Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 08:29
PRZECZYTAJ!
Reklama

Radni OKS chcieli się zemścić na gazecie, ale ukarali mieszkańców

Radni powiatowi Obywatelskiego Komitetu Samorządowego obrazili się za artykuł i postanowili nas ukarać. Zdjęli dwie strony informacyjne, zamieszczane przez starostwo w każdym numerze „Naszej Gazety”. Mamy pół roku na „poprawę”. Nic z tego. Nie poprawimy się. Będzie jeszcze gorzej.
Radni OKS chcieli się zemścić na gazecie, ale ukarali mieszkańców

 

Samorządowcy OKS obrazili się za artykuł z października „jacy radni taki pucz”. Pisaliśmy o nieudanej próbie obalenia starosty Mirosława Dużego i generalnie złej atmosferze, jaka panuje w starostwie i radzie powiatu.

 

Teraz publikujemy część drugą, która powinna się nazywać „jacy radni, taka zemsta”.

 

Z tego co wiemy, na artykuł obraził się zwłaszcza lider OKS, a jednocześnie wicestarosta Tadeusz Marszolik. Zmobilizował swoich kolegów w komisji budżetu Rady Powiatu, która obcięła pieniądze na publikację stron informacyjnych, jakie starostwo co miesiąc zamieszczało na naszych łamach. Jeśli chcieli ukarać nas, to źle trafili. Firma F-Press jest wydawcą pięciu tytułów prasowych, a „Nasza Gazeta” wcale nie jest największa. Zajmujemy się też innymi działaniami na szeroko pojętym rynku wydawniczo-promocyjnym. Jedni klienci odchodzą, inni przychodzą. Reklama z mikołowskiego starostwa nie doprowadziła naszej firmy do rozkwitu, a jej brak nie spowoduje upadku. Nie budujemy strategii rozwoju na współpracy z samorządami, bo to jest klient niepewny, a ostatnio coraz biedniejszy. Jedyną stratę z powodu braku stron powiatowych ponieśli mieszkańcy. Przypomnijmy genezę rocznej współpracy ze starostą. Mirosław Duży zawsze zapowiadał, że jeśli obejmie ten urząd to zlikwiduje „Aktualności powiatu mikołowskiego”. Nie miała to być zemsta na poprzedniku, ale czysta kalkulacja. Gazeta ukazywała się w małym nakładzie, a jej poziom wydawniczy pozostawiał wiele do życzenia. Duży zlikwidował ten tytuł, ale jednocześnie chciał mieć papierową platformę komunikacyjną z mieszkańcami. Potęga internetu i portali społecznościowych sprawdza się przy wydarzeniach spektakularnych, ciekawych, masowych. Bieżące sprawy powiatu raczej nie mają przebicia w sieci, a poza tym wciąż wiele, zwłaszcza starszych osób czerpie informacje z gazet. Przedstawiliśmy staroście nasza ofertę.

 

Przemawiał za nami zasięg, skuteczny kolportaż i w miarę przyswajalna formuła wydawnicza.

 

Starosta się zgodził. „Aktualności powiatu mikołowskiego”, w zmienionej, tańszej i odchudzonej formule, zagościły na naszych łamach. Nie zawarliśmy z Mirosławem Dużym żadnego „tajnego protokołu”. Nie było transakcji wiązanej na zasadzie, ja wam daję pieniądze, a wy piszcie dobrze. Przez osiem lat obecności na powiatowym rynku wydawniczym nigdy nie spotkaliśmy się z taką sytuacją. Pisaliśmy krytycznie o burmistrzu Marku Balcerze i staroście Henryku Jaroszku. Z ich strony nie padła jednak propozycja, aby złagodzić ton za cenę stron reklamowych. Często krytykujemy burmistrza Stanisława Piechulę, który i tak zamieszcza u nas płatną stroną o Mikołowie. Nigdy z jego strony nie padła groźba, że jeśli się nie uspokoimy to zrezygnuje ze współpracy. To oznacza jedynie, że sprawdziła się nasza formuła współpracy
z samorządami. Szanujemy starostę, burmistrzów, wójtów i radnych, ale nie wchodzimy z nimi w żadne polityczne i towarzyskie „deale”. Oferujemy jedynie dobry, rozpoznawalny nośnik informacyjny. Aż tyle i tylko tyle. Jak to wygląda w praktyce? W tym numerze, na stronie mikołowskiej jest pozytywny artykuł o Młodzieżowej Radzie Miasta, ale nie zawahaliśmy się też opublikować krytycznej opinii na ten temat, autorstwa mikołowskiego społecznika. Tak właśnie działa „Nasza Gazeta”. Niestety, nie rozumie tego część radnych, przekonanych, że skoro powiat daje nam zarobić, to musimy przed urzędnikami uginać kolana i schylać karki. Co gorsza, do tej prywatnej wendetty usiłowano namówić burmistrzów i wójtów miejscowości tworzących nasz powiat.

 

Dlaczego aż tak bardzo zależy komuś na wojnie z „Naszą Gazetą”?

 

Ze strachu, że wyjdą jakieś tajemnice? Może tak. Skoro trzeba się kłaniać żeby nie stracić reklamy, to co trzeba zrobić, aby zdobyć jakieś poważne zlecenie w powiecie? Ta akcja w żadnym stopniu nie dotknęła „Naszej Gazety”. Wręcz odwrotnie. Umocniliśmy reputację wydawnictwa niezależnego, które zawsze stoi po stronie ludzi, a nie urzędników. Na pewno stracili na tym wizerunkowo wszyscy samorządowcy naszego powiatu. Mieszkańcy mogą nabrać podejrzeń, że takie metody są u nas normą. Poszkodowany jest także cały Obywatelski Komitet Samorządowy. Po ostatnich wyborach, OKS wyrósł na największą siłę w samorządach powiatu mikołowskiego. Ma w swoich szeregach Mateusza Handla, wiceburmistrza Mikołowa, który jest człowiekiem inteligentnym, pracowitym i potrafiącym zjednać sobie ludzi różnych pokoleń. Ten wizerunek nowoczesnego samorządowca blaknie jednak w konfrontacji z liderem OKS. Chyba, że Handel z Marszolikiem świadomie bawią się w dobrego i złego policjanta. Jeśli Czytelnicy są rozczarowani brakiem informacji z powiatu, reklamację proszę składać w starostwie. Powrotu tych stron raczej nie będzie. Nieoficjalnie dano nam pół roku na „poprawę”. Nic z tego. Nie poprawimy się. Będzie coraz gorzej.

Jerzy Filar


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama