaczęła się batalia o Sejm i Senat. W każdym razie sytuacja wygląda tak, że Silesian Coal dzieli już tylko jeden krok od rozpoczęcia fedrowania. Oczywiście w czasach rządów PiS jest duże prawdopodobieństwo, że Minister Środowiska nie udzieli koncesji. Z kręgów zbliżonych do obecnej władzy dochodzą jednak niepokojące sygnały, że lobbyści niemieckiego inwestora nie zasypiają gruszek w popiele i krążą po warszawskich oraz katowickich salonach. Poza tym, jesteśmy świadkami coraz częstszych i coraz bardziej burzliwych przesileń politycznych. Gdyby doszło do przedterminowych wyborów, a władzę przejęłaby opozycja jest duże prawdopodobieństwo, że nowa ekipa byłaby bardziej skora do rozmów z niemieckim inwestorem. Tak czy owak, temat kopalni pod Orzeszem nie został odłożony do lamusa.
Napisz komentarz
Komentarze